niedziela, 8 kwietnia 2018

WKKDC #43 - PLASTIC MAN: ŚCIGANY

W historii komiksów amerykańskich obecnych było wiele tytułów, które zachwycały krytyków, zbierały liczne nominacje do najważniejszych oraz ostatecznie je wygrywały, a jednocześnie cieszyły się tak niską popularnością wśród czytelników, że z powodów słabej sprzedaży bardzo szybko znikały ze sklepowych półek. Tak właśnie było z serią PLASTIC MAN, która zdobyła łącznie pięć nagród Eisnera, z Kyle Bakera zrobiła gwiazdę komiksu, a jednocześnie sprzedawała się tak źle, że po raptem 20 numerach cykl skasowano, zaś jego sześć finałowych odsłon nigdy nie zostało opublikowanych w wersji zbiorczej. Dziś mamy okazję przeczytać sześć pierwszych rozdziałów tej serii, które znalazły się w 43 odsłonie Wielkiej Kolekcji Komiksów DC. Czekałem na tom od samego początku publikacji kolekcji w naszym kraju i stał się on powodem, dla którego po czternastu tygodniach przerwy nowy egzemplarz WKKDC ponownie pojawił się w moich skromnych progach.

Opis komiksu nie sugeruje, że będziemy mieli do czynienia z tym, co czeka na czytelników już od początkowych stron tomu. ŚCIGANY skupia się na wydarzeniu, przez które Plastic Man – tutaj jako odnoszący spore sukcesy pracownik FBI – zostaje niesłusznie oskarżony o morderstwo. Teraz nie tylko musi uciekać przez swoimi byłymi pracownikami, ale także przekonać ich o swojej niewinności. Nie będzie to łatwe, ponieważ przy okazji na jaw wychodzi jego przestępcza przeszłość, gdy działał jako ”Węgorz” O’Brian.

Jeśli po PLASTIC MAN: ŚCIGANY spodziewaliście się kolejnego typowego superhero z komediowym zacięciem, to z pewnością opowieść autorstwa Kyle’a Bakera Was zaskoczy. Komiks ten bowiem przede wszystkim służy obnażeniu i sparodiowaniu głupot, jakimi rządzą się przygody trykociarzy. Twórca nawet nie kryje się z tym, że fabuła jego komiksu ma znaczenie drugoplanowe i pozwala, by schematyczny rozwój fabuły oraz zbudowane z samych klisz postacie po prostu robiły to, co nich tutaj należy – wyśmiewały to, czym najmocniej charakteryzują się herosi w obcisłych, spandeksowych kostiumach. Niech więc nikogo nie zdziwią „błyskotliwe” teksty postaci, totalny brak konsekwencji, momenty w których zwroty akcji oparte są o całkowicie kuriozalne wydarzenia czy też zgony i wskrzeszenia rzucane z rękawa – to wszystko jest tutaj całkowicie specjalnie. Pytanie brzmi tylko, czy prezentowany na łamach komiksu typ humoru jest czymś, co przemówi do czytelników w Polsce.

PLASTIC MAN: ŚCIGANY oparty jest na tym, co w USA lubi się chyba najbardziej: na często niewybrednych, slapstickowych żartach. Można zrobić to dobre – świadczy o tym chociażby moja ukochana seria filmów ”Naga Broń”. Ale można także uznać, że dowcipy o cyckach, seksie i pierdzeniu są zawsze śmieszne i zrobić kolejną część ”Strasznego Filmu”. Moim zdaniem Baker doskonale wybrnął z postawionego przed sobą zadania (to on wpadł na pomysł takiego wyglądu komiksowych przygód Plastic Mana, nie zostało mu to odgórnie narzucone) i chociaż nie powiem, że absolutnie każdy żart mu się udał, to jednak trudno było mi nie docenić licznych uszczypliwości, które wylewały się wręcz z każdej strony komiksu. Co więcej, dopiero czytając PLASTIC MAN: ŚCIGANY zauważyłem, jak irytująco głupie są niektóre sceny w komiksach (tutaj ogromny plus za robienie sobie jaj z traumy Batmana w jednym z rozdziałów). Jestem jednak świadomy tego, że prezentowany typ humoru może się nie spodobać wielu z Was, dlatego też warto się zastanowić, czy komiks z dowcipami w stylu tych z ”Deadpoola” czy HARLEY QUINN, tylko z dużą domieszką pomysłowości oraz inteligencji, to coś co do Was przemówi.

Najbardziej nietypowa jest jednak na łamach PLASTIC MAN: ŚCIGANY warstwa graficzna. Kyle Baker postawił tutaj na niemal pełną kreskówkowość (tylko kilka kadrów jest nieco bardziej realistycznie przedstawionych), co zresztą nie było przypadkowe, ponieważ komiks miał rysunkowo ”utożsamiać się” z powstającym równolegle serialu animowanym o Plastic Manie, lecz ten ostatecznie nie doczekał się realizacji. Baker odpowiada tutaj za każdy element wszystkich rysunków. Nie tylko szkicował i nakładał tusz, ale także odpowiadał za kolory i oryginalne liternictwo. W mojej ocenie wszystko to fajnie pasuje do siebie, lecz warto zaznaczyć, że nie jestem jakimś purystą i nie przeszkadza mi to, jak mocno niestandardowo pod kątem graficznym prezentuje się ten bądź co bądź superbohaterski komiks.

Dodatkowa historia ze Złotej Ery prezentuje origin Plastic Mana i mamy fajną okazję zobaczyć, jak mocno komiksem tym inspirował się Baker w swojej opowieści, gdzie przeniósł część tej klasycznej przygody praktycznie kadr w kadr.

Jak zwykle Eaglemoss nie udało się uniknąć pewnych wpadek edytorskich. Tym razem zganić wydawcę trzeba za umieszczenie nazwiska Jacka Cole’a zarówno przy twórcach klasycznej jak i współczesnej historii. Tłumaczeniem komiksu zajmował się Tomasz Kłoszewski – nazwisko znane z licznych wpadek przy wielu komiksach przy których pracował. Pesymistycznie zakładam, że i tym razem gdzieś mu się noga podwinęła, lecz zarazem przyznaję, iż gdy zobaczyłem jego nazwisko w stopce redakcyjnej, automatycznie przestałem przykładać uwagę do jakości tłumaczenia.

Niemniej uważam, że PLASTIC MAN: ŚCIGANY to jedna z nielicznych pozycji z całości WKKDC, która w pełni zasługuje na miano ”musiszmieć”. Czym prędzej powinniście zainteresować się tym komiksem i modlić się, by nie zabrakło go w Waszych miastach. Ja musiałem przejechać blisko 35 kilometrów, by wreszcie go dopaść :)

Opisywane wydanie zawiera materiał z komiksów PLASTIC MAN #1 - 6 oraz POLICE COMICS #1

Krzysztof Tymczyński

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz