piątek, 25 października 2019

SUPERMAN: KRYPTONITE

Pod koniec roku 2006 wystartowała nowa seria z Człowiekiem ze Stali w roli głównej, stając się świetną okazją i miejscem dla tych twórców, którzy pragnęli pokazać krótsze i zamknięte historie, odcinając się całkowicie od obowiązującego w danym czasie kontinuum. SUPERMAN CONFIDENTIAL skupiał się na wczesnych etapach działalności tytułowego bohatera, pokazując kluczowe momenty, spotkania, konfrontacje i decyzje z zupełnie nowej, świeżej strony. Zresztą, niemal równolegle taki sam ongoing pojawił się także z udziałem Batmanem. O ile ten drugi tytuł cieszył się całkiem dużym zainteresowaniem utrzymując się na rynku przez kilka lat, o tyle SUPERMAN CONFIDENTIAL musiał zakończyć żywot już po 14 numerach. Na początku tego roku ukazał się w nowej odsłonie i bardziej prestiżowym formacie przedruk pierwszej historii z tej serii, jaką stworzyli wspólnie Darwyn Cooke i Tim Sale. Nazwiska niezwykle znane, cenione i gwarantujące wysoką jakość, ale z jakiegoś powodu opowieść sprzed 13 lat nie jest zbyt dobrze znana szerszej grupie odbiorców. Część z Was pewnie dopiero czytając ten tekst dowiaduje się o jej istnieniu. Przyjrzyjmy się zatem trochę bliżej projektowi o nazwie SUPERMAN KRYPTONITE.

Mieszanka twórców odpowiedzialnych z ten album jest bardzo nietypowa, gdyż Cooke raczej sam wizualizuje swoje pomysły, natomiast Sale przyzwyczaił nas do współpracy w sprawdzonym i udanym duecie z Jephem Loebem. Świętej pamięci Darwyn Cooke postanowił tym razem skupić się na postaci Człowieka ze Stali, a punktem wyjściowym dla jego historii stał się SUPERMAN #61 z roku 1949. To właśnie na łamach tego zeszytu główny bohater po raz pierwszy zetknął się z kryptonitem, i gdzie dowiedział się o swoim niezwykłym pochodzeniu. Dla polskiego czytelnika przywołany komiks jest dosyć świeżą sprawą, gdyż całkiem niedawno mogliśmy go przeczytać na łamach Wielkiej Kolekcji Komiksów DC (a konkretnie tom 79). Scenarzysta bazując na oryginale postanawia odświeżyć ten ważny moment, umieszczając akcję komiksu w charakterystycznych i lubianych przez siebie realiach Złotej Ery, a przy tym dodając nowe, nieoczekiwane elementy do znanej przez wszystkich mitologii Ostatniego Syna Planety Krypton. Ze względu na dużą ilość sztywnych ograniczeń przypisanych originowi Supermana Cooke nie miał aż tak wiele swobody, ale mimo wszystko udało mu się wprowadzić pewne zmiany, w czym z pewnością pomógł fakt, iż seria SUPERMAN CONFIDENTIAL pozwalała na pewne nieinfekujące główne kontinuum eksperymenty.

Akcja komiksu rozgrywa się dwa miesiące po tym, jak Superman rozpoczął swoją superbohaterską działalność w Metropolis. Nasz bohater, podobnie jak mieszkańcy Ziemi, od dłuższego czasu zastanawia się, jakie są granice jego możliwości, o ile w ogóle takowe istnieją. Każde kolejne wyzwanie stanowi dla niego wielki znak zapytania i nigdy nie wie, czy akurat tym razem będzie odporny na atak przeciwnika. Lex Luthor, który jest tutaj wprawdzie obecny, ale tym razem gra drugie skrzypce, poddaje eSa wymyślnym próbom i cieszy się, kiedy wreszcie znajduje się coś, co może osłabić nowego idola i ulubieńca tłumów. W roli głównego złoczyńcy scenarzysta obsadził zupełnie nową postać, właściciela kasyna nazwiskiem Anthony Gallo, który od początku wydaje się skrywać jakąś tajemnicę.

Pierwszy zeszyt nie jest napakowany dużą ilością fajerwerków, nie inicjuje również na tyle ciekawych wątków, aby z dużym zaciekawieniem dalej zagłębiać się w tą historię. Wraz z kolejnymi rozdziałami wszystko zaczyna nabierać ciekawszego kształtu, aby finalnie zaoferować szczęśliwe zakończenie. Superman gdzieś tam powstrzymuje karciany gang, czy zmaga się ze skutkami erupcji wulkanu, ale ogólnie tempo nie należy do zbyt szybkich, fabuła nie jest napakowana dużą ilością spektakularnych pojedynków i wymian ciosów. Nie przeszkadza mi taki sposób prowadzenia historii, ale przyznam szczerze, że w paru momentach niestety zaczęło wiać nudą. Słabsze sekwencje zostają jednak zrównoważone świetnymi, ciepłymi i dużo wnoszącymi do ogólnego wizerunku Supermana, rozmowami przeprowadzonymi pomiędzy Clarkiem i jego rodzicami w Smallville.

Cała prawda o właścicielu kasyna wychodzi na jaw w przedostatnim rozdziale, a wcześniej Cooke stopniowo dozuje informacje odnośnie tego przestępcy, a także odnośnie losów znanej wszystkim zielonej skały. To niezwykle ciekawy, oryginalny i zaskakujący pomysł scenarzysty, aby ukazać drogę, jaką przebył kawałek kryptonitu od momentu destrukcji Kryptona, aż do pierwszego zetknięcia z Kal-Elem. Dostajemy historię losów kamienia od strony... kamienia, gdyż autor stosuje tutaj personifikację czyniąc z kryptonitu częściowo narratora. Aby przekonać się, skąd taki a nie inny wybór oraz dokąd zaprowadzi ta wycieczka czytelnika, trzeba samemu przeczytać omawiany komiks. Superman dowiaduje się o losie rodzinnej planety, obserwuje śmierć rodziców i stawia sobie mnóstwo pytań odnośnie swojego dalszego życia. Czy może należeć do ukochanej Lois, a jednocześnie należeć do świata? Czy będąc częściowo superbohaterem, a częściowo reporterem Clarkiem Kentem, nie jest tak naprawdę do końca ani jednym, ani drugim? Może pewnych rzeczy nie da się pogodzić i trzeba wybrać jedno, albo drugie? Z kolei odkrycie, że można go zranić, a nawet zabić, zamiast zmartwienia wywołuje uśmiech i ulgę na jego twarzy, gdyż dzięki temu jest bardziej ludzki, niż mu się początkowo wydawało.

Pod katem wizualnym komiks ten prezentuje się bardzo okazale, w czym oczywiście zasługa Tima Sale'a oraz odpowiedzialnego za kolorystykę, Dave'a Stewarta. Sale dysponuje jednym z najbardziej rozpoznawalnych stylów rysowania, prezentując nieszablonową, mocno karykaturalną, ale przy tym efektowną kreską, obok której nie można przejść obojętnie. Jednym może się nie podobać, innym zaś - tak jak mnie - podoba się i to bardzo. W porównaniu do SUPERMAN NA CZTERY PORY ROKU, artysta celowo modyfikuje swój warsztat, odchodząc od częstych rozkładówek na jedną czy dwie strony, a także idąc bardziej w czerń oraz mrok, przez co historii tej bliżej pod tym kątem do DŁUGIEGO HALLOWEEN. Główny bohater nie przerasta już tak wyraźnie wszystkim swoim wzrostem oraz umięśnioną sylwetką, co zapewne miało na celu ukazać go bardziej jako posiadającego swoje słabości i ograniczenia człowieka, a nie jako potężnego, niezwyciężonego kosmitę. Ukazanie bogatej palety emocji na twarzy Kal-Ela, udane przeniesienie Metropolis i jego mieszkańców o kilka dekad wstecz, a także bardzo dziecinny wygląd Lois i Jimmy'ego mają z pewnością swój urok, dzięki czemu ten komiks jest taki oryginalny i różny od tego wszystkiego, co widzimy w innych superowych komiksach.

W wydaniu deluxe (większy format, twarda oprawa i obwoluta) umieszczony został ten sam dwustronicowy wstęp autorstwa Darwyna Cooke'a, który znajdował się w pierwszym trejdzie z roku 2009. Pod koniec natomiast umieszczono siedem stron szkicownika Tima Sale'a wraz z krótkim opisem rysownika.

A zatem pozostaje pytanie, czy komiks ten jest wart polecenia, czy też lepiej sobie go odpuścić? W moim subiektywnym odczuciu jest to całkiem dobra, solidna historia, którą miłośnicy postaci Człowieka ze Stali powinni jednak przeczytać i porównać z innymi opowieściami, poruszającymi tematykę wczesnej działalności eSa. W żadnym wypadku nie żałuję, że przeczytałem. Jak zawsze urzeka warstwa graficzna autorstwa Tima Sale'a, a do tego warto przeczytać dla momentów rozgrywających się na farmie, czy też dla oryginalnego i śmiesznego kadru przedstawiającego Fortecę Samotności. Plusem jest oczywiście to, że historia jest zamknięta, bardzo przystępna, mało skomplikowana i szybka w lekturze. Nie jest to jednak z pewnością ta najwyższa półka, zarówno jeśli mówimy o komiksach z Supermanem, jak i o historiach stworzonych przez Darwyna Cooke'a. SUPERMAN NA WSZYSTKIE PORY ROKU duetu Loeb/Sale robi lepsze wrażenie, jest bardziej emocjonalny i co jakiś czas ponownie po niego sięgam, a historia ta nie bez powodu widnieje na liście wszelkich polecanek z eSem w roli głównej. KRYPTONITE w takim zestawieniu raczej się nie znajdzie, gdyż najzwyczajniej nie ma tego czegoś, co każe się przy tym komiksie zatrzymać na dłużej. To danie na jeden raz, które jest stosunkowo przyjemnym doznaniem, ale którego smak szybko ulatuje i tylko nieliczni sięgną po nie ponownie.

Nieliczna część fanów omawiany komiks pokocha, duża ilość uzna go za warty przeczytania, zaś pozostała część czytelników uzna go za średnio ciekawy, po którym oczekiwała czegoś więcej. Trzeba przekonać się na własnej skórze, do której grupy Wy się zaliczacie, do czego oczywiście zachęcam.

Opisywane wydanie zawiera materiał z komiksów SUPERMAN CONFIDENTIAL #1-5 i #11.

SUPERMAN: KRYPTONITE do kupienia w sklepie internetowym ATOM Comics.

Dawid Scheibe

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz