Po JLA, Batgirl i Robinie, czas na kolejny
komiks z WKKDC, który w podtytule ma zwrot ROK PIERWSZY. Tym razem w nasze ręce
trafia drugi z rzędu tom, którego głównymi bohaterami nie są Batman, Superman, czy Wonder Woman. Co więcej, dostajemy origin Zielonej Strzały bez udziału
osobników o imionach Felicity, czy John, które jakoś automatycznie wywołują u
mnie drgawki. I chociaż za wszystkim stoi niejaki Diggle, to jednak jest to
jeden z tych dobrych. Bo chociaż (jak zapewne zdążyliście się już przyzwyczaić)
daleki jestem od zachwytów nad tym komiksem, to jednak dzięki niemu, Andy Diggle
na stałe wpisał się w grono scenarzystów, których kolejne projekty komiksowe
staram się poznawać w miarę na bieżąco.
Oliver Queen to bogacz, playboy, bohater wielu
skandali obyczajowych i totalny lekkoduch. Poznajemy go w momencie, gdy podczas
wyprawy na biegun północny, kolejny raz cudem unika śmierci z powodu przekonania
o tym, iż nic złego stać mu się nie może. Młodzian jednak nie spodziewa się
tego, że nóż… lub też strzałę w plecy wbije mu jego najbliższy przyjaciel.
Porzucony na pewną śmierć, Queen trafia na pozornie niezamieszkałą wyspę, gdzie
nie tylko uczy się sztuki przetrwania, ale także odkrywa w sobie poczucie
sprawiedliwości. Przydadzą mu się one, ponieważ z czasem okazuje się, że nie
jest jedynym człowiekiem na wyspie, zaś wiele osób cierpi z powodu przestępczej
działalności Chiny White oraz osoby, którą miał za swojego przyjaciela.
Już kilkukrotnie w swoich opiniach miałem okazję
napisać, że w komiksach pokroju GREEN ARROW: ROK PIERWSZY zdecydowanie najważniejsze
jest to, by czytelnik nie nudził się podczas lektury pomimo tego, iż od samego
początku wiadomo, jaki będzie finał danej historii. Andy Diggle, na barki
którego spadł obowiązek napisania na nowo początków takiej postaci jak Oliver
Queen, w mojej ocenie wybrnął ze swojego zadania satysfakcjonująco. Scenarzysta
zaproponował nam zupełnie nowe spojrzenie na bohatera, który w momencie
publikowania GREEN ARROW: ROK PIERWSZY cały czas mocno kojarzony był z tym
wizerunkiem, jaki jeszcze w 1969 nadali mu Denis O’Neil i Neal Adams, zaś
później z ogromnymi sukcesami kontynuował niezrównany Mike Grell. Nie mamy
tutaj więc jeszcze do czynienia z herosem, o mocno lewicowych poglądach, tak
wyrazistego i odmiennego od reszty członków panteonu DC Comics. Nie otrzymacie
więc historii, gdzie Zielona Strzała zmaga się nie tylko z bandziorami z ulic,
ale także problemem zanieczyszczeń, korupcji, społecznej niesprawiedliwości, czy
przeludnień. To pozornie zwykły gość, któremu w głowie tylko adrenalina i piękne
kobiety, typ na pierwszy rzut oka zupełnie nie nadający się na tego, kim z
czasem w końcu się stanie. Innymi słowy, originowy klasyk. Ale dobrze wykonany.
Na pewno trzeba dać duży plus za liczne odwołania do wcześniejszej historii o
początkach Zielonej Strzały, której autorem był Mike Grell, przy jednoczesnym
zachowaniu przez Diggle’a własnej tożsamości.
Andy Diggle ma dużą smykałkę do pisania historii
bardziej przyziemnych. Im mniej strzelania laserami z tyłków i ratowania całego
świata przed zagładą, tym lepiej czuje się on w swoich komiksach. GREEN ARROW:
ROK PIERWSZY, to właśnie taki typ historii. Gość z łukiem idzie na gości z
karabinami. Scenarzysta nie przekonał mnie jakoś szczególnie tym, co w komiksie
jest najważniejsze, a więc powolną przemianą Queena ze zwykłego dupka, na
materiał na superbohatera, ale wyrównał to sprawnie napisaną i poprowadzoną
oraz obfitującą w wartką akcję intrygą z udziałem China White. Ten pierwszy
aspekt wydał mi się zbyt prędko przeprowadzony. Już podczas pierwszego kontaktu
z GREEN ARROW: ROK PIERWSZY miałem takie wrażenie, po latach nie zmieniło się
ono ani trochę. Na szczęście komiks miał
coś więcej do zaoferowania, dlatego też czasu spędzonego przy lekturze oraz
pieniędzy, jakie przeznaczyłem na komiks nie uważam za stracone.
Jeśli GREEN ARROW: ROK PIERWSZY spodoba Wam się
pod kątem scenariusza, sprawdźcie takie tytuły jak STRACEŃCY (ang. THE LOSERS),
”Uncanny” czy ”Snapshot”.
Za rysunki w tomie odpowiedzialny jest Jock (BATMAN:
MROCZNE ODBICIE, STRACEŃCY, ALL-STAR BATMAN czy ”Wiedźmy”) i spisał się tak,
jak tego po nim oczekiwałem. Artysta ten dysponuje dość nietypową dla komiksów
superbohaterskich kreską, lecz akurat w przypadku takich postaci jak Green
Arrow, takie rysunki pasują jak ulał.
Zawarta w tomie WKKDC dodatkowa historia
przedstawia debiut Zielonej Strzały z MORE FUN COMICS #73 z 1941 roku i jest to
dokładnie taki typ opowieści, której możecie się spodziewać. Wartość historyczna
jest duża, sprawdza się jako ciekawostka, ale w zasadzie nic ponadto.
GREEN ARROW: ROK PIERWSZY to przyzwoity komiks,
chociaż w WKKDC zdarzało się już kilka zdecydowanie lepszych pozycji. Na tle
innych w miarę łatwych do dostania pozycji z udziałem Olivera Queena, tytuł ten
wygrywa zdecydowanie, ale cóż… poziom Mike’a Grella to nie jest.
--------------------------------------------------------------------------------------------
Opisywane wydanie zawiera materiał z komiksów GREEN ARROW: YEAR ONE #1-6 oraz MORE FUN COMICS #73
Krzysztof Tymczyński
Krzysztof Tymczyński
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz