O ile przykładowo na taką egmontową mangę z udziałem Jokera i małego Bruce'a nie czekałem wcale, o tyle na inną lipcową nowość - trzecią odsłonę BATMAN/SUPERMAN: WORLD'S FINEST - jak najbardziej. Dwie poprzednie części były świetne i miałem prawo oczekiwać, że również najnowsze wydanie zbiorcze spełni moje oczekiwania. I od razu zaznaczę, że absolutnie nie zwiodłem się tym, co zaserwowali mi Mark Waid oraz Dan Mora.
Miliarder Simon Stagg zostaje znaleziony martwy w hotelowym pokoju. Został otruty gazem bojowym. Pierwszym i naturalnym podejrzanym jest Rex Mason/Metamorpho, który jak nikt inny miał powody, aby dopuścić się takiego czynu. Tymczasem Jimmy Olsen przeprowadza własne śledztwo i gromadzi dowody, na postawie których aresztowany w tej sprawie zostaje znany miliarder z Gotham City. To jedynie początek, gdyż cała intryga szybko obiera inny, nieoczekiwany kierunek oraz ujawniając zagrożenie dla całej rasy ludzkiej.
Zbiór zatytułowany SPRAWA METAMORPHO (w oryginale ELEMENTARY, ale pewnie tytuł zmieniono, gdyż nie było jakiegoś pomysłu na dobrze brzmiące po polsku tłumaczenie) rozpoczyna się od rozgrzewki w postaci randki Kary i Dicka. Ten one-shot jest konsekwencją wcześniejszych wydarzeń z udziałem tej dwójki na łamach serii i stanowi zabawny przerywnik przed głównym daniem/story arciem. Wyszła randka rodem z koszmaru, gdzie wszystko idzie zupełnie nie tak, jak sami zainteresowani się spodziewali, i gdzie dostaliśmy kilka śmiesznych i niezręcznych dialogów oraz sytuacji. Świetny rozdział, chyba nawet mój ulubiony w całym zbiorze. Ilustracje gościnnie wykonała Emanuela Lupacchino (z pomocą dwóch inkerów oraz odpowiedzialnej za kolory Tamry Bonvillain) i jak zawsze stworzyła słodkie, przyjemne w odbiorze plansze.
Po tym wstępie przychodzi czas na główne danie. Mark Waid stawia na spore urozmaicenie, jeśli chodzi o tematykę poszczególnych story arców, stąd tym razem wrzucił na pierwszy plan coś z "mechanicznego" zakątka DCU. Zaczyna się od detektywistycznego śledztwa w sprawie morderstwa, ale z każdym rozdziałem jest co raz dziwniej, aż przechodzimy do zakrojonej na globalną skalę wojny ze sztuczną inteligencją. Bunt maszyn, przejęcie kontroli przez A.I. i widmo zagłady całej ludzkości brzmią dla was znajomo? Jeśli superbohaterowie nie powstrzymają w porę zagrożenia, to za chwilę może sprawdzić się czarna wizja znana chociażby z kultowego TERMINATORA. W historii przewijają się wielcy miliarderzy, wybitni naukowcy, czy też "dziecko" jednego z szalonych geniuszy, które nagle wymknęło się spod kontroli. Twórcy zdecydowanie stawiają na spektakularną akcję, której mamy tutaj po brzegi. Miało być w założeniu efektowne widowisko w starym dobrym stylu i takie właśnie otrzymaliśmy. Uśmiech na twarzy powodują zwłaszcza pojedyncze sceny, które na dłużej zapadają w pamięci, jak np. Batman w "MetalMenowej" zbroi. I chociaż finał tego typu starć dobrych ze złymi jest raczej przewidywalny, to i tak przyjemnie śledzi się zmierzające do niego kolejne etapy opowieści.
Co istotne - ten album jest tak skonstruowany, że praktycznie nie trzeba znać wcześniejszych rozdziałów. Wchodzimy z marszu i delektujemy się zawartością. Wszystko jest dosyć przejrzyste, jasne, klarowne, a na postawione w komiksie pytania dostajemy konkretne odpowiedzi. Jedynym zgrzytem zamkniętej, kompletnej opowieści z udziałem Metamorpho może być ewentualnie obecność wielu postaci kojarzonych w DCU z nowoczesną technologią, robotyką itp. Ale to już indywidualna kwestia, jak mocno siedzimy w komiksowym DC i co wiemy na temat tych bohaterów.
Dan Mora wykonał rysunki do wszystkich pięciu zeszytów głównej historii, stąd też mamy do czynienia z równym, wysokim poziomem ilustracji od początku do końca, a całość ogląda się z wielką przyjemnością. Uwielbiam styl tego artysty, stąd też dla mnie była to kolejna już w ramach tej serii uczta dla oczu. Nie będę się powtarzał i przytaczał swoich słów pochwalnych na temat tego rysownika z wcześniejszych recenzji, ale przecież nie muszę chyba nikogo jakoś szczególnie przekonywać, że gość zna się na swojej robocie. A kiedy trzeba naszkicować dużą liczbę postaci w jednym miejscu oraz zaprezentować efektowne starcia, to Dan czuje się jak przysłowiowa ryba w wodzie. Wizualnie prima sort, zdecydowanie jest co podziwiać.
W stopce redakcyjnej wkradła się błędna informacja, jakoby w skład komiksu wchodzi materiał z DETECTIVE COMICS #1050. Wchodził, ale w skład tomu pierwszego. Mało znacząca pomyłka. W pozostałej części tego komiksu żadnych błędów w druku/językowych nie dostrzegłem, a po ostatniej superkwękowej mega kompromitacji Egmontu bardziej zacząłem mocniej zwracać na ten element uwagę. Tomasz Sidorkiewicz to jednak solidna firma, a nie żaden Google Translator.
SPRAWA METAMORPHO to kawał bardzo dobrego komiksu superbohaterskiego, który wchodzi lekko i przyjemnie, tak jak tego oczekiwałem. Świetne urozmaicenie w ramach tej serii, rozrywka w czystej postaci i przede wszystkim sporo widowiskowej akcji. Wcześniejsze dwa tomy lądują co prawda nieco wyżej w moim subiektywnym rankingu, ale ta najnowsza odsłona również nie zawodzi, proponując czytelnikowi zupełnie inny pod wieloma względami rodzaj opowieści. Bawiłem się przednio i oczywiście polecam każdemu, kto szuka fajnej superbohaterszczyzny od DC. Waid oraz Mora znów dowieźli.
-------------------------------------------
Komiks otrzymany do recenzji od wydawcy, który nie ma żadnego wpływu na treść powyższej opinii.
Opisywane wydanie zawiera materiał z komiksów BATMAN/SUPERMAN: WORLD'SFINEST #12 - 17.
Omawiany komiks znajdziecie m.in. na Egmont.pl oraz w ofercie sklepu ATOM Comics.
Dawid Scheibe




Brak komentarzy:
Prześlij komentarz