sobota, 7 marca 2015

DC: Fakty i Mity #9

Spragnionych komiksowych ciekawostek informuję, że wyselekcjonowane Fakty i Mity ze świata DC powracają w kolejnej odsłonie, a po szczegóły odsyłam do rozwinięcia tego posta. Miłej lektury!


FOURTH WORLD miał być pierwotnie serią ongoing.

Fałsz. Jack Kirby od samego początku nie ukrywał, że wszystkie serie wchodzące w skład cyklu FOURTH WORLD miały posiadać konkretną, skończoną liczbę odsłon. Kirby wyznawał opinię, iż komiksowy świat powinien pójść w innym kierunku i należy tworzyć zamknięte historie, które następnie wydawane byłyby w postaci wydań zbiorczych (dzisiaj zwanych zwyczajowo trejdami lub HC-kami) w salonach prasowych oraz sklepach komiksowych. Niestety DC uważało inaczej i wolało, aby zatrudniony przez nich twórca kontynuował wydawanie kolejnych zeszytów, gdyż pisany przez niego cykl cieszył się w tamtym czasie dużą popularnością. Stąd chociażby gościnny występ Deadmana w ramach serii FOREVER PEOPLE.

Pech chciał, że jak na ironię, gdy Kirby dostał polecenie ciągnięcia swoich serii w nieskończoność ich popularność nagle spadła drastycznie i wydawnictwo zostało zmuszone do ich zamknięcia. Jakiś czas później autor dostał możliwość ukończenia swojego dzieła zgodnie z wcześniejszymi planami na (w postaci THE HUNGER DOGS), ale o tym pisałem w poprzedniej odsłonie Faktów i Mitów.

Nietypowe odliczanie do finału w ramach historii Death of Superman.

Prawda. O co chodzi? Zapewne część z Was słyszała i kojarzy oryginalny sposób, w jaki twórcy postanowili odliczać do finalnej odsłony starcia eSa z Doomsdayem. Jak wiadomo w latach 90-tych ukazywały się cztery tytuły opisujące losy Człowieka ze Stali. Tym samym perypetie Supermana można było śledzić co tydzień, a Death of Superman rozgrywała się na łamach wszystkich czterech tytułów. Pierwsze trzy części niczym nie zaskoczyły pod względem formy, za to ostatnie cztery już tak.


Najpierw na łamach THE ADVENTURES OF SUPERMAN #497 Tom Grummett oraz Doug Hazlewood narysowali cztery kadry na każdej stronie, następnie w ACTION COMICS #684 Jackson Guice i Denis Rodier podzieli każdą stronę na trzy części, tydzień później Jon Bogdanove oraz Dennis Janke narysowali po dwa kadry na każdej stronie SUPERMAN: THE MAN OF STEEL #19, a w samym finale czyli w SUPERMAN #75 Dan Jurgens wspólnie z Brettem Breedingiem zamienili każdą stronę na jeden wielki panel.

Chris Claremont dostał pozwolenie na użycie w komiksie postaci radiowca - Neala Conana.

Neal Conan po raz pierwszy pojawił się w THE UNCANNY X-MEN #200. Był on narratorem wydarzeń z Magneto w roli głównej. Conan to prawdziwa postać i dobry przyjaciel scenarzysty komentujący swego czasu  wydarzenia w krajowej rozgłośni radiowej. Gdy Claremont tworzył dla DC serię SOVEREIGN SEVEN musiał jednak uzyskać oficjalną zgodę od „góry”. Po długich debatach z udziałem prawników ustalono jednak, że Neal Conan nie jest postacią fikcyjną i nie należy do Marvela, stąd też pojawił się w SOVEREIGN SEVEN #10.

Jeden ze złoczyńców DC czerpał swoją moc... zażywając kokainę.

Prawda. W 1988 powstała seria będąca pewnego rodzaju spin-offem do MILLENNIUM zatytułowana NEW GUARDIANS. Na jej łamach scenarzysta Steve Englehart poruszał pewne kontrowersyjne tematy, jak chociażby zarażenie wirusem HIV. W drugim numerze pojawił się Snowflame – narkotykowy władca, który zdobywa swoje moce i siłę dzięki kokainie, od której jest uzależniony. Poniżej można zobaczyć, jak ten złoczyńca „ładował swoje akumulatory”



Alan Moore odszedł z DC dlatego z powodu rozbieżności co do wykorzystywania popularności WATCHMEN.

To nieprawda, chodź wiele osób cały czas uważa, że Moore opuścił DC na skutek kontrowersji wokół STRAŻNIKÓW. Na pewno sytuacja związana z podpisaną umową przez Moore’a i Gibbonsa miała duży wpływ na ich decyzję, ale na pewno nie ostateczną. Obaj nie czerpali żadnych korzyści ze sprzedaży gadżetów związanych ze STRAŻNIKAMI, a w dodatku nie mieli praw do stworzonych przez siebie postaci do czasu, aż komiks z ich udziałem będzie drukowany. Jak wiadomo do tej pory co rusz ukazują się nowe wydania WATCHMEN i nie zanosi się, aby w najbliższej przyszłości sytuacja ta się zmieniła.

Prawdziwą przyczyną odejścia scenarzysty, co potwierdził w jednym ze swoich licznych wywiadów był zaproponowany przez DC wewnętrzny system ocen dzielący m.in. komiksy na różne kategorie wiekowe i nakazujący, co można a czego nie można w danym tytule umieszczać. Wielu artystów wystosowało protest i powstała specjalna petycja, którą Moore również podpisał. Ostatecznie DC ugięło się jeśli chodzi o pewne punkty swojego projektu, ale w przeciwieństwie do wielu swoich kolegów po fachu Alan twardo obstawał przy swoim i powiedział zdecydowane nie. Dopiero później Moore pokłócił się jeszcze z DC w sprawie innych rzeczy, ale wymieniony powód był tym pierwszym i głównym.

Mimo wszystko Alan Moore okazał się słownym człowiekiem i nawet po tym, jak rozstał się z DC napisał dla tego wydawnictwa takie perełki, jak THE KILLING JOKE (1988) oraz V FOR VENDETTA (1989), do czego zobowiązał się w podpisanym dużo wcześniej kontrakcie. Oto przyczyna odejścia Moore’a z DC, a przynajmniej tego pierwszego rozstania.

Niedoszły crossover pomiędzy MR. MONSTER oraz SWAMP THING.

To prawda. W latach 80-tych Eclipse wydawało popularny komiks pisany przez Michaela T. Gilberta, który to scenarzysta był przyjacielem Alana Moore’a. Ten drugi nawet napisał gościnnie kilka odcinków MR. MONSTER i szybko powstały plany dotyczące crossovera z udziałem Swamp Thinga. Oba wydawnictwa wyraziły wstępną zgodę i miało dojść do pierwszego w historii crossover pomiędzy DC a niezależnym producentem. Gilbert miał już przygotowany zarys całej historii, ale w tym samym czasie Moore popadł w konflikt i odszedł z DC Comics (patrz wyżej), a wraz z jego odejściem ciekawie i mrocznie zapowiadający się projekt upadł.

Wykorzystano materiały z Comic Book Legends Revealed #437, 441, 443, 445 oraz 446.

Dawid Scheibe

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz