czwartek, 18 października 2018

DC: Fakty i Mity #37


Kolejna porcja ciekawostek z komiksowego świata DC pojawiła się na blogu. Poniżej znajdziecie mniej lub bardziej prawdziwe zagadnienia dotyczące Norma Breyfogle'a, Darwyna Cooke'a, "literowej" wpadki przy tworzeniu zabawy dla czytelników, czy też kwestii morderczych zapędów Anarky'ego. A zaczynamy od mało znanej historii mówiącej o tym, kto w rzeczywistości nosi miano pierwszego Zielonego Latarnika. Zapraszam :)

Hal Jordan jednak nie był pierwszym ziemskim Green Lanternem należącym do GLC.

Brzmi intrygująco. Powszechnie uznaje się, że to Jordan ze Srebrnej Ery został wybrany przez umierającego Abina Sura na pierwszego członka Korpusu Zielonych Latarni, który pochodzi z Ziemi. Sytuacja została pierwotnie opisana na łamach SHOWCASE #22 z roku 1959. W kolejnych latach jednak różni twórcy pokazywali, że przed Jordanem byli jeszcze inni ziemscy Latarnicy z sektora 2814.



W GREEN LANTERN #149 (1982) umieszczony został back-up zatytułowany "Earth's First Green Lantern", w którym cofamy się do roku 1873 i widzimy dochodzącego do pełni sił Abina Sura. Powierza on na chwilę swój pierścień Danielowi Youngowi - szeryfowi z Wyoming, który wykorzystuje go w szlachetnym celu.



W GREEN LANTERN CORPS QUATERLY #2 (1992) pojawia się Waverly Sayre, który stracił żonę oraz nienarodzone dziecko. Akcja rozgrywa się na początku XIX wieku. Mężczyzna nie może pogodzić się z tą tragedią i wydaje mu się, że zmarła żona przywołuje go, aby dołączył do rodziny w zaświatach. W rzeczywistości słyszy głos wdowy po Zielonym Latarniku z obcej planety, która chce, aby zajął miejsce poległego obrońcy planety. Sayre przybywa na nieznaną planetę, gdzie staje się Zielonym Latarnikiem i walczy z agresorem. Nie wiadomo, jak dalej potoczyły się jego losy, gdyż pod koniec historii nadal nosi strój GL.


W 2001 roku powstał komiks GREEN LANTERN: DRAGON LORD, który wyglądał jak elseworld, ale nim nie był. W roku 640 mężczyzna o imieniu Jong Li zostaje obdarowany przez kosmitów wczesną wersją pierścienia mocy, który był znacznie potężniejszy, niż te aktualnie noszone przez Green Lanternów.

Pozostaje zatem uznać, że na tę chwilę to właśnie Jong Li jest pierwszym Ziemianinem wybranym do Korpusu Zielonych Latarni. Oczywiście do czasu, gdy jakiś twórca znów nie nawiąże do tego tematu i przykładowo nie ukaże jakiegoś jaskiniowca, który otrzymał od Strażników pierścień mocy ;)

Pomysł Darwyna Cooke'a na BATMAN: EGO został początkowo odrzucony, a dopiero po kilku latach zaakceptowany.

Sytuacja jest prawdziwa, co potwierdził swego czasu sam Cooke. Zaproponowany przez niego komiks ukazuje niezwykłą walkę, jaką Bruce Wayne/Batman stacza z samym sobą, a konkretnie ze swoją mroczną połową. Pech chciał, że Cooke pojawił się ze swoim nowym pomysłem w bardzo niefortunnym okresie, czyli w połowie lat 90-tych. Okresie, gdzie promowano i stawiano na artystów dysponujących kompletnie różnym stylem od tego, jaki prezentuje Kanadyjczyk. Nawet Archie Goodwin, czy Denny O'Neil nie widzieli możliwości, aby wpasować gdzieś nowy projekt Cooke'a, który sam twórca uznał za martwy i stracony.


Darwyn Cooke wrócił do tworzenia animacji, kiedy po kilku latach nagle zadzwonił do niego jeden z edytorów DC - Mark Chiarello. Odnalazł on podczas robienia porządków zakurzony skrypt przeznaczony do BATMAN: EGO i uznał go za godny uwagi. I tak oto maszyna poszła w ruch, a kolejna świetna historia z Batmanem w roli głównej ujrzała ostatecznie światło dzienne w roku 2000.

Norm Breyfogle sprzedał Marvelowi historię z Batmanem.

To prawda. Na początku swojej kariery w DC Comics, Breyfogle napisał oraz narysował krótką historię z udziałem Mrocznego Rycerza. W opowieści tej Człowiek Nietoperz powstrzymuje kryminalistę, który wcześniej porwał dwóch chłopaków jako zakładników. Co ważne, obrońca Gotham pokonuje przeciwnika wykorzystując głównie swoją pomysłowość oraz zwinność, co później staje się inspiracją dla uratowanych dzieciaków.



Kiedy DC odrzuciło ten projekt, artysta zaprezentował go Alowi Milgramowi, który postanowił opublikować ją na łamach MARVEL FANFARE. Norm zastąpił postać Batmana Kapitanem Ameryką, a część paneli zmuszony był narysować od nowa, aby pasowały do historii z Steve'em Rogersem w roli głównej. Powyżej jedna z zachowanych, oryginalnych plansz jeszcze przed korektą.

DC ogłosiło zabawę dla czytelników, a w wyniku niedopatrzenia ilość odpowiedzi przerosła oczekiwania wydawnictwa.

W roku 1964 ukazał się SUPERMAN #169 autorstwa Jerry'ego Siegela oraz Ala Plastino, na łamach którego dochodzi do inwazji armii Bizarro na Metropolis. przy okazji tego komiksu DC zdecydowało się przygotować dla fanów małe wyzwanie. Polegało ono na wyłapaniu z treści liter D oraz C, które w przeciągu całej historii pojawiają się tylko jeden raz. Czytelnicy mieli za zadanie podać, na jakiej stronie oraz na jakim konkretnym panelu litery te się pojawiły.



Założenie było takie, że szukane litery bardzo sprytnie wkomponowane zostały w znane ze starszych zeszytów sformułowanie "Continued on next page following". Niestety przez gapiostwo, na tej samej stronie dodatkowo pojawiły się niespodziewanie dwa nadprogramowe, nieplanowane "D" w słowach "and" oraz "Goodbye". DC zmuszone zostało zaakceptować również takie odpowiedzi, stąd redakcja została zasypane nieoczekiwaną lawiną listów z poprawnymi odpowiedziami.

Żeby było ciekawiej, gdy historia ta została ponownie wydrukowana na łamach SUPERMAN #202, nieuważny korektor dodał kolejne "D", tym razem tworząc "Daily Planet" zamiast umieszczonej w oryginale "Planet.

W roku 1977 pojawił się projekt nowego kostiumu Robina autorstwa Norma Breyfogle'a.

Nie jest to do końca prawda. Na łamach BATMAN FAMILY #13 Breyfogle zaliczył swój oficjalny debiut w roli rysownika, prezentując między innymi własne propozycje nowego kostiumu Cudownego Chłopca:



13 lat później artysta był jedną z osób, które DC poprosiło o zaprojektowanie stroju dla Tima Drake'a. Jego propozycja nie wygrała, ale wykorzystano m.in. rozkładany kij jego pomysłu. Norm dostąpił również zaszczytu narysowania debiutu Robina w nowym kostiumie.

W jednym z wywiadów Breyfogle przyznał, że mając 14 lat wziął udział w konkursie dla amatorów organizowanym przez BATMAN FAMILY, a podesłane przez niego rysunki zostały wytypowane do publikacji. Niestety bez jego wiedzy ilustracje zostały narysowane przez inną osobę od nowa i tylko przypominały oryginały wykonane przez Norma. Sam zainteresowany był w szoku widząc, jak niekorzystnie zmodyfikowano jego rysunki. Pozbył się jednak swoich wczesnych prac i nie mógł nigdy pokazać, jak bardzo różniła się wersja oryginalna od tej widniejącej w BATMAN FAMILY #13.

Denny O'Neil sprawił, że Anarky nie został mordercą.

Anarky zadebiutował w DETECTIVE COMICS #608, a jego pierwszą ofiarą stał się piosenkarz o pseudonimie Vomit, który zajmował się handlem narkotykami. Anarky dopada Vomita i w jednej z ciemnych alejek zabija go rażąc prądem. Z rozmowy przybyłego na miejsce Batmana z policjantem wynika jednak, że Mężczyzna porażony prądem jest nieprzytomny, ale jednak żyje.


Alan Grant wyjaśnił później, że oryginalny scenariusz zakładał, iż gwiazda popu zostaje zabita przez nowego mściciela w Gotham, co też odpowiednio zasugerował swoimi rysunkami Norm Breyfogle. Edytor Denny O'Neil uznał jednak, że Anarky to młody chłopak, do którego nie przystoi takie zachowanie i poprosił Granta (mimo iż mógł to zrobić bez pytania), aby ten odpowiednio zmodyfikował scenariusz. W wyniku poprawek i kilku nowych dialogów powstała scena, w której prezenter telewizyjny informuje o poprawie stanu zdrowia piosenkarza. Tym samym ocieplono wizerunek Anarky'ego, który od tej pory nigdy nie dopuszczał się morderstwa.

Wykorzystano materiały z Comic Book Legends

Dawid Scheibe

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz