Na fali popularności serialu ARROW postać
Olivera Queena zaczęła cieszyć się coraz większym zainteresowaniem. Przełożyło
się to oczywiście na wzrost sprzedaży komiksów ze Strzałą. Pierwsze trzy tomy
serii wydawanej w ramach New 52 nie zyskały przychylności fanów i miały słabe
noty. Postanowiono oddać dalsze losy Green Arrowa w ręce Jeffa Lemire`a, a za
rysunki odpowiedzialny został włoski artysta - Andrea Sorrentino. Moim zdaniem
była to bardzo trafna decyzja, gdyż już od samego początku widać, że obydwaj
świetnie wstrzelili się w serie i odwalili kawał dobrej roboty.
Fabuła historii The Kill Machine nastawiona jest w
znacznej mierze na pokazaniu problemów Olivera, głównie dotyczących jego ojca -
Roberta, który przewija się przez cały komiks we wspomnieniach bohaterów. Już
na samym początku komiksu dowiadujemy się o kłopotach finansowych Queena, który
stracił firmę, a na dodatek jest poszukiwany pod zarzutem morderstwa Emersona -
dyrektora "Queen Industries". Za wszystkie te zdarzenia
odpowiedzialny jest łucznik znany jako Komodo. Ollie pozbawiony jest swoich
pomocników i przez jakiś czas zmuszony jest do samodzielnego działania.
Lemire świetnie opisuje bezradność Arrowa, który nie
może poradzić sobie z problemami, a ilustracje pięknie dopełniają całości i są
największą ozdobą albumu. Sposób w jaki ukazane są ulice Seattle i pojedynki
łucznicze pozwalają nam zobaczyć jak wspaniałym, utalentowanym i kreatywnym
artystom jest Sorrentino. Jego rysunki ociekają magią. Jego prace są bardzo
dynamiczne i zrobione bardzo pieczołowicie. Są dopieszczone w każdym
najmniejszym elemencie. Bardzo ciekawym rozwiązaniem jest zastosowanie
prostokątnych ramek w szerokich kadrach, które pokazują nam ważne elementy. Już
od samego początku możemy wczuć się w klimat komiksu i poczuć się, jakbyśmy
byli akurat na słonecznych wyżynach Arizony, czy w deszczowym Seattle razem z
głównym bohaterem. W dużym stopniu jest to zasługa Marcelo Maiolo, który
odpowiedzialny jest za nałożenie kolorów.
Każda postać pokazana jest w sposób unikalny,
niepowtarzalny. Najbardziej podobał mi się wizerunek Hrabiego Vertigo i
pokazanie jego originu. Sposób w jaki została przedstawiona jego historia i
losy jego matki kojarzyły mi się z historią Mr. Freeza z MIASTA SÓW
Scotta Snydera. Na pewno każdy, kto przeczyta te dwa komiksy zobaczy ogromne
podobieństwo. Może niektórym się to nie spodoba, lecz ja uznaję to za duży
plus. Przedstawienie tej poruszającej historii jest genialne. Współczujemy
Vertigo, choć jeszcze kilka stron wcześniej kibicowaliśmy Strzale w pojedynku z
nim. Lemire w sposób bardzo umiejętny gra na naszych emocjach, a to duża
sztuka.
Jak już jednak wspominałem, to warstwa graficzna jest perłą
w tym komiksie, a to co robi Sorrentino od połowy tomu, to już majstersztyk.
Duże kadry są narysowane często bardzo abstrakcyjnie. Podczas pojedynku z
Vertigo jest kadr na dwie strony, gdzie z tyłu głowy Olivera wylatują
wydarzenia z przeszłości, a idealne dobranie kolorów nadaje tej scenie bardzo
dynamiczny i piękny wygląd. Na jednym kadrze Lemire i Sorrentino pokazują nawet myśli
Queena podczas strzelania z łuku, dając nam dosłownie wgląd w sam środek głowy
łucznika i ukazują natłok myśli, który towarzyszy bohaterowi.
Bardzo podobało mi się to, że Lemire nie skupił się tylko na
tej najważniejszej, tytułowej postaci, ale również dał szanse na zaistnienie
postaciom pobocznym. Pokazał relacje między nimi, oraz ich wzloty i upadki, a
sposób w jaki autor wprowadził do komiksu postać Shado jest niesamowity. Jej
historia o tym, jak poznała Roberta Queena jest po prostu porywająca i cudownie
zilustrowana. Ukazana jest tylko w dwóch kolorach: czarnym i brązowo-złotawym,
ale to jej największy atut. Jest to coś unikalnego.
Komiks ociera się o dzieło geniuszu, a furtka do następnych
tomów, którą otworzył autor sprawia, że muszę sięgnąć po tom piąty jak
najszybciej. Zarówno fabuła jak i cudowne rysunki sprawiają, że jest to komiks
jedyny w swoim rodzaju. Na ostatnich stronach dostajemy szkice koncepcyjne
pokazujące jak długą drogę przebyli bohaterowie zanim wyglądali tak jak
mieliśmy ich przedstawionych w tej historii.
Niewątpliwie jest to najlepsza historia o Zielonej
Strzale jaką czytałem w życiu (a trochę ich było). Każdy fan Green Arrowa i dobrego
komiksu nie będzie zawiedziony.
Ocena: 6-/6
Michał Hedrych
mam vol 4 i vol 5 ,w 5 jest jesze lepiej potem, polecam
OdpowiedzUsuń