Ze wszystkich
serii pochodzących z bat-rodziny, jakie możemy znaleźć w ofercie Egmontu pod
szyldem Odrodzenia, najbardziej do gustu przypadł mi NIGHTWING. Komiks napisany
przez Tima Seeleya wywarł na mnie ogromne wrażenie pod kątem pisania postaci, a
także ukazania relacji między nimi. Teraz mam okazję napisać recenzję
ostatniego woluminu tej serii i muszę przyznać, że bawiłem się naprawdę dobrze
przy czytaniu tego tytułu. Atutem tej serii jest to, że nadaje się ona idealnie
dla nowego czytelnika, który wcześniej nie miał okazji poznać Dicka
Graysona/Nightwinga. Jeśli ktoś z
Waszych znajomych zapytałby się przypadkowo o jakiś niezobowiązujący komiks, to
bez wahania polećcie mu właśnie NIGHTWINGA.
Czwarty tom
pt. "Starzy i nowi wrogowie" zawiera trzy historie: "Blockbuster",
"Spyral' oraz "Zemsta Raptora". Pierwsza z nich wprowadza zupełnie
nowego przeciwnika, tytułowego Blockbustera. Od swojego urodzenia jest o mieszkańcem
Blüdhaven. Mężczyzna chce, aby Nightwing wrócił jak najszybciej do Gotham,
ponieważ uważa, że główny bohater nie zna problemów miasta oraz nie wie jak mu
pomóc. Jedynie ta historia wprowadza nowy wątek, w którym głównym wrogiem jest
właśnie tytułowy Blockbuster. Niestety historia też zmienia przy okazji pewną
istotną rzecz w życiu Nightwinga.
Kolejna
opowieść jest o agencji Spyral, która towarzyszyła nam w pierwszym tomie pt.
"Lepszy niż Batman". Jest dokończeniem pewnego wątku przewijającego
się w drugim tomie, jak i w pierwszej historii omawianego tomu. Tutaj trudno o
uniknięcie spoilerów odnośnie tej historii, ponieważ pojawia się wiele ciekawych
zwrotów akcji. Niestety widać tutaj trochę, że całość została na szybko została
zrobiona, a wątek prowadzący do tej historii mógł spokojnie rozwijać się jeszcze
przez kilka zeszytów. Widać jednak, że scenarzysta chciał skończyć swój run zamykając
wszystkie motywy rozpoczęte wcześniej.
Ostatnia
historia „Zemsta Raptora” mówi o powrocie byłego partnera Dicka z „Lepszego niż
Batman”, czyli Raptora. Postać ta chce pokazać grzechy jego nowego miasta i
przekonać Nightwinga do swojej racji. Lekka powtórka z rozrywki pierwszego
voluminu, ale tutaj jest bardziej rozwinięta postać Raptora co daje dobry obraz
o tym przeciwniku (lub antybohaterze jak kto woli). Jest to historia ostatnia,
ładnie zamyka kolejne wątki i idealnie kończy trwający od początku Rebirth run.
Całość tego tomu jest jednym wielkim
zamknięciem wątków z całego runu Seeleya. Niestety wydaje mi się, że niektóre wątki zostały sfinalizowane
zbyt szybko, dotyczy to w szczególności związku z Defacer, który moim zdaniem
okazał się całkiem udany. Zwłaszcza, że dziewczyna Graysona wyraźnie leży
samemu scenarzyście i fajnie ją przedstawia. Wydaje mi się, że pomysł Seeleya
na serię był trochę inny, ale został utemperowany przez edytorów. Cieszę się,
że chociaż skończył swój run domykając wszystkie zaczęte motywy. Fabularnie
okej, ma swoje momenty i nie jest nudna, ekspozycji nie ma za dużo. Zawsze coś
się dzieję. Jak dla mnie mocnym punktem każdego tomu były pisane przez
scenarzystę postacie, które z miejsca dało się polubić. W ostatnim tomie jest
dokładnie tak samo. Na wysokim poziomie stoją dialogi, które są świetne,
zawierają dużo humoru i wpływają na rozwój poszczególnych postaci. W przypadku
głównego bohatera wewnętrzne rozważania dostarczają dużo informacji na jego
temat. Na przestrzeni dotychczasowych zeszytów lepiej poznawaliśmy tego
bohatera i wiemy, jaki jest naprawdę. Uważam to za duży plus. według mnie to
nie fabuła w komiksach jest najistotniejsza, tylko sposób przedstawiania
poszczególnych postaci. I właśnie na ten drugi aspekt wyraźnie stawia ta seria.
Rysunkami zajęli
się Miguel Mendonca oraz Javier Fernandez. Jeśli mam powiedzieć, który się mi
się bardziej podobał, to będzie to Fernandez. Rysowane przez niego postacie nie
wyglądają plastikowo i mają idealna mimikę. Jego prace są przejrzyste i
dokładne. Charakterystyczne rysy postaci i ogólnie sama kreska idealnie pasuje
do tego akurat komiksu. Mendocna wręcz przeciwnie, rysuje mniej realistycznie,
sztucznie i plastikowo, bardziej typowowo dla komiksów bohaterskich.
Ostatni tom
jest moim zdaniem bardzo udanym zwieńczeniem dotychczasowych numerów tej serii.
W pewnym sensie cieszę się, że nie doczekamy się w Polsce kolejnych tomów z
udziałem tego bohatera. Są one bowiem znacznie słabsze i praktycznie rujnują
większość dokonań Tima Seeleya. Naprawdę fajny komiks i zasługuje, aby posiadać
go na swojej półce.
Opisywane wydanie zawiera materiał z komiksów NIGHTWING #22 - 28 oraz
#30 - 34
Autor: Maciej
Matusz
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz