czwartek, 27 sierpnia 2015

SUICIDE SQUAD vol. 4: DISCIPLINE AND PUNISH

SUICIDE SQUAD z New 52 czytam na wyrywki. To nie jest powszechnie polecany tytuł, raczej wolę wydawać pieniądze na coś, co wiem, że będzie dobre. Mimo to ostatnio sięgnąłem po czwarty tom tej serii. Dlaczego akurat po ten? Ponoć bije on na głowę poprzednie, a na pewno cieszy się najlepszą opinią.

Dałem mu więc szansę, bo bardzo chętnie przeczytałbym dobry komiks o Task Force X. Strasznie podoba mi się sam pomysł na tę historię. Grupa niepokornych skazańców zostaje zmuszona do pracy dla rządu i musi współpracować, żeby przeżyć. Z pozoru to samograj – kto nie uwielbia czarnych charakterów? W uniwersum DC jest ich od groma, łatwo znaleźć kilku odstawionych na boczny tor i wcielić ich do SUICIDE SQUAD. Komiks z nimi w roli głównej mógłby się wydawać gwarancją bezkompromisowej, nieprzewidywalnej akcji połączonej z czarnym humorem.

Nie rozumiem zatem, czemu w praktyce wygląda to inaczej. Z dotychczasowych inkarnacji składu, z którymi się zapoznałem, żadna nie przekonała mnie do siebie na tyle, żebym nie czuł, że można z tego wyciągnąć jeszcze więcej. Rozczarowałem się Basilisk Rising Adama Glassa, a serialowej wersji znanej z Arrow także daleko do ideału. Koncept najlepiej sprawdził się w animacji, ATAK NA ARKHAM.

Ale przejdźmy do konkretów. Jak wypada na ich tle czwarty tom zatytułowany Discipline and Punish? Otóż… nie tak źle. To przyzwoity, choć nie rzucający na kolana, komiks. Grupa ponownie mierzy się z dziwacznymi, szalonymi przeciwnikami - wielkim monstrum siejącym postrach w Las Vegas, ekipą metaludzi do złudzenia przypominającą poszczególnych członków Justice League… Poza tym, za sprawą Harley diametralnie zmienia się sytuacja działających w Task Force X przestępców.

Do samej akcji nie mogę się zbytnio przyczepić. Dzieje się dużo, a właściwa fabuła dynamicznie się rozwija. Gorzej jednak ma się sprawa z postaciami. Ciągle brakuje mi udanych, rozwiniętych relacji między Deadshotem i spółką. Szkoda, że nie dane nam obserwować jak bohaterowie się "docierają”, jak uczą się współpracy i posłuszeństwa. A to coś, co było największym plusem wspomnianego ATAKU NA ARKHAM.

Aż woła o pomstę do nieba fakt, że Harley Quinn, postać, która dobrze napisana bez problemu pociągnęłaby całą tę serię, nie otrzymuje zbyt wielu kwestii. Żarty czy riposty byłej asystentki Jokera policzyć można na palcach jednej ręki. Nie mogę się pozbyć wrażenia, że Quinn znajduje się tutaj jedynie na doczepkę, byleby ściągnąć fanów. Gdyby zastąpić ją kimś innym, zapewne nie odczulibyśmy większej różnicy. Im dłużej się zastanawiam nad Discipline and Punish, tym mocniej utwierdzam się w przekonaniu, że postacie w zasadzie ze sobą nie rozmawiają. Przy takim scenariuszu ani Harley, ani King Shark, ani Floyd Lawton nie mają okazji zabłysnąć.

Jak już mówiłem, historię ratuje pędząca na złamanie karku akcja. Ale nie tylko. Udanym zabiegiem ze strony Alesa Kota było wrzucenie do fabuły Jamesa Gordona Juniora. To piekielnie inteligentny morderca, który z czasem przywiązuje się do Amandy Waller i przestaje traktować ją jako zwykłą szefową. Sceny z jego udziałem troszkę zwalniają tempo i pomagają w budowaniu nastroju.

Tom zamykają dwa zeszyty autorstwa Matta Kindta. Oba przedstawiają genezy najpopularniejszych członków Task Force X, czyli Harley Quinn i Deadshota. O ile ten skupiony na Lawtonie to szablonowa, niezbyt oryginalna historia, o tyle ten dotyczący Harleen prezentuje się naprawdę korzystnie. To interesujące spojrzenie na tę postać, próbujące odrobinę przybliżyć jej motywy i ukazać pogrążające ją szaleństwo. Na dodatek zeszyt przyozdobiony jest bardzo pasującymi do tej bohaterki rysunkami Neila Googe’a.

A propos strony graficznej. Patrickowi Zircherowi ciężko coś zarzucić, na pewno sprawdza się w roli rysownika lepiej niż chociażby Fernando Dagnino, ale… jego styl nie do końca mi odpowiada. Nie powiem wam czemu, sam nie umiem tego uargumentować. Po prostu taka kreska nie należy do moich ulubionych.

Discipline and Punish to ciągle nie jest to, co chciałbym czytać w ramach SUICIDE SQUAD, ale przynajmniej widać w tym tomie już jakiś zamysł. To komiks nastawiony na akcję. Jeśli takiego właśnie szukacie to śmiało możecie go przeczytać. 3/6

Maurycy "Moris" Janota

SUICIDE SQUAD vol. 4: DISCIPLINE AND PUNISH do kupienia w ATOM Comics

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz