Bo jeśli to ostatni rejs?
Od nieudanego małżeństwa, rejsu i dziennika podkładowego wszystko się zaczęło. Kiedy bogowie nie kroczyli jeszcze po Ziemi. W poszukiwaniu tak upragnionych odpowiedzi trzeba było przebyć niezliczone kilometry w stronę coraz mroźniejszych rejonów zamieszkałych przez plemię Eskimosów. Tam znajduje się miejsce, które było początkiem wszystkiego i może stać się też końcem. W końcu nadszedł czas na rozwiązanie tego szyfru, który wymyślał dla nas Jeff Lemire przez poprzednie odsłony swojego dzieła. Nadszedł czas na finał a finał zawsze jest testem. To od niego zależy, w jakim nastroju rozstaniemy się z danym tytułem i jakie emocje będzie potem wywoływać pamięć o nim. Wystarczy spojrzeć na sytuację przykładowo serialowej "Gry o Tron" po jej finale.
Dzieła postapo mają pod tym względem jeszcze trudniej. Cały ten gatunek działa na specyficznej zasadzie podtrzymywania zainteresowania czytelnika niewyjaśnioną tajemnicą, której rozwiązanie obiecuje wizja zakończenia serii. I tutaj od razu widać ogromne zagrożenia. Po pierwsze autorzy mogą wpaść w pułapkę produkowania kolejnych zeszytów byle tylko dalej ciągnąć historię i nie ucinać głowy serii. Jak nie trudno się domyślić seria będzie tak właściwie stała w miejscu, tylko stwarzając iluzje pozornej akcji. Muszę przy tej okazji przywołać na tapet "The Walking Dead". Dzieło Kirkmana śledziłem przez bardzo długi czas na bieżąco, ale po którymś zeszycie o trzycyfrowej liczbie na okładce stwierdziłem, że nie ma dłużej sensu, bo to donikąd nie prowadzi. W równaniu opowieści wymienia się kilka składników, kilka doda, kilka wyrzuci i tak historię można ciągnąć w nieskończoność. Pieniądze ze sprzedaży to nie jedyny powód takiego postępowania. Drugim będą z pewnością napompowane do granic możliwości oczekiwania czytelników i strach przed ogromną falą krytyki, jaka się może na twórców wylać w razie rozczarowania. Jeff Lemire na szczęście tego wszystkiego uniknął, oferując czytelnikom zaledwie 40 zeszytów, na których przestrzeni zamknął całą historię Łasucha.
Lemire wprowadził kilka znaczących zmian. Sam typ zarazy różni się od tych przedstawionych w innych utworach post apo. Przecież wszędzie choroba tylko i wyłącznie coś zabiera (Y: OSTATNI Z MĘŻCZYZN - znikają mężczyźni) lub zabiera zamieniając w siłę niszczącą ("The Walking Dead" – zabiera ludzi, a zamiast nich pojawiają się zombie). W ŁASUCHU zaraza zabija, lecz w zamian daje coś pozytywnego – hybrydy niebędące żadnym zagrożeniem. Wręcz przeciwnie. Stanowią one siłę budującą, której to ludzie z całych sił się przeciwstawiają, nie potrafiąc pogodzić z perspektywą własnego odejścia i oddania panowania nad ziemią. Instynktownie wyczuwają w nich zagrożenie. Lemire w ciekawy sposób bawi się tutaj teorią ewolucji. Bo chyba można by uznać hybrydy za kolejny etap na drabinie bytów. Pokazuje walkę gatunku ludzkiego o dominację: krwawą i nastawioną na ostateczne zwycięstwo lub całkowitą przegraną. Bez żadnych kompromisów, stanów pośrednich. Skupia się również na motywie obcego. Pokazuje reakcje ludzi na nieznane. A to temat wciąż aktualny. Tym trudniej pisać o tym w momencie, gdy doszły nas informację o tym, co stało się w Białymstoku. To udowadnia, że problem istnieje i to w skali większej niż ktokolwiek się mógł spodziewać. Dlatego społecznie potrzebni są tacy twórcy jak Lemire pokazujący, że inność wywołuje w ludziach strach. Na miejsce hybryd można wstawić jakąkolwiek mniejszość wyróżniającą się pod względem społecznie przyjętych norm. Analogia jest aż nadto widoczna i łatwa do wyłapania. A strach prowadzi do nienawiści. Nienawiść z kolei generuje destrukcyjną przemoc. Dzieł z tak ważnym przesłaniem nigdy za mało, bo jak widać, pozostało jeszcze bardzo wiele do zrobienia, w kierunku uświadomienia społeczeństwa.
Bohaterowie w finałowym tomie muszą podjąć bardzo ważne decyzje. W jakim kierunku się udać? Które cele uznać za priorytetowe? Czy uzyskanie odpowiedzi na pytanie o przyczynę zarazy jest warte wysiłku i poświęcenia? Może lepiej będzie pozostać w jakiejś bezpiecznej strefie i wszystko przeczekać. Przecież Gus również ma prawo do normalnego życia. Nie musi brać na siebie tego mesjanistycznego przeznaczenia ratowania gatunku ludzkiego. Podobne rozważania pojawiały się również w seriach superhero. Niektórzy superbohaterowie także zastanawiali się nad porzuceniem swojej działalności. Bo czemu mają to wciąż robić, skoro wcale się o supermoce nie prosili. Pojawia się pytanie o to, w jakim stopniu są odpowiedzialni za swój dar. Czy mają za niego dług do spłacenia? Normalne, zwyczajne życie pozbawione problemów natury superbohaterskiej nie jeden raz ich kusiło.
W dalszym ciągu rozwijana jest relacja pomiędzy dwójką głównych bohaterów: Gusem i Jepperdem. A jest co rozwijać. Przez poprzednie numery przeszli oni wiele ciężkich chwil, które wystawiały więź pomiędzy nimi na próbę. Ewolucja bohaterów wypada bardzo wiarygodnie. Poprzednie wydarzenia uautentyczniają ich zachowanie. Nie ma nic irracjonalnego w ich poczynaniach. Dzięki temu wątkowi ŁASUCH jest jedną z najpiękniejszych opowieści o sile przyjaźni i ojcowskich uczuć. Oczywiście inne postacie też przechodzą przemianę adekwatną do własnych przeżyć i doświadczeń. Myślę, że warto przyjrzeć się samemu zakończeniu serii. Jego wymowa tchnie niesamowitym ciepłem i wiarą. Kończy się wręcz sielankowo. Zwycięstwem nad złem i podziałami. To niesamowita zachęta o to, by wciąż walczyć o lepszy świat, dążyć do tego, żeby życie na ziemi przypominało raj.
W warstwie graficznej nic się nie zmieniło. Dostaliśmy dokładnie to, do czego zostaliśmy przyzwyczajeni. Czytelnicy poprzednich tomów nie będą więc zaskoczeni. W strefie dodatków znajdziemy obszerny wywiad z Jeffem Lemirem, który przeprowadził Damon Lindelof współtwórca legendarnego już serialu "Zagubieni" oraz alternatywne okładki, a także różne niewykorzystane szkice. Dzięki temu lepiej możemy przyjrzeć się aktowi tworzenia oraz ewolucji konkretnych fragmentów ŁASUCHA.
Te 40 zeszytów to nie był zmarnowany czas. Otrzymaliśmy niebanalną opowieść dostarczającą emocji oraz ważnego społecznie przesłania. Jeff Lemire żegna się z czytelnikami w dobrym stylu, nie rozczarowuje. Może spokojnie spojrzeć na swoje dzieło i pomyśleć: dobrze zrobiona robota.
mc
Recenzowany komiks zawiera zeszyty 26-40 serii Łasuch
Komiks do nabycia w sklepie ATOM Comics i Egmont.pl
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz