środa, 27 marca 2019

FLASH TOM 4: UCIECZKA



Jeśli miałbym powiedzieć, z jaką serią z Odrodzenia (Rebirth) mam jakiś szczególny problem, to taką serią byłby FLASH Joshuy Williamsona. Widzę w niej sporo fajnych pomysłów, ale brakuje jakiegoś elementu w tym komiksie, który by mnie kupił. Tak wygląda moje podejście do tego tytułu w chwili, gdy docieramy do czwartego woluminu, po drodze crossując jeszcze przy okazji z BATMANEM. Przy tym tomie miałem okazję na zmianę dotychczasowego status quo i się nie przeliczyłem. Zacznijmy jednak od początku.

Fabuła rozpoczyna się w momencie, gdy obchodzone są urodziny głównego bohatera, Barry'ego Allena. Gościnnie pojawia się nawet Hal Jordan (Green Lantern). Niestety sielanka nie trwa długo, a wszystko za sprawą ataku Multiplexa. Iris ewakuuje się wraz z Wallym (Kid Flash) z miejsca imprezy do swojego mieszkania. tak jednak czeka już Odwrotny Flash, który nokautuje Kid Flasha i porywa dziennikarkę. Tak właśnie zaczyna się historia przedstawiona w tym tomie i znów muszę przyznać, że mam mieszane odczucia, co do jej przebiegu. Mamy tutaj kilka zwrotów akcji, ale jakościowo nie urywają one przysłowiowego tyłka. Całość napisana jest w porządku i ma swoje momenty, w tym przedstawienie historii Eobarda Thawne'a. Został on idealnie zaprezentowany, jako psychofan Barry'ego, który nie może się pogodzić z tym, że chwila dzielona ze swoim idolem nie była jednak wyjątkowa. Twórcy kupili mnie takim rozwiązaniem i nic nie mogę tutaj zarzucić. Ludzie często mają przecież swojego mentora/idola, wobec którego się tak zachowują. Wściekły jestem natomiast za to, że ten złoczyńca znów został przywrócony do życia. Według mnie było to bardzo głupie, ale cieszę się, że nie pokazano przyczyn wskrzeszenia z martwych, gdyż mogłyby powstać kolejne głupotki.

Napomniałem o zmianie status quo, oraz że z niecierpliwością na takie zmiany czekałem. Chyba każdy oczekiwał od początku ogłoszenia Odrodzenia na pewne konkretne rewolucje dotyczące głownego bohatera i dziwi fakt, że dokonano tego dopiero teraz. Zmienia to istotnie życie Barry'ego i ciekawi mnie bardzo, jak dalej ułożą się jego przygody. Coś, czego nie odczuwałem odnośnie tej serii, a to już dla mnie jest sporym plusem.

Muszę przyznać, że pierwsze dwa zeszyty tego tomu były szczególnie ciekawe. Możliwe, że to w dużej mierze dzięki świetnym dialogom pomiędzy Barrym a Halem. Obu panów łączy jakaś chemia, znają siebie nawzajem oraz widać wyraźnie na każdym kroku, że są dobrymi kolegami. W dalszych odsłonach Flash znów wraca do bycia nudną i nieciekawą postacią. Już od czterech tomów staram się go polubić, ale on sam nie potrafi do siebie zbytnio przekonać. Cieszę się natomiast, że scenarzysta nie zrobił z Iris typowej damy w opałach. Jest zaradna, radzi sobie z każdym problemem i w każdej sytuacji. Zdecydowanie postać na plus w tym komiksie. Thawne ma swoje przebłyski (wspominałem już o jego przyczynach znienawidzenia Flasha) i wypowiada wiele ciekawych kwestii. Williamson pokazuje, dlaczego Reverse-Flash ciągle atakuje Allena i stara się za wszelką cenę zniszczyć jego życie. Zostałem kupiony takim wyjaśnieniem i przemianą z  funboya na największego wroga.

Artyści, którzy zilustrowali ten album również są świetni. Moją uwagę szczególnie zwrócił Carmine Di Giandomenico, który umie w niesamowity sposób rysować moc prędkości. Jego prace zadziwiają mnie od pierwszego tomu i wygląda na to, że nadal będą zachwycać. Jest to według mnie idealny wybór, jeśli chodzi o rysownika FLASHA i mam nadzieję, że zobaczę go również w innych seriach od DC.

Tom IV zatytułowany UCIECZKA jest według mnie udanym, dobrym komiksem. Po raz pierwszy po skończonej lekturze jestem żywo zainteresowany dalszymi losami głównego bohatera. Jak dla mnie naprawdę warto sięgnąć po ten tom.

Opisywane wydanie zawiera materiał z komiksów THE FLASH #23 - 27.

Omawiany komiks znajdziecie na Egmont.pl oraz w ATOM Comics.

Autor: Maciej Matusz

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz