Tak już mam, że od czasu do czasu
zaciekawiony opisem pierwszego numeru, postanawiam sięgnąć po coś innego, obok czego
normalnie przeszedłbym obojętnie. Przypadek sprawił, że w moje ręce trafił
premierowy zeszyt mini serii BODIES wydanej przez Vertigo, którego lektura
zachęciła mnie do zapoznania się z całym projektem zrodzonym w głowie
brytyjskiego scenarzysty – Si Spencera. I tak oto jestem w tym miejscu, gdzie
recenzuję składające się z ośmiu części wydanie zbiorcze okraszone ładną
okładką, która nijak ma się do zawartości komiksu.
BODIES to komiks nietypowy pod
wieloma względami. Po pierwsze, każdy rozdział składa się z czterech,
niezależnych od siebie historii, których akcja rozgrywa się w innym czasie.
Wszystkie je łączy jednak pewna bardzo intrygująca sprawa: akcja za każdym
razem toczy się w Londynie, gdzie na ulicy Longharvest Lane odnalezione zostaje
nagie i okaleczone w charakterystyczny sposób ciało mężczyzny. I tak oto od tej
chwili wraz z bohaterami poszczególnych historii próbujemy w czterech
kompletnie odmiennych sytuacjach, a zarazem w czterech różnych punktach linii
czasu, rozwikłać zagadkę tajemniczego, tego samego morderstwa. I jeśli komuś
wydaje się, że początek jest trochę pokręcony, to zapewniam, że nic to w
porównaniu do tego, w jakim kierunku rozwija się akcja wraz z każdym kolejnym
numerem.
Gdy sięgałem po ten komiks nie
przypuszczałem, że całość z pozoru zwyczajnej sprawy o morderstwo pogalopuje w
tak niezwykłym i na pewno nieoczekiwanym kierunku. Bardzo szybko okazuje się,
że wszystko ma swoje korzenie daleko głębiej, niżby się mogło wydawać. Pojawiają
się wątki z pogranicza religii i okultyzmu, głęboko zakorzenionej tradycji oraz
powtarzanego od stuleci rytuału. Ogólnie jest się gdzie pogubić i trzeba
czujnie śledzić wszystkie elementy składowe, a to i tak nie gwarantuje, że
wszystko będzie proste.
Największą zaletą BODIES wydaje
się przede wszystkim sposób, w jaki zestawiono ze sobą cztery zróżnicowane
opowieści. Każda z nich zilustrowana została przez innego artystę, któremu wspólnie
ze scenarzystą udało się z jednej strony stworzyć zamkniętą, stanowiącą całość
historię, a jednocześnie ukazać poszczególne wątki tak, aby nawiązywały one do
wydarzeń rozgrywających się w pozostałych trzech okresach. Dodatkowo każda
część posiada własny, specyficzny klimat i konkretną stylistkę, indywidualny
zestaw barw.
Pierwsza część przypada na
końcowe lata epoki wiktoriańskiej, a konkretnie na rok 1890. Dean Ormston
zadbał o to, aby śledztwo toczone przez inspektora Edmonda Hillingheada
rozgrywało się w mrocznej, nocnej scenerii zdominowanej przez szarość, czerń
oraz światło świec i lamp ulicznych. Hillinghead to jedna z dwóch najciekawszych
wiodących postaci tego komiksu, który oprócz odkrywania stopniowo szokujących
sekretów ma do ukrycia również kilka własnych. Druga część to działka Phila
Winslade’a, któremu przypadło zobrazowanie losów kontrowersyjnego detektywa
Karla Whitemana (jako ciekawostka, pochodzi on z Krakowa), który znalezione
nagie ciało próbuje wykorzystać do zatuszowania stosowanych przez siebie
brudnych praktyk. Akcja rozgrywa się w roku 1940, tak więc nad wszystkim unosi
się szary i pesymistyczny cień Drugiej Wojny Światowej.
Dwie kolejne części skupiają się
na postaciach kobiecych, stąd nie powinno dziwić, że narysowane zostały one
właśnie przez kobiety. Meghan Hetrick dysponuje bardzo ładną dla oka kreską,
przez co przyjemnie śledzi się perypetie detektyw śledczej Shahary Hasan w roku 2014, która oprócz próby
rozwikłania sprawy „Johna Doe” zmaga się z problemem podzielonej rasowo
dzisiejszej Anglii. Ostatnia, futurystyczna i z pewnością najbardziej zakręcona
historia to zasługa Tuly Lotay. Historia ta wyróżnia się nie tylko obecnością
zmagającej się z lukami w swojej pamięci młodą kobietą, ale również sposobem, w
jaki ukazana została postapokaliptyczny Londyn w roku 2050. Wszystko jest
wyjątkowo jasne, z dominującym kolorem białym oraz żółtym, co jest dosyć nietypowe
w takich sytuacjach, zwłaszcza, że widzimy tutaj pozostałych przy życiu ludzi
cierpiących na jakieś uszkodzenie mózgu.
Nie będę ukrywał, że dla mnie
komiks ten jest momentami mniej lub bardziej zagmatwany i trudny do
zrozumienia, ale pozostawia on jednocześnie wrażenie, że samemu autorowi nie
zależało do końca na tym, aby dostarczyć czytelnikowi prostych i jednoznacznych
odpowiedzi. Taka chyba była filozofia, jaką kierował się Spencer. BODIES to
zbiór składający się z czterech historii, z których każda może być traktowana
jako osobny twór, i w takiej wersji wypadają one znacznie lepiej. Zdecydowanie
najlepiej i najciekawiej wypadają odsłony z roku 1890 oraz 2014, zaś najsłabiej
prezentuje się przesiąknięta największą ilością dziwactw wersja Londynu z roku
2050. Jest to lektura dla tych, którzy gustują w takich pokręconych, dziwnych i
szalonych pod względem pewnych rozwiązań opowieściach, oraz dla tych, którzy
jak sam scenarzysta są emocjonalnie związani z Londynem i Anglią. Wprawdzie
chwilami ciężko pojąć zamysł Si Spencera, ale chyba dobrze, że takie komiksy
powstają i są alternatywą dla tych, którzy cenią sobie oryginalne, w każdym
znaczeniu tego słowa, ilustrowane powieści detektywistyczne.
Ocena: 4-/6
Opisywane wydanie zawiera materiał z komiksów BODIES #1- 8
Autorska seria Si Spencera do nabycia w sklepie ATOM Comics
Dawid Scheibe
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz