Niedawno udostępniony katalog
wydawnictwa Egmont przyniósł fanom DC kilka dobrych, ale i niezbyt
wyczekiwanych informacji, takich jak ta o ostrych cięciach w ofercie linii DC
Odrodzenie. Oczywiście zdecydowana większość opinii w tej kwestii jest negatywna,
sam nie jestem zbytnio zadowolony z tego, że AQUAMAN i HAL JORDAN I KORPUS
ZIELONYCH LATARNI zostały ucięte w połowie historii, ale zarazem rozumiem
powody. Słaba sprzedaż to nic nowego i oczekiwanie od wydawcy, by mimo wszystko
dalej dopłacał do interesu, byle tylko wydać coś w całości, jest moim zdaniem
ździebko niepoważne. Poszkodowany jest tu zawsze czytelnik i chociaż jest to
smutne – lata spędzone na kupowaniu oryginalnych wydań z DC, Image czy innych
wydawców w USA nauczyły mnie, że każdy tytuł, nawet ten dobrze się sprzedający,
może nagle zostać wylany w kiblu bez odpowiedniego lub nawet żadnego
zakończenia. Jednakże jest kilka tytułów z Odrodzenia, które Egmont kończy
przedwcześnie, ale w dobrym ku temu miejscu. GREEN ARROW na przykład, którego podwójny
piąty tom to zarazem finał, domyka run Benjamina Percy’ego. Przy okazji
oceniania poprzednich tomów pisałem najczęściej, że seria ta to taki swoisty
zbiór głupotek i niezbyt wciągających opowieści, które jednak stanowią dla mnie
idealne odzwierciedlenie zwrotu ”guilty pleasure”. I cóż, o KONSTELACJI STRACHU
napiszę w zasadzie dokładnie to samo.
Ostatnia odsłona serii GREEN ARROW
składa się w istocie z piątego i szóstego tomu wydania oryginalnego. Tu od razu
muszę wspomnieć, skąd w zasadzie wziął się nasz rodzimy tytuł tego zbioru, bo
nie jest to tłumaczenie żadnego ze wspomnianych trejdów (HARD-TRAVELING HERO
oraz TRIAL OF TWO CITIES), lecz podtytuł jednego z dwunastu zeszytów
wchodzących w zawartość tego składaka. Konkretnie #30. Ten potworek kosztuje
okładkowo 69,99zł, co jest ceną bardzo atrakcyjną jak za liczący 252 strony
zbiór – w internetowych sklepach typowa cena za ten komiks to około 50 złotych.
Oczywiście coś za coś i nie znajdziemy tu prawie wcale materiałów dodatkowych.
Egmont znalazł miejsce dla dokładnie trzech okładek i dwóch reklam.
Pierwsza połowa tomu przedstawia nam
losy Olivera Queena, który oskarżony o morderstwo i pozbawiony własnej firmy
wyrusza w podróż po USA, by znaleźć jakieś ślady prowadzące go do szefostwa
Dziewiątego Kręgu – organizacji, która stoi za wszystkimi jego kłopotami. Po
drodze spotyka kolejnych członków Ligi Sprawiedliwości – połączy siły z
Flashem, Supermanem, Wonder Woman, Batmanem i wreszcie ze swoim bardzo dobrym
kumplem – Halem Jordanem. Benjamin Percy nie kryje się tu nawet z tym, że ta
część KONSTELACJI STRACHU to nic innego jak oddanie swoistego hołdu dla
klasycznej historii Dennisa O’Oneila i Neila Adamsa, czyli komiksu wydanego w
naszym kraju jako GREEN LANTERN/GREEN ARROW: WŁÓCZĘGA BOHATERÓW (piszemy o nim TUTAJ). I w sumie nie byłoby w
tym nic złego, gdyby poziom scenariuszy Percy’ego chociaż ocierał się o
rewelacyjny komiks, do którego się odwołuje. Zamiast tego otrzymujemy cykl
typowych, mało angażujących team-upów, mających z jednej strony pokazać jak
dobrze Zielona Strzała współpracuje z najważniejszymi herosami globu i zarazem
jak mocno nie pasuje do Ligi Sprawiedliwości. Sam Dziewiąty Krąg jest tu raczej
środkiem do pokazania tych rzeczy i chociaż główny wątek tej organizacji powolutku
posuwa się do przodu, to jednak zdecydowanie jest on zepchnięty na drugi plan.
Podobnie rzecz ma się z Red Arrow i Black Canary, których przygody są bo są.
Raczej tylko po to, by czytelnik o postaciach tych nie zapomniał. Generalnie,
gdyby Egmont wydał ten tom osobno, a nie w niniejszym składaku, oceniłbym go
najgorzej ze wszystkich dotychczasowych odsłon cyklu.
Na szczęście druga część tomu, ta
oryginalnie wydana jako TRIAL OF TWO CITIES i osadzona w kontinuum już po
pierwszej odsłonie BATMAN: METAL (pojawia się stosowna wzmianka) jest już
dokładnie tym, na co czekałem – wciąż głupkowatym, ale dającym mi jakąś dziwną
i niezrozumiałą radość z lektury. Pozornie w scenariuszu nie ma tu niczego, za
co powinienem pochwalić Benjamina Percy’ego. Ale są wybuchy, nietypowe strzały,
walki z ninja, ogromne kałamarnice, wraca Diggle i Malcolm Merlan, są
pseudo-powroty zza grobu, a całość jest tak przaśnie narysowana, że ostateczne
starcie naszych bohaterów z Dziewiątym Kręgiem pochłonąłem szybko i z pewną
dozą satysfakcji, która dopiero potem zaczęła ustępować poczuciu świadomości,
że GREEN ARROW z Odrodzenia, jakim uraczył nas Egmont, to jednak straszny
średniak.
Pewnie jak zwykle moją uwagę od
licznych mielizn i miałkości scenariusza skutecznie odciągnął Juan Ferreyra,
który niezmiennie jest jednym z moich ulubionych rysowników (chociaż nadal
liczę, że ponownie zobaczę go przy jakimś horrorze). Przy KONSTELACJI STRACHU
wspomagali go jeszcze Otto Schmidt, Stephen Byrne i Jamal Campbell. Tutaj
kolejna mała uwaga do Egmontu – pierwszy z wymienionych zilustrował dwa zeszyty
wchodzące w skład tomu, Byrne – trzy, Ferreyra zaś sześć. A jednak na okładce
oraz stronie tytułowej to Schmidt jest wymieniony jako pierwszy i domyślnie,
najważniejszy z grona artystów.
Ja tam się cieszę że to już koniec
serii GREEN ARROW od Egmontu. Przy okazji miło, że tytuł ten zatrzymano w jakimś
rozsądnym miejscu. Czas znaleźć sobie jakieś inne ”guilty pleasure”, a jeśli
chcecie poczytać coś fajnego z udziałem Zielonej Strzały, to lepiej poczekajcie
na niedawno ogłoszony tom autorstwa Jeffa Lemire’a.
Krzysztof Tymczyński
--------------------------------------------------------
Omawiany tom zawiera zeszyty #26-31 oraz #33-38 Odrodzeniowej serii GREEN ARROW.
GREEN ARROW TOM 5: KONSTELACJA STRACHU do kupienia w sklepach Egmontu oraz ATOM Comics.
"a jeśli chcecie poczytać coś fajnego z udziałem Zielonej Strzały, to lepiej poczekajcie na niedawno ogłoszony tom autorstwa Jeffa Lemire’a."
OdpowiedzUsuńTu też nie jest tak różowo. Run Lemire’a to zbiór New 52 dopiero od tomu czwartego. Po pierwsze w ten sposób zostajemy wrzuceni już w środek wydarzeń i ktoś bez wcześniejszej znajomości Green Arrow może mieć trudności by się w tym odnaleźć. Po drugie Egmont oczywiście nie raczy wydać tych trzech pierwszych tomów po polsku, więc jak ktoś chce mieć spójną kolekcję to proponuję kupić sobie już teraz bez czekania wszystko w oryginale.
Wydają cały run Lemira i do tego akurat nie potrzeba znajomości poprzednich tomów, autor w pierwszym swoim numerze i tak kompletnie rozwala poprzednie status quo, a te wcześniejsze numery to nawet nie jest guility pleasure, to jest po prostu słabe no i tylu przez te numery było scenarzystów że ciężko mówić o spójności jakiejkolwiek.
UsuńDokładnie. Seria z New52 przed przyjściem Lemire'a była gorzej niż słaba i scenarzysta ten nijak do wcześniejszych wydarzeń się nie odwołuje.
UsuńNa swoim przykładzie mogę powiedzieć że run Lemire’a to bardzo kiepskie pole startowe żeby się zapoznać z postacią Green Arrowa. Nie wiadomo kto z kom i dlaczego o co walczy. Przeczytałem 4 tom i odłożyłem na bok z zamiarem przeczytania tomów 1-3 (może będzie jakieś wprowadzenie do postaci) i obejrzenia kilku sezonów Arrow na Netflixie.
UsuńW tym przypadku radziłbym doczytać tom 5 i 6. Run Lemire'a jest dość spójna historią ale aby ja dobrze poznać trzeba jednak zapoznać się z całością. Autor wyjaśnia wszystko w swoim tempie, po kolei odkrywając poszczególne elementy fabuły. Sam nie czytałem pierwszych 3 tomów i spokojnie odnalazłem się w fabule. Z ciekawostek autor tomu 7 w żaden sposób wogule nie odwołuje się do runu Lemire'a, dopiero w tomie 8 Percy wprowadza kilka elementów.
UsuńDzięki. Zawsze wolę jak fabuła się rozkręca i ma wprowadzenie kto jest kim niż chaos.
Usuń