Wielu fanów komiksu pamięta
zapewne czasy, które dziś sprawiają wrażenie straaaasznie odległych, kiedy to
Egmont porwał się na wydanie SAGI O POTWORZE Z BAGIEN. W Polsce ukazały się
wówczas tylko dwa tomy tego przełomowego dzieła autorstwa Alana Moore’a –
pierwszy w 2007 roku, drugi niemal równe dwa lata później i… na nim się
skończyło. Cztery kolejne zniknęły z planów wydawniczych, a Egmont nigdy już
nie wrócił do tamtego formatu. Dopiero przed rokiem zaczął wznawiać cykl od
początku i tym razem sprezentował czytelnikom całość.
Na szczęście, bo SWAMP THING
Moore’a to pozycja wybitna, prawdziwa lektura obowiązkowa, nie tylko dla
miłośników wydawnictwa DC czy też twórczości samego scenarzysty, ale także dla
osób, poszukujących po prostu wartościowego, błyskotliwego tekstu kultury. To
pozycja, która niekoniecznie wpisuje się w definicję łatwego w odbiorze,
lekkiego komiksu, ale za to gwarantuje niepowtarzalne doznania, skłania do
refleksji i zostaje w głowie jeszcze długo po przeczytaniu. Jest przykładem
horroru, który łączy w sobie obrazowe, mrożące krew w żyłach sceny grozy z
przenikliwym komentarzem społecznym. Pod pretekstem historii o bagiennym
potworze porusza trudne i ciągle aktualne tematy nadmiernej ingerencji człowieka
w naturę, rasizmu, a nawet feminizmu.
I teraz wyobraźcie sobie, że w
sytuacji, w której SAGA O POTWORZE Z BAGIEN jest już dostępna dla polskich
czytelników w całości, na rynku ukazuje się ponownie w identycznej formie jak
jeszcze przeszło dziesięć lat temu. Nie żartuję. Najnowszy numer Wielkiej
Kolekcji Komiksów DC składa się dokładnie z tego samego materiału, co pierwsze
wydanie Egmontu z 2007 roku. Jakby tego było mało za kilka miesięcy do kiosków
trafi jego kontynuacja, będąca powtórką drugiego tomu, po którym wydawnictwo
porzuciło serię.
Omawiana pozycja (specjalnie nie
używam tutaj słowa „recenzowana”) to wyjątkowo niepotrzebny album, obok którego
najlepiej przejść obojętnie. Świeży dubel, na którego naprawdę nie warto
wydawać pieniędzy. Nie dość, że prezentuje jedynie sam początek znakomitej
sagi, przez co pomija dalsze rozdziały i nie pozwala poznać zakończenia, to
dodatkowo nie opłaca się go kupować z czystych względów finansowych. Dwa numery
kolekcji to koszt 84 złotych, podczas gdy oferujący dokładnie te same treści
pierwszy tom zeszłorocznego wznowienia kosztuje w internetowych dyskontach
mniej niż 70. Czy zatem istnieje jakikolwiek logiczny powód ku temu, żeby
stawiać wydanie Eaglemoss ponad wydanie Egmontu? Poza panoramą, która może i
wygląda efektownie na półce, ale też nie traktujmy jej jako poważnego argumentu
w dyskusji.
Wspominając o zawartości, należy
podkreślić, że oba te porównywane tomy zaczynają się jednak w innym punkcie.
SAGĘ O POTWORZE BAGIEN z WKKDC otwiera #21 zeszyt SWAMP THINGA pt. The Anatomy Lesson. Oznacza to, że w
zbiorze zabrakło numeru #20, a więc tego, którym Moore przywitał się z serią.
Nie jest on co prawda szczególnie istotny dla reszty runu scenarzysty i skupia
się przede wszystkim na tym, żeby zamknąć pozostawione przez poprzedników wątki,
ale mimo to dobrze się z nim zapoznać. Wspomniana Lekcja anatomii stanowi chyba odrobinę zbyt mocne rozpoczęcie dla
nowego czytelnika. To oczywiście wyśmienita historia, do tej pory uważam ją za
jeden z najlepszych i najbardziej przerażających zeszytów, jakie kiedykolwiek
przeczytałem, ale jednocześnie polecam przed jej lekturą sprawdzić jak tytuł ze
Swamp Thingiem wyglądał wcześniej. Zanim tak namieszała w mitologii Potwora.
The Anatomy Lesson jest bowiem zeszytem, który napędza wydarzenia
przedstawione w tym tomie i stanowi jego zdecydowanie najważniejszy punkt.
Gdybym miał bardzo skrótowo opisać fabułę sześćdziesiątego szóstego numeru
Wielkiej Kolekcji, pewnie ograniczyłbym się właśnie do przytoczenia najbardziej
kluczowych zmian, które niesie ze sobą początek sagi: to wtedy główny bohater
dowiaduje się o sobie szokujących informacji, które wywracają jego życie do
góry nogami. Po tym jak odkrywa, że nie jest już tym za kogo się uważał, nie
może od tak wrócić do porządku dziennego. Od tej pory komiks staje się
traktującym siebie w pełni poważnie studium człowieczeństwa. Poruszającym,
niebanalnym i kreatywnie zobrazowanym przez rysownika, Steve’a Bissette, oraz
tuszownika, John Totlebena.
Jedynym, co można uznać za pewną
wartość dodaną w stosunku do niedawnego wydania Egmontu, jest to, że najnowszy
album z WKKDC zawiera także dodatek w formie przedruku HOUSE OF SECRETS #92,
czyli zeszytu, w którym DC po raz pierwszy podeszło do pomysłu Potwora z
Bagien. Na jego łamach zadebiutowała oryginalna wersja tej postaci, a więc Alex
Olsen, a nie popularniejszy i wykorzystany przez Moore’a Alec Holland.
Omawiane wydanie zawiera materiał z SWAMP THING #21-27 oraz HOUSE OF SECRETS #92.
Jeżeli chcielibyście dowiedzieć
się więcej o fabule stworzonej przez Alana Moore’a, koniecznie
sprawdźcie recenzję Andrzeja z zeszłego roku!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz