Dzisiaj zajrzymy na chwilę do
świata Batmana z przyszłości, gdzie akcja osadzona jest we własnym kontinuum,
bazując na serialu animowanym o tym samym tytule. Do tej pory na blogu nie
pojawiła się recenzja żadnego tomu tej serii, która wystartowała wraz z
początkiem Odrodzenia, i która po trzech latach nadal się ukazuje, zebrawszy
sobie grono wiernych fanów. Skoro BATMAN BEYOND nadal widnieje w zapowiedziach,
to znaczy, że tytuł ten jest warty przynajmniej sprawdzenia. Komiks od początku
pisany jest przez weterana DC - Dana Jurgensa, który kontynuuje projekt, jaki
tworzył po zakończeniu niezbyt pasjonującego FUTURES END. Tym razem skończył
się czas eksperymentów z udziałem Tima Drake'a i nadeszła pora, aby sięgnąć po
znane i lubiane status quo. W roli nowego Batmana scenarzysta ponownie obsadził
Terry'ego McGinnisa, a także przywrócił na scenę podstarzałego Bruce'a Wayne'a.
W omawianej przeze mnie historii na szachownicę powraca jeszcze jeden ważny pionek,
a jest nim nie kto inny, tylko nieobliczalny Joker we własnej osobie.
Jurgens wybrał na powrót
oryginalnego Jokera nieprzypadkowy moment. W setną rocznicę urodzin swojego
ojca, Bruce dokonuje uroczystego otwarcia kompleksu Wayne Family Center of
Tomorrow. Uznany od dawna za martwego Błazeński Książę Zbrodni wprowadza do
Neo-Gotham chaos i zniszczenie, pragnąc przywrócić miasto do dawnej, mrocznej i
ponurej rzeczywistości. Terry oraz jego brat Matt, czyli nowy Dynamiczny Duet,
muszą powstrzymać klauna i tym samym zakończyć serię wybuchów oraz morderstw,
jakie wraz z nim się pojawiły.
Powrót Jokera nie jest żadnym
zaskoczeniem dla tych, którzy mają za sobą lekturę pierwszego wydania
zbiorczego BATMAN BEYOND w ramach Rebirth. Jurgens w historii z udziałem Terminala
zasygnalizował, iż największy koszmar Mrocznego Rycerza od dłuższego czasu
zamieszkuje podziemia Neo-Gotham, ukrywając przed światem swoją prawdziwą tożsamość.
Scenarzysta od zawsze zafascynowany był gangiem Jokerzów i zastanawiał się,
skąd u młodych ludzi takie zamiłowanie akurat do tego złoczyńcy. Drugie
nurtujące go pytanie, to jak zareagowałby w tej sytuacji sam Joker, gdyby
dowiedział się, że liczna grupa osób oddaje mu hołd, uznaje za swojego idola i
wzór do naśladowania. Reakcja klauna okazała się bardzo jasna i zdecydowana,
chociaż osobiście uważam ją za niezbyt logiczną (o ile w przypadku postępowania
takiego szaleńca, jak Joker, można mówić o jakiejś logice postępowania). Nie
kupuję tego, że Mr. J. z jednej strony potępia swoich naśladowców, a za chwilę
werbuje kilku z nich do swojego nowego gangu.
Od Jurgensa oczekiwałem w tej
historii, że wykorzysta okazję i nawiąże jakoś do dwóch klasycznych scen z
udziałem Jokera. Pierwsza to postrzelenie Barbary Gordon, zaś druga to
zamordowanie Jasona Todda. Jestem zawiedziony, że mający duży potencjał wątek
pani komisarz został tak szybciutko zakończony i zapomniany, a twórca aż do
przesady skupił się na nowym Robinie. Kolejny nastolatek z R na piersi staje
twarzą w twarz z tym złoczyńcą i w mniejszym lub większym stopniu cierpi na tym
jego psychika. Rozumiem, że błazen ma uczulenie na drozdy, a już w ogóle nie
może patrzeć na Batmana i jego pomocnika pozbawionych peleryny i unoszących się
w powietrzu dzięki nowej technologii, ale to konfrontacja z byłą Batgirl
wydawała się w teorii ciekawsza, bardziej emocjonalna i przywołująca dawne
koszmary. Albo Dan nie miał lepszego pomysłu, albo skupił się na małym dramacie
Matta, gdyż było mu to potrzebne do zainicjowania kolejnego wątku w tej serii.
THE FINAL JOKE obfituje w sporą
ilość eksplozji, wybuchów i innych fajerwerków, a do tego dostajemy również
debiut Jokera Beyond. Fani tego typu rozrywki będą zatem ukontentowani. Jest
dużo gadania i gróźb ze strony klauna, ale ani przez moment nie wierzyłem, iż
spełni on swoje krwawe obietnice i dojdzie do jakiejś tragedii w bat-rodzince z
przyszłości, jakby trochę jednak się hamował. Joker jest tutaj równie groźny,
co inni nowi złoczyńcy, z jakimi zmagał się wcześniej Terry jako Batman, a
próba nadania temu pojedynkowi jakiegoś większego znaczenia, w moim odczuciu
okazała się nieudana. Zakończenie jest z gatunku tych nieoczekiwanych, a
Jurgens otwiera sobie jednocześnie furtkę, gdyby kiedyś chciał jeszcze wrócić
do tego wątku.
Wśród rzeczy, które podobały
mi się w tej opowieści, należy wymienić gościnny występ Dicka Graysona, przypomnienie
przez niego istotnych wydarzeń z przeszłości, wzbudzenie zainteresowania u
czytelnika pierwszym rozdziałem, a także finałowy pojedynek w batcave.
Za większość ilustracji w tym
zbiorze odpowiada współpracujący ze sobą od lat duet Breet Booth (ołówek) oraz
Norm Rapmund (tusz). Stworzone przez nich plansze są bardzo widowiskowe, a
kreska Bootha naprawdę dobrze sprawdza się w przypadku dynamicznych, obfitujących
w dużą ilość akcji scenach, jakich tutaj nie brakuje. Niestety problem w
przypadku tego artysty zawsze polega na tym, jak rysuje on twarze postaci.
Poszczególni bohaterowie są pod tym względem zbyt do siebie podobni, a do tego
ekspresyjność wylewająca się z ich twarzy jest przeważnie aż nazbyt
przesadzona. Z tego powodu raczej omijam komiksy współtworzone przez tego
artystę. Najlepiej wychodzi mu zdecydowanie przedstawienie samego Batmana.
Bardziej do gustu przypadły mi rysunki otwierające i kończące omawiany tom,
stworzone przez Cully'ego Hamnera, Marco Santucci oraz Evana Shanera, które
mają w sobie coś unikalnego i przyciągającego czytelnika.
W ramach dodatków znajdziemy
pod koniec sześć okładek alternatywnych, a także tyle samo stron szkiców autorstwa
Cully Hamnera i Evana Shanera. Całkiem sporo, jak na standardy wydań zbiorczych
panujące w DC.
THE FINAL JOKE nie należy do
tych najlepszych historii z Jokerem w roli głównej, nie mając żadnych szans na
znalezienie się w zestawieniach typu Top 10. Jest to jednorazowa lektura,
pozbawiona większych emocji, dramaturgii, przerażenia i szaleństwa, do jakich
przywykłem czytając wiele innych opowieści z tym złoczyńcą. Joker umiejscowiony
w świecie przyszłości, wykorzystujący nowoczesną technologię i z nie do końca
zrozumiałych względów wściekły na swoich wyznawców, to już nie jest ten sam
klimat. Nie każda postać pasuje do każdej epoki, nawet jeśli jest to tak znany
złoczyńca, jak Mr. J. Obiecujący początek, ciekawy, emocjonalny epilog, a po
środku sporo przeciętnej akcji. Ogólnie mam mieszane uczucia. Polecę ten tom
tylko osobom śledzącym od początku run Jurgensa w BATMAN BEYOND, a okazjonalnym
czytelnikom, być może zachęconych opisem i wizerunkiem Jokera na okładce,
sugeruję spasować.
Opisywane wydanie zawiera materiał z komiksów BATMAN BEYOND #25-30.
BATMAN BEYOND: THE FINAL JOKE do kupienia w sklepie internetowym ATOMComics.
Dawid Scheibe
Mam takie pytanie. Czy serie Titans Burning Rage i Young Justice są w głównej linii czasowej?
OdpowiedzUsuńYoung Justice jak najbardziej, ale jak na razie przygody tych bohaterów rozgrywają się w swoim własnym zakątku, z dala od problemów trawiących aktualnie główne DCU. Titans Burning Rage to zamknięta całość, osobny twór, którego przebieg nie ma wpływu na kontinuum.
Usuń