niedziela, 2 sierpnia 2015

BATMAN I SYN


Grant Morrison to znana marka, ale niestety jako scenarzysta jest bardzo nierówny. Wielu zna go z jego runu w Batmanie. Jedni ten run kochają, inni nienawidzą. Zaczął się on od wydanego częściowo (nie wiedzieć czemu wycięto połowę zawartości) w Polsce w 2008 roku przez Egmont tomu BATMAN I SYN, który narysował Andy Kubert z pomocą Jesse'ego Delperdanga.

Batman pokonuje Jokera i okazuje się, że nie został ani jeden superprzestępca do schwytania. Robinowi (którym jest na ten moment Tim Drake) również się nudzi i postanawia wyjechać w góry. Alfred namawia Bruce'a Wayne'a do skorzystania z zaproszenia na londyńską akcję charytatywną w ramach pomocy Afryce. Głównego bohatera dopada tam sprawa z przeszłości. Talia Al-Ghul, córka Ra's Al-Ghula. zostawia chłopca pod opieką Batmana. Przedstawia go jako Damiana Wayne'a, syna będącego owocem ich wspólnie spędzonej nocy. Dalej są przedstawione dwa wątki- relacja ojciec-syn i intryga z ninja-nietoperzami w roli głównej.

Dobra, powiedzmy sobie otwarcie: ten tom to przeciętne czytadło. Nijak się ma do poziomu jaki na pewno ten autor potrafi osiągnąć, czego możemy być świadkami czytając jego pamiętne dzieła: ARKHAM ASYLUM, ALL-STAR SUPERMAN, a nawet taki typowy mainstream jak ACTION COMICS w New 52. Na pierwszy plan wysunięto tutaj dynamiczną akcję. Wszyscy to lubimy, prawda? Ale błagam, Grancie Morrisonie, nie aż w takiej ilości! Chcemy również ciekawej, trzymającej w napięciu fabuły. Niestety, ten album to głównie efekciarstwo.

Trzeba tutaj jednak podkreślić, że w tej roli sprawdził się Andy Kubert. Do przyjętych przez scenarzystę założeń rysownik ten dopasował się świetnie i podkreślił pożądany rozmach. Strona graficzna stoi tutaj na bardzo solidnym poziomie.

Nie poruszył mnie również wątek relacji ojciec-syn, Bruce jest tutaj strasznie nieporadny, autorowi nie udało się w ciekawy sposób podkreślić konfliktu poglądów i charakterów postaci. Tak samo bezpłciowy jest wątek głównego konfliktu, bo myślenie Talii jest pozbawione większej głębi.

Najlepszym elementem tego komiksu jest... Alfred. Co chwilę dialogi z jego udziałem w pierwszej części dzieła wywoływały uśmiech na mojej twarzy. Jest to dokładnie taka wersja tego słynnego kamerdynera jaką uwielbiam - butny, z toną ciętych ripost zasypujących adwersarzy, a jednocześnie zawsze wierny przyjaciel i pomocnik.

Niewiele więcej można powiedzieć o tym komiksie w podsumowaniu. Cała moja opinia została przedstawiona w treści recenzji. Jeśli po przeczytaniu początku przewinąłeś do ostatniego akapitu zadając sobie pytanie ″Czy warto przeczytać komiks Batman i Syn?″ odpowiedź brzmi: moim zdaniem nie. Moja ocena dla tego albumu to 4/10. Dajcie znać w komentarzach czy warto sięgnąć po resztę runu Morrisona o Batmanie. 

Radosław Szalek

6 komentarzy:

  1. Moim zdanie nie. Kompletnie nie warto. Czytając Black Mirror po runie Morrisona odczuwałem ulgę. Run Morrisona to była dla mnie męczarnia.

    OdpowiedzUsuń
  2. W oryginalnym wydaniu albumu Batman and Son było więcej historii, u ans wydali połowę. Zabrakło choćby genialnej historii z Jokerem - napisanej prozą. Cała bat-epopeja Morrisona jest momentami nierówna, ale wg mnie warto. Kryminalna historia na wyspie z Batmanami wielu narodów, RIP, Batman and Robin, 2 seria Incorporated - super rzecz. Wmieszanie Final Crisis, 1 historia (tu recenzowana) , 1 seria Batman , Inc. i pewne fragmenty Return of Bruce Wayne nie są najlepsze, ale jako całokształt wolę to niż obecny run w Batmanie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podbijam. To co Morri robił nie zawsze było dobre ale Snydera forma spadła szybko.

      Usuń
    2. Spadła ? To chyba nie czytaliście "Endgame"

      Usuń
  3. Powiedźcie czy lepiej jest kupić absolute batman incorporated czy może tylko dwa tomy batman incorporated z new52?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. zależy, czy chcesz mieć całą "bat-epopeję" Morrisona. Jeśli tak i cenowo opłaca się to bardziej niż 3 osobne tomy (jeden ze starego i dwa z nowego dcu) to bierz absolute. 1 seria inc sprzed new 52 jest taka sobie, ale to jednak ważny element całości.

      Usuń