wtorek, 19 marca 2019

LUDZIE PÓŁNOCY #3: SAGA EUROPEJSKA

Oryginalnie seria NORTHLANDERS, która na naszym rynku ukazał się jako LUDZIE PÓŁNOCY, doczekała się w Stanach łącznie 50 numerów i siedmiu wydań zbiorczych. Później także wydano trzy edycje deluxe, których przełożenie 1:1 to rzecz, którą możemy czytać w naszym rodzimym języku. Jednak w przeciwieństwie do wielu innych tego typu tomów nie mamy tu do czynienia ze zwyczajowym połączeniem dwóch tomów w jeden pogrubiony, ponieważ twórcy postanowili tu podzielić poszczególne historie względem tego, gdzie została umiejscowiona akcja. Dzięki temu przykładowo materiał pierwotnie zebrany w tomie BLOOD IN THE SNOW, w wersjach deluxe został już rozbity na każde z trzech opasłych wydań. Potraktujcie to jako ciekawostkę, ponieważ konstrukcja serii jako całości sprawia, że ta bądź inna forma wydania nie wpływa na odbiór samych historii. Te praktycznie bez wyjątków są względem siebie zupełnie niepowiązane i po SAGĘ EUROPEJSKĄ można sięgać nawet nie znając obu poprzednich odsłon. Ale czy warto?

Tym razem otrzymujemy aż pięć historii. Dwie krótkie, jedna średniej objętości i dwie solidnie napakowane. Te najkrótsze stanowią moim zdaniem najsłabsze fragmenty tomu. Jedna z nich skupia się na tym jak Wikingowie walczyli, druga zaś opowiada o łowcy i jego polowaniu na sporych rozmiarów jelenia. O ile pierwszą z nich można potraktować jako dającą nam sporo (raczej w dużej mierze bezużytecznej) wiedzy, mało angażująca ale w sumie ciekawa, tak druga jest, wybaczcie – bardzo nie lubię tego zwrotu, zwyczajnie o niczym. Ot, dorosły mężczyzna musi walczyć z głodem, mrozem i własnymi słabościami, by móc przeżyć kolejny dzień. Było, niejednokrotnie. Tutaj Wood nie dodał od siebie nic nowego, może za wyjątkiem skrajnie niekorzystnego klimatu w jakim osadzona jest opowieść i historyjkę tę czyta się tylko dlatego, bo jakoś głupio tak przeskoczyć do przodu o te kilkanaście stron. Warto chyba tylko dodać tutaj, że rysownicy wspomnianych historii, a więc Vasilis Lolos oraz Matthew Woodson, pokazali się z bardzo przyzwoitej strony.

64 strony liczy sobie historia pod tytułem ”Oblężenie Paryża”, która już znacznie lepiej radzi sobie jako samodzielna opowieść. Tutaj skupiamy się na postaci Madsa oraz dowodzonej przez niego grupie twardzieli z północy, która uczestniczy w tytułowych walkach. Walki te nie należy do najłatwiejszych przepraw dla Wikingów, ponieważ mniej liczni Francuzi doskonale bronili się w silnie ufortyfikowanej twierdzy, której podbicie stanowiło klucz do zwycięstwa. Czy ostatecznie Madsowi i jego towarzyszom służącym u Siegfrieda się to udało? Tutaj odsyłam do lektury komiksu, a także… licznych zapisków historycznych. Wood bowiem, nie wiem niestety czy zrobił to specjalnie czy nieświadomie, odrobinkę przekoloryzował prawdziwe wydarzenia. Wyłapałem co najmniej dwie nieścisłości i o ile jedną nie będę tu może zdradzał, bo jest dość istotna, tak drugą spokojnie mogę. Po oblężeniu miasta Wikingowie udali się do Danii bogatsi o zdobytych około 350 kilogramów srebra, komiks wyraźnie z kolei sugeruje, iż było to złoto. Drobiazg, być może mała wpadka na poziomie przekładu (szczerze wątpię – tłumaczką komiksu jest Paulina Brajter), lecz jednak kłujący w oko. Druga sprawa to już znacznie większy kaliber. Niemniej nie dziwi mnie to, wszak spotkałem się już przy poprzednich tomach serii z opiniami, iż Wood bardzo swobodnie traktuje na łamach komiksu wydarzenia historyczne. ”Oblężenie Paryża” broni się jednak pod względem konstrukcji postaci i prowadzenia narracji, dzięki czemu rozdział ten oceniam koniec końców pozytywnie. Za rysunki odpowiadał Simon Gane i nie mam co do jego prac żadnych zarzutów.

Czas przejść do najdłuższych fabuł z SAGI EUROPEJSKIEJ. Jak już wspomniałem, były tu takowe dwie i znacznie cieplej wypowiedzieć się mogę o ”Morowej wdowie”. Tutaj śledzimy losy kobiety o imieniu Hilda, która mieszka w miejscowości próbującej poradzić sobie jakoś z ogromną zarazą, trawiącą wioskę, w której przyszło jej mieszkać z córką i opłakiwać męża. Tutaj Wood przedstawia nam losy społeczności, którą trawi od środka nie tylko sama choroba i strach przed nią, ale nienawiść, izolacja, głód i chciwość. Jest to trzymająca w napięciu historia, która potrafi zaskoczyć zaproponowanym rozwiązaniem i oferuje finał, którego bynajmniej się nie spodziewałem. Całość ilustruje Leandro Fernandez, którego jako artystę bardzo lubię i tym razem także nie mogę zarzucić mu nic poważniejszego.

Nieco słabiej wypada ”Metal”, chociaż głownie z powodu znacznego odrealnienia tej historii od całej reszty cyklu. Jest to bowiem ten fragment LUDZI PÓŁNOCY, w którym na scenę wchodzi odrobina fantastyki, a przynajmniej tak przez dłuższy czas można to interpretować i w efekcie fabuła wybija z klimatu znanego z obu poprzednich odsłon. Nie ukrywam, że przez to właśnie przez dłuższy czas przeszkadzało mi to, co miało miejsce na łamach owej fabuły. Zamiast bitew, grabieży i podbojów mamy tu nordyckie bóstwa, narkotyczne wizje, ludzi wstających z grobu i inne rzeczy, które jako całość ostatecznie jak najbardziej trzymają się kupy, lecz po prostu ”Metal” nie dało rady zaangażować mnie jako czytelnika i im dłużej historia ta trwała, tym mocniej chciałem, aby już dobiegła końca. Zdecydowanie najlepiej prezentują się tu ilustracje Riccardo Burchielliego, znanego z innej serii autorstwa Wooda – DMZ, które bardzo mocno chciałbym zobaczyć w naszym kraju.

Jeśli chodzi o jakość wydania, mamy tu do czynienia z typowym Vertigo od Egmontu. Opasły tom w twardej oprawie, cena okładkowa wynosi 119,99zł, lecz bez większego kłopotu znajdziecie pozycję tę znacznie poniżej stówki. Egmont nie ustrzegł się niestety błędów edytorskich: na tylnej stronie okładki Simon Gane został podany jako twórca rysunków do serii ”They Do Not Like Us” (czyli po naszemu: ”Oni nas nie lubią”), podczas gdy jej prawidłowy tytuł brzmiał ”They’re Not Like Us” (”Oni nie są jak my”). Nie pierwszy raz niestety spotykam się z takimi błędami po stronie Egmontu. Komiks nie zawiera żadnej dodatkowej zawartości.

Byłem mocno zaskoczony, gdy Egmont swego czasu ogłosił wydanie LUDZI PÓŁNOCY. Tytuł ten nigdy nie był obecny w rankingach największych klasyków imprintu i opublikowane tomy udowodniły wyraźnie, dlaczego tak jest. Nie jest to zła seria, ale daleko jej poziomem do znacznie słynniejszych kolegów pokroju 100 NABOI, KAZNODZIEI czy DOOM PATROL. Jeśli macie zdecydowanie za dużo pieniędzy, lub też lubicie mroźne klimaty północy, można sięgnąć zarówno po ten tom jak i całość. W innym przypadku nie sądzę, by był to najlepszy pomysł.
     
--------------------------------------------------
   
Opisywany tom zawiera zeszyty numer 17, 21-28, 30-34 oraz 37-40 serii NORTHLANDERS. 
     
LUDZIE PÓŁNOCY #3: SAGA EUROPEJSKA do kupienia w sklepie Egmontu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz