środa, 31 stycznia 2018

BATMAN KONTRA DWIE TWARZE

BATMAN z 1966 r. to obecnie serial kultowy. Mimo że show, którego gwiazdą był świętej pamięci Adam West, obecnie jawi się jako kampowy i zupełnie nieprzystający do mrocznego, realistycznego wizerunku Mrocznego Rycerza znanego z filmów Nolana lub Snydera, cieszy się on także sympatią komiksowego fandomu, dla którego jest ucieczką w prostsze, weselsze czasy. Dostrzegł to również Warner Bros, który w ostatnich latach przywrócił fanom wspomniany serial w formie filmów animowanych - w 2016 roku mieliśmy niewydany w Polsce RETURN OF THE CAPED CRUSADERS, a w 2017 BATMAN KONTRA DWIE TWARZE, który doczekał się już rodzimego wydania, któremu to poświęcona jest ta recenzja.

Należy jednak sobie od razu zadać pytanie, czy uniwersum '66 w ogóle należało przywracać do świadomości współczesnego odbiorcy? Moim zdaniem, można było to sobie darować. Sam nigdy nie oglądałem BATMANA, którego znam głównie z memów i krótkich fragmentów i chociaż dla fanów omawiany film będzie zapewne czystym złotem, dla mnie jednak jest obrazem przeciętnym. Doceniam całą otoczkę i dbałość o odwzorowanie klimatu zarówno serialu, jak i czasów, w którym osadzono jego akcję (batkomputer wypluwający karty perforowane wywołał mój szczery uśmiech), chciałbym jednak, by film miał do zaoferowania coś więcej niż wieczne puszczanie oka do widza, a obawiam się, że debiut kilku postaci, które we wspomnianym show nie były obecne, to jednak trochę za mało (chociaż geneza Two-Face'a jest tak uroczo głupia, że nie trzymałaby się kupy nigdzie indziej). Nie chcę jednak, by ten akapit wypełniony był wyłącznie narzekaniem, dlatego muszę dodać, że kilka dowcipów było naprawdę niezłych, a pewnego rodzaju ciapowatość Batmana czyni go oryginalnym i charyzmatycznym protagonistą. Nie da się jednak ukryć, że całość w pełni docenią wyłącznie fani oryginału i z chęcią poznałbym ich opinię o tej animacji. Ja nie bawiłem się źle, ale oglądanie JUSTICE LEAGUE WAR czy nawet TEEN TITANS: JUDAS CONTRACT sprawiły mi większą przyjemność.

Pora przejść do szczegółów technicznych. Jeśli chodzi o animację, jest co prawda przeciętnie (raczej wyższa niż niższa przeciętność), ale film i tak prezentuje się o wiele lepiej niż ostatnio wydane JUSTICE LEAGUE DARK czy JUSTICE LEAGUE VS TEEN TITANS - ciekawych czasów dożyliśmy, skoro animatorzy bardziej przykładają się do roboty nad pobocznymi tytułami niż główną linią wydawniczą. Twarzy i głosów postaci, jak można się domyślić, użyczyły gwiazdy serialowego BATMANA, ale nie wiem, czy była to dobra decyzja. Adam West (Batman), Julie Newmar (Catwoman) i Burt Ward (Robin, The Boy Wonder) w momencie nagrywania swoich kwestii byli już sporo starsi od swoich ekranowych odpowiedników i to niestety słychać - o ile w przypadku Westa i Newmar nie przeszkadza to tak bardzo, głównie ze względu na doświadczenie w dubbingu tego pierwszego i dużego talentu obojga, to w wypadku Robina jest to naprawdę spory zgrzyt, gdyż po pierwsze mamy tutaj głos starszego mężczyzny i postać nastolatka, a po drugie Ward po prostu aktorsko nie dorównuje wspomnianej dwójce; trzeba jednak przyznać, że było to spore wyzwanie dla ekipy i gdyby wybrali kogoś innego, musieliby mierzyć się z tłumem rozwścieczonych fanów. Muszę także bardzo pochwalić wybór Williama Shatnera do roli Harveya Denta/Two-Face, po pierwsze ze względu na jego status gwiazdy lat 60., a po drugie dość sporą kontrowersyjność aktora, idealnie pasującą do odgrywanej przez niego postaci.

Na koniec jeszcze tylko kilka słów o wydaniu, które oczywiście zbyt imponujące nie jest. Na płycie poza filmem znajdziemy wyłącznie dwie zajawki POWROTU MROCZNEGO RYCERZA, a samą animację możemy zobaczyć w oryginale lub z polskim lektorem (albo po francusku, jeśli ktoś woli), z ewentualnymi napisami w kilku językach, w tym oczywiście naszym.

Podsumowując, powtórzę to samo, co już napisałem wyżej. BATMAN KONTRA DWIE TWARZE to animacja skierowana przede wszystkim do fanów BATMANA '66 i chociaż nieznający serialu nie będą całkiem zawiedzeni, to jednak ci pierwsi będą mieli dużo większa frajdę. Na szczęście liczba i tematyczne zróżnicowanie filmów animowanych DC Comics pozwala, by w tym obszarze każdy znalazł coś dla siebie.

Serdecznie dziękujemy wydawnictwu Galapagos za udostępnienie egzemplarza do recenzji.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz