piątek, 14 sierpnia 2020

SUPERMAN TOM 2: SAGA JEDNOŚCI - RÓD EL

Gdy Jonathan Kent wraca na Ziemię po ledwie kilkutygodniowej nieobecności starszy o całe lata i opowiada rodzicom o tym co się z nim działo, okazuje się że spędził ze swym dziadkiem ledwie drobny wycinek tego czasu. Gdy potem Superman i jego syn wspólnie wyruszają na poszukiwania Jor-Ela okazuje się, że jest on w samym środku spisku rozciągającego się na całą galaktykę i sięgającego wiele lat wstecz.


Pierwsza część tego tomu, skupiająca się na przeżyciach Superboya w czasie jego nieobecności jest jego najsłabszą częścią i ma bardzo niewielki wpływ na właściwą fabułę tej historii. Bendis jest w niej też straszliwie niekonsekwentny. Choć co chwilę powtarzane są słowa o tym jaki olbrzymi jest wszechświat, to jednak to co pokazane jest w komiksie całkowicie temu przeczy. Jonathan z Jor-Elem co chwila wpadają na starych znajomych, niczym w zatłoczonym centrum handlowym w sobotę przed niedzielą niehandlową. Co więcej gdy wychodzi na jaw, że w wyniku zawirowań temporalnych chłopiec całe lata spędził w okrutnej niewoli Ultramana, który był jedyną wówczas jedyną żywą istotą jaką widywał, czytelnik może zacząć się zastanawiać jak mogło to wpłynąć na młodego superbohatera. Okazuje się że w ogóle to na niego nie wpłynęło i zachowuje się on jakby dla niego również trwało to góra kilka tygodni i było co najwyżej drobną niewygodą.

Na szczęście druga połowa, gdy Człowiek ze Stali wraz z synem ruszają na poszukiwania Jor-Ela, by wyjaśnić powody jego dziwnego zachowania oraz spowijające go tajemnice, jest już zdecydowanie lepsza. W zasadzie jedyną istotniejszą wadą jaką mógłbym wskazać to fakt, że scenarzysta sprawia wrażenie jakby strasznie mu się spieszyło. Wielka bitwa w której uczestniczą bohaterowie kończy się błyskawicznie. Późniejsze rozwiązanie całej intrygi, wprawdzie jeśli o sam koncept to bardzo mi się spodobało, ale łatwość z jaką przystali na nie wszyscy zainteresowani była mocno naciągana. Już nie wspominając o tym, że ciągnący się od dłuższego czasu wątek Jor-Ela znalazł swe zakończenie poza kadrem, które potem zostało jedynie pokrótce streszczone. Gdyby skrócić niespecjalnie udaną pierwsza połowę tej historii i dać jej reszcie nieco więcej miejsca z pewnością wyszłoby to całości na dobre.

Za stronę graficzną odpowiada w większości Ivan Reis wspierany przy części z zawartych tu numerów przez Brandona Petersona. Obaj wywiązują się ze swego zadania znakomicie, z delikatnym wskazaniem na Reisa. Sprawdzają się zarówno przy przedstawianiu akcji, grupowych spashpage’ach jak i bardziej kameralnych scenach. Reis jest także autorem okładek, które rozdzielają w tym tomie poszczególne zeszyty. Dodatkowo mamy tu też minigalerię 3 alternatywnych okładek autorstwa Adam Hughesa, które również są bardzo udane.

Choć to wydanie zbiorcze powtarza sporą część wad poprzednika, to jednak wykazuje poprawę i z pewną rezerwą byłbym je w stanie nawet polecić. Tak jak wspomniałem scenariusz nadal sprawia wrażenie niedopracowanego i pełen jest niekonsekwencji, ale jako całość „Ród El” jest całkiem przyjemnym czytadłem z kilkoma ciekawymi zwrotami akcji i świetnymi ilustracjami.

Tomasz Kabza

Opisywane wydanie zbiera materiał z komiksów SUPERMAN #7-15

Oryginalne wydanie tego tomu zostało zrecenzowane na blogu przez Dawida. Jego opinię możecie przeczytać tutaj

Komiks do nabycia w sklepach Egmontu i ATOM Comics

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz