piątek, 12 października 2018

LUDZIE PÓŁNOCY TOM 2: SAGA ISLANDZKA

Dosłownie kilka dni temu pisałem przy okazji oceniania trzeciego tomu 100 NABOI, że na nową ofensywę tytułów z Vertigo od Egmontu złapałem się jak ryba na haczyk. Nie ukrywam, że ogłoszenie publikacji LUDZI PÓŁNOCY było dla mnie jak dotąd największym zaskoczeniem, jeśli chodzi o decyzję naszego wydawcy, ponieważ gdybym miał strzelać po jaki komiks Briana Wooda Egmont sięgnie, tytuł ten byłby moim trzecim wyborem, po rewelacyjnym DMZ i równie udanym, ale znacznie krótszym DEMO. No cóż, może w przyszłości :) Dziś jednak przychodzi mi się zmierzyć z drugim tomem cyklu o Wikingach, który tym razem przenosi nas na mroźną i niedostępną Islandię, na terenie której powstał naród, który nigdy z własnej woli nie wybrał sobie króla, zaś codzienność ociekała trudem i krwią.

Podobnie jak miało to miejsce w i premierowej odsłonie LUDZI PÓŁNOCY, tak i tym razem nie otrzymujemy jednej, zwięzłej fabuły. SAGA ISLANDZKA zawiera cztery historie, z których trzy są króciutkie, zaś jedna rozciągnięta została aż na dziewięć rozdziałów. Całość to łącznie trzynaście zeszytów, zatem tom ten jest wyraźnie chudszy objętościowo od poprzednika, który zawierał ich aż dziewiętnaście. Naturalnie oznacza to także odczuwalnie niższą kwotę do zapłaty, ponieważ okładkowo LUDZIE PÓŁNOCY #2 kosztuje 89,99zł, a więc o trzy dyszki mniej niż jedynka. Oprócz tego nic się nie zmieniło w jakości wydania – twarda oprawa, kredowy papier oraz, nad czym nieco ubolewam, kompletny brak materiałów dodatkowych.

Tom otwiera historia ”Morski szlak”. Tutaj warto podkreślić, że historie zawarte w omawianym komiksie zostały ułożone chronologicznie pod kątem dat przedstawionych wydarzeń, nie zaś kolejności publikacji. Na łamach wspomnianego rozdziału obserwujemy grupę Wikingów żeglującą w stronę niezbadanych terenów. Mróz, głód, bunt, potworne stworzenia atakujące łajbę, szaleństwo – z tym wszystkim zmierzyć musi się kapitan statku, który za nic w świecie nie chce wracać do swojej ojczyzny, w której jest nikim. Jest to fajna, mocno klaustrofobiczna historia, która pozytywnie nastraja przed dalszą częścią lektury. Macie tutaj jedną z niewielu okazji do sprawdzenia tego, jak rysowała Fiona Staples zanim wraz z Brianem K. Vaughanem stworzyli hitową ”Sagę”. Nie omieszkam dodać, że różnica jest diametralna.

Następnie przechodzimy do kolejnej przygody Svena, którego znamy już z pierwszego tomu LUDZI PÓŁNOCY. Tym razem spotykamy go już znacznie starszego i mającego własną rodzinę. Niestety, nie jest mu dane żyć w spokoju i ponownie musi on sięgnąć po swój miecz. Jest to pożegnanie autora z postacią, której losy już śledziliśmy. Możemy zaobserwować jak dojrzał i się zmienił. W przypadku tej krótkiej historii bardzo przypadło mi do gustu jej odrobinę niejednoznaczne zakończenie (albo sobie takie sam dopowiedziałem). Davide Gianfelice rysuje, ale moim zdaniem nie wybija się on w żaden sposób ponad przeciętność.

Gdy dwie pierwsze historie bardzo pozytywnie nastawiły na dalszą część tomu, moim oczom ukazuje się dwuczęściowa ”Dziewczyna w lodzie”. Bohaterem tej opowieści jest Jon – starszy i żyjący na uboczu człowiek, który stara się nikomu nie wadzić. Pewnego dnia znajduje on pod lodem ciało zabitej dziewczyny. I... zaczyna postępować wbrew jakiejkolwiek logice, przez co ściąga na siebie olbrzymie problemy. Nie ukrywam, że ta historia najzwyczajniej w świecie nie przypadła mi do gustu. Moim największym zarzutem w jej przypadku jest to, że trudno w jakikolwiek sposób polubić i zrozumieć głównego bohatera, który po odnalezieniu zwłok zaczyna zachowywać się tak idiotycznie, że dalszy rozwój fabuły nie tylko jest prosty do przewidzenia, ale i kibicować Jonowi lub mu współczuć jest niebywale trudno. Na plus jednak zaliczyć muszę rysunki Becky Cloonan, której prace spodobały mi się zdecydowanie najmocniej spośród wszystkich artystów obecnych w tym tomie. Konkurencja jednak była ostra.

Najdłuższą opowieść tego tomu, czyli ”Trylogię Islandzką” zilustrowali bowiem Declan Shalvey (”Moon Knight”), Paul Azaceta (”Outcast: Opętanie”) i bardzo lubiany przeze mnie Danijel Zezelj (LOVELESS). Historia ta skupia się na trzech pokoleniach rodu Haukssonów: założycielach rodziny i pierwszych twórcach jej potęgi, tych działających u szczytu władzy oraz tych, którzy doprowadzili ród na skraj przetrwania. Rodzina ta cały czas odznaczała się silnymi osobowościami, lecz nie zawsze w parze szły odpowiednie zamysły taktyczne oraz władcze, dzięki czemu możemy obserwować kolejnych bohaterów w tak skrajnie różnych sytuacjach. Ten fragment drugiego tomu LUDZI PÓŁNOCY cechuje się bardzo zróżnicowaną dynamiką, ale jednak wciąga i momentami nawet zaskakuje. Wood pokazuje tutaj także wpływ Chrześcijaństwa na życie Wikingów, który w mojej ocenie mógłby zostać nieco mocniej rozwinięty, ale i tak stanowi fajne rozwinięcie fabuły i dodaje coś, co nie sprowadza się jedynie do tłuczenia się mieczami po łbach.

Generalnie drugi tom LUDZI PÓŁNOCY przypadł mi do gustu znacznie bardziej niż pierwszy, zarazem jednak nadal nie uważam, by było to szczytowe osiągnięcie tego scenarzysty. Nie jest to także najlepsza pozycja z Egmontowego katalogu Vertigo. Ale wciąż warto się zainteresować, zwłaszcza jeśli klimat serii Wam pasuje.
      
Krzysztof Tymczyński
                               
---------------------------------------------------------------------------------
                                                    
Opisywane wydanie zawiera materiał z komiksów NORTHLANDERS #20, #29, #35-36 oraz #42-50.
       
LUDZIE PÓŁNOCY TOM 2: SAGA ISLANDZKA do kupienia w sklepach Egmontu oraz ATOM Comics 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz