O animacjach sygnowanym logami DC
oraz znakomitej i ukochanej przez miliony firmy LEGO chyba nie można pisać bez
słów wyjaśnienia na początku. Podobnie bowiem jak w przypadku seriali
aktorskich czy komiksów z różnych imprintów, nie należy tutaj bowiem doszukiwać
się jakiejś większej spójności. LEGO DC BATMAN: GRUNT TO RODZINKA jest
oczywiście animacją o Gacku i jego najbliższych, ale nie jest to ten sam
Mroczny Rycerz co w klockowym filmie kinowym, więc nie należy brać produkcji
tej jako jego prequela, sequela czy spin-offa. Co więcej, trudno nawet
powiedzieć, czy to ta sama wersja Batmana co w wydanych na DVD w Polsce przez
wydawnictwo Galapagos filmach o LEGO Flashu czy LEGO Aquamanie. Dlatego dziś
nie będę spoglądać na film ten przez pryzmat innych produkcji, chyba że w
kwestiach czysto technicznych.
LEGO DC BATMAN: GRUNT TO RODZINKA
przedstawia nam moment, w którym Batman wyraźnie zmęczony swoją podwójną
tożsamością, postanawia przestać pojawiać się jako Bruce Wayne, sprzedać swoją
firmę i w całości poświęcić się walce z przestępcami. A akurat ma z kim,
ponieważ w mieście nie tylko pojawił się tajemniczy Red Hood, ale także
uruchomiono Brata Oko. Kim jest ten pierwszy i czego chce od Batmana? Oraz czy
Bruce Wayne naprawdę jest kompletnie niepotrzebny mieszkańcom Gotham?
Nie będę ukrywać, wspomniane filmy
animowane LEGO z udziałem Aquamana i Flasha uważam za wyjątkowo słabawe, nawet
biorąc pod uwagę ich grupę docelową. Nic zatem dziwnego, że do LEGO DC BATMAN:
GRUNT TO RODZINKA zasiadałem ze sporą dozą nieufności, ponieważ o ile klockowe
kinówki generalnie przypadały mi do gustu, tak w przypadku animacji wydawanych
od razu na DVD aż biło po oczach że mają one mikroskopijny budżet, a także kiepskie
scenariusze i generalnie po ich obejrzeniu trudno było się szczególnie dziwić,
że poleciały od razu do biblioteczek domowych. Najnowsza kooperacja LEGO i DC w
mojej ocenie przewyższa poprzedników, ale raczej nieznacznie i wciąż jest to animacja,
która prawdopodobnie bardzo szybko wyparuje mi z głowy.
Największy problem mam tu chyba z
większością postaci, która przewija się w danej animacji. Wyglądają jak z
komiksu, nazywają się jak w komiksach i na tym podobieństwa się kończą, bo
oczywiście oprócz Alfreda (serio, jak to jest, że tej postaci chyba się nie da
zepsuć?), każde z nich wyprane jest z jakiegokolwiek interesującego charakteru.
Batman przez większość filmu to zwyczajny głąb, Damian Wayne jest po prostu
chłopakiem z ADHD, Nightwing i Batgirl mają mentalność licealistów i cały film
kłócą się o to, że jedno drugiemu nie odpisuje na sms-y, Batwoman… po prostu
jest, zaś gdy Red Hood ujawnia bat-rodzince swoje motywacje to jest to tak duże
kuriozum, że autentycznie dziwię się, iż autor scenariusza nie wstydził się
podpisać pod nim swoim imieniem i nazwiskiem.
O dziwo, ale i zarazem na szczęście,
większość przeciwników Gacka i ekipy wypada całkiem nieźle. Two-Face jest
momentami dość creepy (oczywiście jak na standardy animacji dla ośmiolatków),
Brother Eye jest taki jaki być powinien, a i reszta złoczyńców pojawiająca się
jedynie w epizodach była całkiem znośna. Jako fan serialu GOTHAM niezmiernie
ucieszyłem się widząc ekranowy team-up Riddlera z Pingwinem, z kolei krótki
występ Scarecrowa zwrócił moją uwagę przede wszystkim tym, że Steve Blum – aktor
podkładający pod niego głos bardzo mocno przypominał Marka Hamilla. Na plus na
pewno wymienię też to, że jak zwykle podobały mi się te mocno typowe i
specyficzne wstawki z budowaniem pojazdów z klocków, a i tym razem nie kłuło
jakoś szczególnie mocno w oczy to, że mamy do czynienia z mocno budżetowym
produktem powstałym w zasadzie tylko po to, by nakręcić dodatkowo sprzedaż
klocków.
Powyżej możecie zobaczyć zwiastun
polskiego wydania od wydawnictwa Galapagos. Puśćcie je sobie chociaż na chwilę i
następnie odpowiedzcie w komentarzu na pytanie: czy dziwicie mi się, że po
dwóch minutach filmu zrobiłem pauzę i wyłączyłem lektora? ;) LEGO DC BATMAN:
GRUNT TO RODZINKA kosztuje w Empikach około 35 złotych, chyba że trafi się
jakaś promocja. I szczerze mówiąc, jeśli już kupować tę animację, to właśnie
gdzieś przy okazji jakiejś przeceny, bo chociaż nie jest to poziom szorujący o
glebę, to do bycia dobrą tej produkcji i tak sporo brakuje.
Krzysztof Tymczyński
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz