W tym miesiącu na sklepowe
półki zawitał kolejny album z przygodami Jonah Hexa, czyli najbardziej
kontrowersyjnego łowcy nagród, jaki przemierza Dziki Zachód. Tradycyjnie, jak
to miało miejsce w przypadku poprzednich pięciu tomów, także i tutaj dostajemy
okazję zapoznania się z sześcioma nowymi historyjkami. Każda z nich jest inna, unikatowa,
napisana oraz narysowana w odmiennym stylu. Łączy je jedynie obecność tytułowej
postaci oraz obowiązkowa, przeważnie całkiem spora ilość przecinających
powietrze kul i ludzkich zwłok. Osoby zaznajomione z poprzednimi odsłonami
dobrze wiedzą, czego można się spodziewać, sięgając po KULE NIE KŁAMIĄ.
Czas przyjrzeć się krótko
każdemu z poszczególnych zeszytów, wchodzących w skład omawianego tomu. Na
początek Hex zostaje wynajęty do schwytania (lub zabicia) tajemniczego bandyty, napadającego na jedno z małych miasteczek. Łatwo się domyślić, jak cała sprawa
się zakończy, ale przy okazji pewne osoby w brutalny sposób przekonują się,
jakie są konsekwencje próby oszukania łowcy nagród.
W drugim zeszycie przenosimy
się do Meksyku, gdzie główny bohater wpada w sam środek miłosnego trójkąta.
Przystojny matador, zazdrosny mąż oraz oszpecona i rządna sprawiedliwości żona.
Hex ociera się o śmierć i udowadnia, że nie można go do niczego zmusić, bo
zemsta z jego ręki oznacza ból oraz cierpienie oponenta. Nie zawsze też
pieniądze są najważniejsze, gdyż Jonah ma swój własny, często niezrozumiały
kodeks postępowania.
Trzecia historia przenosi nas
na zaśnieżoną północ, gdzie dochodzi do konfrontacji z kanadyjską policją
konną. Całość opowiedziana jest z perspektywy małego chłopca, który dzięki tej
trudnej lekcji i z początku niezrozumiałej decyzji Hexa, nauczył się adaptacji
do nowych warunków, w jakich przyszło mu żyć. To chyba najbardziej poruszający
rozdział z zawartych w tym wydaniu zbiorczym.
Kolejny rozdział odpowiada na
pytanie: co by było, gdyby Hex nagle postanowił zakopać swój mundur oraz
rewolwery i zaczął żyć jak normalny człowiek? Czy porzucenie dotychczasowej
profesji jest w ogóle możliwe, i czy Jonahowi pisany jest spokojny żywot? Los
jest okrutny i prędzej, czy później przeznaczenie znów dosięga łowcę nagród.
Ciekawa historia, ale oczywiście z przewidywalnym zakończeniem.
Piąta odsłona to jeszcze jedna
próba wykorzystania Hexa, tym razem w bardzo nietypowej sprawie. Niemoralna
propozycja w wersji z Dzikiego Zachodu. Średni, jeśli nie słaby moim zdaniem
pomysł i czułem niedosyt po zakończeniu lektury tego epizodu.
Na koniec łowca nagród gości
na południowym wschodzie, gdzie cały czas gorący jest problem niewolnictwa i
nienawiści do osób czarnoskórych. Zastosowano tutaj narrację trzecioosobową i
poruszono kwestię munduru noszonego przez Jonaha oraz jego stanowiska w sprawie
osób innego koloru skóry. Finał tej historii odpowiada na pytania zrodzone w
głowie narratora i pokazuje po raz kolejny, jakimi wartościami kieruje się w
swoim życiu Hex. Czasami trudno się z nimi zgodzić, a w innych wypadkach, można
takie a nie inne zachowanie tej postaci zrozumieć.
Słów kilka odnośnie warstwy
plastycznej. Justin Gray i Jimmy Palmiotti jak zwykle żonglują nazwiskami
artystów ilustrujących przygody Hexa, dopasowując konkretnego twórcę do
konkretnej historii/klimatu/tematu. Kto tym razem załapał się do ekipy
odpowiedzialnej za szatę graficzną? Nie mogło zabraknąć oczywiście stałego
bywalca - Jordi Berneta, który kończył poprzedni tom i będzie dodatkowo
rozpoczynał kolejny. Oprócz niego gościnnie pojawia się Paulo Siqueira (znany z
całkiem świeżego jeszcze TITANS HUNT), a także dysponujący specyficzną kreską
Mark Sparcio, z którego pracami spotkałem się po raz pierwszy. Można również
podziwiać ponownie Rafę Garresa (wspominałem już przy okazji recenzji
poprzedniego tomu, że jego kreska jest jak dla mnie zbyt ciężka i chaotyczna),
który pojawi się jeszcze dwukrotnie w przyszłych albumach. Na koniec dwa
najbardziej rozpoznawalne nazwiska, czyli Darwyn Cooke oraz J.H. Williams III.
Ten pierwszy całkiem nieprzypadkowo narysował epizod w Kanadzie, zaś drugiemu
przypadło niestety zobrazowanie słabszego scenariusza, dotyczącego pewnej
niemoralnej propozycji. Żeby nie było zaskoczenia, obaj panowie prezentują
tutaj trochę inny, w domyśle nie tak spektakularny styl, do jakiego
przywykliśmy, śledząc ich najpopularniejsze dzieła. Jako ciekawostka - Cooke narysuje
jeszcze jubileuszowy, 50-ty zeszyt z przygodami łowcy nagród, gdzie pokażę się
ze swojej najlepszej strony.
Pod szyldem KULE NIE KŁAMIĄ po
raz kolejny Gray i Palmiotti serwują czytelnikom różne epizody, z różnych
okresów życia Jonah Hexa, na tle których ukazane zostają inne problemy
społeczne, czy też konkretne cechy charakteru Hexa. Dopiero ósmy tom będzie
stanowić wyjątek od reguły i składać się będzie z jednej, rozpisanej na sześć
rozdziałów konfrontacji z Quentinem Turnbullem. Oczywiście każdy znajdzie tutaj
coś dla siebie i co zrozumiałe nie wszystkie rozdziały przypadną każdemu w
takim samym stopniu do gustu. Osobiście najbardziej podobały mi się odsłony
pierwsza oraz czwarta, niezła klimatycznie była również przygoda w mroźnej
Kanadzie. Trudno mi było jednak tym razem wytypować jakąś jedną wybitną
historyjkę, z czym nie miałem problemu patrząc na poprzednie tomy. Czy można
zatem powiedzieć, że było to najsłabsze wydanie zbiorcze z dotychczasowych?
Chyba tak, ale jak wielokrotnie podkreślam w odniesieniu do tej konkretnej
serii, tutaj nawet słabsze epizody biją poziomem na głowę wiele mainstreamowych
tytułów z przebranymi w cudaczne stroje superbohaterami w roli głównej. Zagorzali
fani Hexa oczywiście powinni ten komiks przeczytać, zaś pozostała grupa entuzjastów
historii obrazkowych już niekoniecznie.
Ocena: 4/6
Serdecznie dziękujemy wydawnictwu Egmont Polska za udostępnienie
egzemplarza do recenzji.
Opisywane wydanie zawiera materiał z komiksów JONAH HEX vol. 2 #31 -
36.
Dawid Scheibe
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz