niedziela, 5 maja 2019

JUSTICE LEAGUE ODYSSEY vol.1: THE GHOST SECTOR

Seria JUSTICE LEAGUE prowadzona przez Scotta Snydera, może się podobać. Części osób nawet bardzo. Nie jest to jednak tytuł dla każdego, co w swojej recenzji na DCManiaku zauważył niedawno Dawid. Przyznaję się, że osobiście jestem osobą, która się od niego "odbiła", ze względu na przesycenie tempem, treścią i odniesieniami. Był to powód dla którego dałem szansę serii o podobnym, ale dłuższym tytule. Na pytanie czy z pierwszego tomu JUSTICE LEAGUE ODYSSEY coś wyszło, spróbuje odpowiedzieć w pozostałej części tego tekstu.

W funkcję scenarzysty został obsadzony Joshua Williamson. Po poszukaniu w internecie informacji na jego temat, skojarzył mi się Brianem Bendisem, choć nie ze względu na zawartość tworzonych komiksów. Williamson jak Bendis ma tendencje do pracy przy kilku seriach jednocześnie. W trakcie pracy nad JUSTICE LEAGUE ODYSSEY tworzył on równolegle tytuły THE FLASH (DC), "Evolution" oraz "Birthright" (oba z Image).

Akcja dotyczy tytułowego, kosmicznego sektora. Został on kiedyś uwięziony przez Brainiaca, ale wyswobodził się na skutek niedawnych wydarzeń. Cyborg, Starfire i Azrael, pokonują przestrzeń komiczną i wspólnie lecą do niego, choć z trochę różnych powodów. Cyborga motywuje związany z nim mother box. Azrael słyszy wewnętrzny głos, każący mu tam przybyć. Starfire chce dostać się na swoją dawno nie widzianą, rodzinną planetę. Po drodze dołącza do nich jeszcze Jessica Cruz jako Green Lantern. Bohaterowie po turbulencjach, trafiają na pierwszą z planet wspomnianego sektora, gdzie spotykają Darkseida. Czarny charakter przedstawia tej barwnej ekipie, że Cyborg, Starfire i Azrael posiadają tutaj osobne kulty religijne z licznymi wyznawcami dodając, że sam wpłynął na pojawienie się bohaterów. Pokazuje jeszcze miejsce śmierci kilkudziesięciu osób, tuż obok wysokiego pomnika Starfire i nagle znika. Herosi pozostają sami przed zagadniemy istnienia własnych kultów, nie wiedząc nawet czego Darkseid od nich chciał.

Tekst ten zacząłem od wspomnienia równolegle wydawanej serii JUSTICE LEAGUE Snydera. Napisałem, że może się podobać. Recenzowane JUSTICE LEAGUE ODYSSEY Williamsona też może się podobać, ale niestety raczej mniej wybrednym czytelnikom. Nie ma tu nadmiaru tempa i treści, ale są inne wady. Niby mamy tu jakąś tajemnice i co jakiś czas dostajemy jej nowe elementy, ale całość mogłaby angażować bardziej. To, że Darkseid kombinuje coś złego, można wyczuć już od początku. To, że śmiertelnicy mają swoich wyznawców jest pomysłowe, ale przypuszczam, że mogło zostać wykorzystane ciekawiej w prowadzonej fabule.

Niestety jak przy wielu innych seriach, omawiamy tom nie ma ona jednego rysownika. Funkcje tą pełnią: Stjepan Sejic (zeszyty #1 i #2), Philippe Briones (#3 i #4) oraz Carmine Di Giandomenico (#5). Można się spierać czy ich prace są na poziomie czy nie, ale nie da się ukryć, że prezentują różne style i kontrastują za sobą wzajemnie. Jeśli szukać wspólnych elementów, to komiks lubi pokazywać eksplozje, rozbłyski czy wyładowania elektryczne. Z minusów dopatrzyłem się, że rysunki nie są konsekwentne co do wzrostu postaci. W zależności od miejsca, Ci sami bohaterowie potrafią być wyżsi lub niżsi od swoich towarzyszy.

Osobiście nie żałuję, że sięgnąłem po omawiany komiks, ale daleki jestem od zachwytu. Pierwsze wydanie zbiorcze jest dziełem przeciętnym, które komuś może się nawet spodobać, ale nie zdobędzie aprobaty krytyków czy dużej części czytelników. Subiektywnie, zostawił na mnie jednak lepsze wrażenie niż np. ostatnio zakończona seria DAMAGE. Mogę zdradzić, że po zakończeniu tego tomu, dalszymi numerami komiksu zajął się scenarzysta Dan Abnett. Tak samo jak Williamson i Bendis, on również pracuje nad kilkoma seriami na raz. Mam nadzieję, że nie zabraknie mu pomysłów, do omawianego tytułu, który przecież dumnie powołuje się na Odyseje.

Kędzior

JUSTICE LEAGUE ODYSSEY vol.1: THE GHOST SECTOR do kupienia w sklepie ATOM Comics.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz