niedziela, 10 listopada 2019

DOOM PATROL TOM 2

Cliff Steel, Robotman. Nie jest wybitnie inteligentny, nie posiada nadprzyrodzonych mocy, to po prostu ludzki mózg zamknięty w mechanicznym ”ciele”. Jest także członkiem grupy Doom Patrol, która przeżywa trudne do zrozumienia przygody oraz spotyka mówiące w bardzo dziwaczny sposób postacie. Cliff Steele nie zawsze wie co w zasadzie się koło niego dzieje, ale nijak nie przeszkadza mu to w angażowaniu się w kolejne, coraz bardziej niesamowite wydarzenia. Czytając DOOM PATROL w wykonaniu Granta Morrisona wszyscy jesteśmy trochę jak Robotman – nie zawsze z miejsca ogarniamy co się dzieje, ale cholera… jakiż ten komiks jest wciągający! Zresztą rzućcie okiem na powyższą okładkę autorstwa Briana Bollanda – czy może ona zwiastować jakkolwiek normalny komiks z superbohaterami?

Tego, co teraz napiszę, nie traktujcie jako zachęty do czegokolwiek. Niemniej tajemnicą poliszynela jest to, że niektórzy twórcy z tak zwanej ”brytyjskiej fali”, którzy dość wygodnie rozsiedli się w DC Vertigo, radośnie narkotyzowało się w najlepsze i dzięki kolejnym odjazdom do ich głów przychodziły najróżniejsze pomysły. Grant Morrison był chyba najbardziej jaskrawym tego przykładem, ponieważ szalał nie tylko na łamach DOOM PATROL ale także i w również przeniesionej do Vertigo serii ANIMAL MAN. Niekiedy w działach listów od czytelników działy się rzeczy naprawdę makabryczne, ale scenarzyście puszczano to płazem, ponieważ co miesiąc dostarczał on do siedziby wydawnictwa kolejne scenariusze i między innymi dzięki niemu Vertigo stało się na długie symbolem niemal doskonałego komiksu rodem z USA. To właśnie wówczas do Morrisona przylgnął już na stałe pseudonim ”szalony Szkot” i dzięki wydawnictwu Egmont cząstkę tego szaleństwa możemy uświadczyć na własnej skórze. DOOM PATROL to nie jest tak grzeczny komiks jak jego JLA czy ”New X-Men”, nijak ma się też do niego momentami ostro pokręcony run w BATMANIE, który mimo wszystko jednak mieścił się w granicach tego, co obejmował rating Teen Plus.

Tymczasem co dostajemy w drugim tomie serii DOOM PATROL od Egmontu. Przede wszystkim, chyba najbardziej charakterystyczne cechy runu Morrisona. To właśnie tutaj debiutuje Danny – świadoma, niebinarna płciowo ulica potrafiąca przenosić się w przestrzeni. Także i w tym tomie przekonamy się na własnej skórze kim jest Flex Mentallo – człowiek, którego umiejętnościami jest wywoływanie określonego efektu poprzez napinanie własnych mięśni. Wreszcie tu także poznamy kim jest komiksowy odpowiedni Łowcy Bród, który pojawił się w znacznie innej wersji w tegorocznym serialu DOOM PATROL. Ale to nie wszystko – członkom ekipy przyjdzie zmierzyć się z tajemniczą organizacją Nigdzie, udać się do tajemnych podziemi Pentagonu, przeniosą się w miejsce, gdzie trwa zdecydowanie jedna z najdziwniejszych wojen, jakie przyszło komukolwiek wymyślić na kartach komiksów, a koniec końców powróci także Bractwo Dada.

Podczas lektury niniejszego komiksu raz za razem dawałem się zaskoczyć kolejnym pomysłom Granta Morrisona. Scenarzysta ten, najwyraźniej wspomagany różnymi niedozwolonymi substancjami, wzniósł swoją wyobraźnię na poziom tak rzadko spotykany w komiksach, że trudno się dziwić, iż jego run w DOOM PATROL do dziś okryty jest legendą. O ile praktycznie co rusz tytuł ten wprawia czytelnika w totalne zakłopotanie, głównie poprzez sprawianie iż nie do końca jesteśmy świadomi lub też pewni tego, co w zasadzie teraz przeczytaliśmy, nie mogę w żadnym przypadku napisać, że ostatecznie Morrison z tego nie potrafił wybrnąć obronną ręką. To, co nieraz wydaje się być totalnym bełkotem z czasem zyskuje sens i ma faktyczne znaczenie. I tu ważna uwaga: drugi tom DOOM PATROL to nie jest (co dość oczywiste) w żadnym stopniu typowy komiks superbohaterski, w którym możecie pominąć połowę dialogów i się nijak w lekturze nie zgubić. Czasem totalnie niepozorne słowa wypowiadane przez jedną czy drugą postać ostatecznie okazują się być tymi najważniejszymi. Zatem zalecam naprawdę sporą uwagę. A skoro już o postaciach mowa. Wspomniani już przeze Flex Mentallo czy Danny Ulica to najbardziej charakterystyczne twory powstałe dzięki Grantowi Morrisonowi. Ale warto też wspomnieć jak odmienił Rheę Jones (to ta… istota, którą widzimy na okładce po lewej stronie) czy rozwinął postacie Dorothy Spinner czy Joshuy Claya, którzy to przed nadejściem Szkota byli mimo wszystko dość typowymi bohaterami.

Urzekło mnie także w drugim tomie DOOM PATROL sprawne manewrowanie tempem opowiadanej historii. Tam gdzie trzeba, Morrison uspokaja akcję i zaczyna sprawnie mieszać w dialogach. Zaraz potem jednak całość rusza z kopyta i komiks nijak nie traci na swojej wartości. Nie ma tu ani przegadanych rozdziałów, ani również takich, gdzie otrzymujemy jedynie trykociarską łupaninę i nic ponadto. Komiks jest doskonale wyważony i co równie istotne, na przestrzeni ostatnich trzydziestu lat prawie wcale się nie zestarzał.

Czego niestety nie mogę w pełni powiedzieć o warstwie graficznej niniejszego komiksu. Za większość zawartości tego tomu odpowiedzialny był Richard Case i nie mogę powiedzieć, bym został fanem jego ilustracji. Moim zdaniem są one dość generyczne, chociaż nie mogę mu zarazem odmówić tego, że mając spore pole do popisu przy scenariuszach Morrisona, nie zawiódł przynajmniej przy tworzeniu designów postaci. Oprócz tego w zasadzie nie wyróżnił się niczym szczególnym i o ile uwielbiam DOOM PATROL za niesamowite scenariusze, tak bardzo nijakie rysunki nie pozwalają mi dać temu komiksowi najwyższej oceny. Na plus z pewnością okładki poszczególnych zeszytów, których autorem jest nie wiedzieć czemu pominięty na okładce Simon Bisley, a także cover całego tomu, który wyszedł spod ręki legendarnego Briana Bollanda. Możemy tu także podziwiać wczesnego Kelleya Jonesa z czasów, gdy jego praca nad komiksami o Batmanie nie była jeszcze w planach. Ale oprócz tego rysunkowo komiks jakoś mocniej nie zapada w pamięć.

Jakość wydania niezmienna. Egmont wycenił ten liczący 444 strony tom w twardej oprawie na kwotę 119,99zł. Jeśli doliczyć do tego wszechobecne rabaty, wyjdzie nam coś około ośmiu dyszek, co jest w mojej ocenie świetną ceną za tak dobry komiks.

Nie ma co się zastanawiać, wyskakujcie z hajsu i kupcie ten komiks. Oraz poprzedni i następny tom. Następnie zachęcajcie do tego znajomych. Dzięki temu nie tylko rewelacyjny komiks świetnie się rozejdzie, ale także znacząco zwiększy się szansa na ANIMAL MANA od Egmontu, czego sobie i Wam w najbliższej przyszłości życzę.

Krzysztof Tymczyński
      
--------------------------------------------------------------
    
DOOM PATROL TOM 2 zawiera numery #35-50 oryginalnej serii DOOM PATROL vol. 2 z 1987 roku.

Komiks do kupienia w sklepach Egmontu oraz ATOM Comics.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz