Tegoroczna odsłona Międzynarodowego Festiwalu Komiksu i Gier w Łodzi przyniosła nam nie tylko premierę aż ośmiu komiksów z logiem DC na okładce. Wydawnictwo Egmont wypuściło także karciankę zatytułowaną POJEDYNEK SUPERBOHATERÓW wraz z dodatkiem STRAŻNICY. Przedpremierowo miałem okazję zagrać w nią w Katowickiej Komiksiarni, zaś po emefce - już korzystając z własnego egzemplarza. Wielkim znawcą gier planszowych czy karcianych nie jestem, ale powiem Wam krótko - najbardziej lubię gry, które są albo bardzo proste i można rozegrać partyjkę w pół godziny, albo niesamowicie skomplikowane, przy których można spędzić pół dnia. POJEDYNEK SUPERBOHATERÓW zdecydowanie należy do tej pierwszej grupki.
Pudełeczka podstawy i dodatku
Zawsze gdy pierwszy raz zabieram się do jakiejś gry, sprawdzam jedną i bardzo istotną dla mnie rzecz - objętość instrukcji. Nieraz już bowiem okazywało się, że pozornie dość skomplikowane tytuły mają stosunkowo mało zasad i wcale nie są tak nieprzystępne dla osób, które nie są wyjadaczami. Tu spoglądam na przykład na "Terraformację Marsa", która jest grą na dobrych kilka godzin, ale instrukcja liczy dosłownie osiem stron i naprawdę trzeba się natrudzić, by nie połapać się w zasadach po kilkunastu minutach. Dlatego też z ulgą przyjąłem fakt, że POJEDYNEK SUPERBOHATERÓW również ma instrukcję na bodaj 10 stron, a gra w swojej podstawowej wersji jest w zasadzie banalna. Może nawet trochę za bardzo, ale o tym nieco później.
Grę zaczynamy od losowania jednej z tych kart
Najpierw kilka słów o jakości wydania. Pudełko podstawy gry POJEDYNEK SUPERBOHATERÓW daje wrażenie, że w środku znajdziemy masę rzeczy. Tymczasem są tam trzy zestawy kart - nieco większe z członkami Ligi Sprawiedliwości, oraz dwa mniejsze. Ile ich jest widać na poniższym zdjęciu. Po rozpakowaniu wszystkich elementów możemy je swobodnie poukładać w pudełku i zostaje nam jeszcze masa miejsca na karty z dodatków. Mam wrażenie, że jakość wykonania kart mogłaby być nieco lepsza, bo przy częstym graniu bez większych kłopotów karty mogą się poprzecierać. Na każdej z kart znajdziemy fragment grafiki i każda z nich pochodzi z komiksów. Myślę, że co więksi fani mogliby urządzić sobie dodatkową zabawę, polegającą na wskazywaniu konkretnych tytułów, z których zaczerpnięto owe ilustracje :)
Nie ma co ukrywać, w podstawce kart jest sporo
Sama gra, jak już wspomniałem, w swojej podstawowej wersji jest banalna. Najpierw losujemy swojego bohatera, ustawiamy "planszę" według instrukcji, tasujemy karty, rozdajemy początkową "rękę" i zaczynamy grać. Jak w większości tego typu gier, naszym głównym celem jest posiadanie jak największej ilości punktów zwycięstwa w momencie, gdy rozdanie dobiegnie do końca. Każdy heros posiada swoją unikalną zdolność i niejako "narzuca" posiadaczowi danej karty swoją strategię gry, co mi osobiście do gustu nie przypadło. Przykładowo, jeśli wylosujecie Supermana, zdecydowanie najbardziej opłacalnym wyjściem jest kupowanie kart supermocy i szczerze mówiąc nie wydaje mi się, by granie inną strategią w przypadku tej postaci miało jakiś sens.
Generalnie na kupowaniu kart polega cała gra POJEDYNEK SUPERBOHATERÓW. Początkowe tury, gdy mamy na ręku same stosunkowo mało użyteczne karty, w skrócie polegają na wyrzuceniu na stół wszystkiego co ma się na ręku i sprawdzeniu, co można zrobić z zyskanymi w ten sposób kilkoma punktami mocy. Dopiero potem, gdy w grę zaczynają silniejsze karty, które mogą przynieść graczowi zarówno wyraźny pożytek jak i szkodę, zaczyna się kombinowanie. Niestety, po paru rozdaniach, gdy gracze już w pełni zrozumieją wszystkie zasady, w grę wkrada się pewna monotonia i w tym właśnie tkwi największy problem z podstawą POJEDYNKU SUPERBOHATERÓW - po paru rozdaniach bardzo łatwo jest przewidzieć ruch przeciwnika.
Sama podstawowa wersja tej karcianki to przyjemna i prosta gierka, która jednak po kilku razach nie budzi już większych emocji. Na szczęście Egmont wydał też w naszym kraju dodatek STRAŻNICY, który jak dla mnie znacząco rozruszał rozgrywkę.
Dopiero dodatek wprowadza nieco ożywienia do gry
Dodatek STRAŻNICY wprowadza do talii oczywiście postacie i elementy z kultowego komiksu Alana Moore'a i Dave'a Gibbonsa. Ale nie tylko, ponieważ pojawiają się tu pewne modyfikacje samej rozgrywki. Polegają one na tym, że graczom przypisane zostają role - jedna osoba staje się spiskowcem, próbującym przede wszystkim zniweczyć plany pozostałych graczy. Reszta zaś ma podwójny problem - z jednej strony muszą dbać o to, by zdobyć dla siebie jak najwięcej punktów zwycięstwa, ale z drugiej także należy współpracować, by zlokalizować spiskowca i wyłączyć go z gry oraz odrzucić kilka kart, które bardzo mocno potrafią skomplikować rozdanie. Jest tu na przykład karta wyłączająca specjalne zdolności superbohaterów na tak długo, aż gracze nie wyłożą na stół określonego zestawu kart. Dodatek STRAŻNICY zdecydowanie sprawił, że żywotność karcianki mocno się przedłuża. Nowe mechaniki, zmiana trybu gry, brak pewności co do tego co zrobi przeciwnik i wzajemne podejrzenia przez pewien okres trwania rozdania - wszystko to znakomicie rozruszało nieco niemrawą podstawkę.
Dlatego też szczerze polecam zaopatrzyć się w tę grę, ale TYLKO z dodatkiem. Sama podstawka dość szybko się nudzi i pisze Wam to gość, który zagrał jak dotąd dosłownie w sześć rozdań bez udziału STRAŻNIKÓW.
Gra karciana POJEDYNEK SUPERBOHATERÓW wraz z dodatkiem STRAŻNICY do kupienia w sklepie Egmontu.
Zagrał i wyrok wydał
Krzysztof Tymczyński
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz