środa, 26 sierpnia 2020

DETECTIVE COMICS TOM 1: MITOLOGIA

Gdy Batman zostaje wezwany przez komisarza Gordona na miejsce zbrodni okazuje się, że ofiary podwójnego morderstwa są łudząco podobne do Marthy i Thomasa Wayne’ów. Od razu jest dla niego jasne, że ktokolwiek za tym stoi wie o nim wszystko i sprawa z pewnością nie będzie prosta. Sytuacja jeszcze się pogarsza, gdy tajemnicza istota zaczyna atakować osoby bliskie Bruce’owi i nie wszystkie udaje się mu uratować.


Nie lubię, gdy przejmujący pieczę nad seria nowy scenarzysta by pokazać jak to jest „hardkorowy” zaczyna od zabicia kogoś z otoczenia głównego bohatera. Uważam to za bardzo tani chwyt, a poza tym w większości przypadków i tak uśmiercona postać wcześniej czy później wraca do życia. Tym bardziej byłem dosyć nieprzyjemnie zaskoczony gdy Peter J. Tomasi, jeden z najwyżej przeze mnie cenionych scenarzystów pracujących dla DC, w ten sposób rozpoczął swoje rządy w DETECTIVE COMICS. Okazało się jednak, że powinienem mieć do niego więcej zaufania, bowiem późniejsze wyjaśnienia przyczyny tych wydarzeń i samo rozwiązanie całej intrygi na tyle dobrze uzasadniły decyzję scenarzysty, że nie mogę tego uznać za wadę komiksu.

Sama historia ma natomiast, jak na dzisiejsze czasy, nieco nietypową konstrukcję. Składa się z wielu „miniprzygód” podczas których Batman odwiedza swych dawnych mentorów, obawiając się że mogą stać się kolejnym celem i starając się ich ochronić lub poszukuje osobników którzy mogą być odpowiedzialni za ostatnie wydarzenia lub przynajmniej posiadać jakąś wiedzę na ich temat. Dziś o wiele popularniejsze jest przedstawianie jednej ciągłej opowieści, którą poprawnie czyta się w zasadzie dopiero w wydaniu zbiorczym. Natomiast sposób w jaki Tomasi napisał „Mitologię” kojarzy mi się bardziej ze starszymi komiksami, gdzie nawet jeśli poszczególne numery były częścią większej całości to zazwyczaj przedstawiały historię z własnym początkiem, środkiem i zakończeniem.

Nawet fakt, że Batman nieco chaotycznie miota się między kolejnymi mniej lub bardziej naciąganymi tropami ma bardzo łatwe uzasadnienie w postaci tego, że nie będąc w stanie powstrzymać potężnego i niepodatnego na jakiekolwiek obrażenia napastnika przed kolejnymi atakami jest tak bliski paniki jak to w przypadku Mrocznego Rycerza możliwe.

Wprawdzie opowieść jako całość, jak można się domyślać po jej początku, jest raczej poważna i dramatyczna to jednak nie jest pozbawiona humoru. Trudno się na przykład nie uśmiechnąć gdy do pułapki, w której związany Batman uwięziony jest pod woda wraz z wygłodniałymi rekinami dodatkowo zostaje wpuszczona cała chmara piranii. Cała sytuacja zresztą zostaje przez bohatera skwitowana w myślach pytaniem „Gdzie jest Aquaman, kiedy go potrzebuję?”.

Rysunkami zajął się tutaj Doug Mahnke i wypadł wyśmienicie. W sumie dziwi mnie bardzo, że tak rzadko dotychczas udzielał się on przy komiksach z Batmanem. Jedyne istotniejsze historie które ilustrował to „Człowiek, który się Śmieje” Brubakera i część runu Judda Winnicka w BATMANIE z połowy lat dwutysięcznych. Uważam go za bardzo utalentowanego rysownika, ale jego kreska dużo lepiej pasuje do mroczniejszych klimatów Batmana niż np. Green Lanterna czy Supermana, przy których to tytułach pracował znacznie częściej. Okładki jego autorstwa wyglądają chyba nawet jeszcze lepiej niż same ilustracje, a dodatkowo mamy jeszcze galerię alternatywnych okładek innych autorów, które w niczym im nie ustępują.

Mimo że po pierwszym zawartym w albumie zeszycie miałem poważne wątpliwości co do tego, czy Tomasi sprosta wysokim oczekiwaniom jakie wobec niego miałem, to jednak ostatecznie jego debiut w tej serii oceniam jako bardzo udany i z niecierpliwością wyglądam następnych tomów. Do tego dochodzą równie dobre rysunki Douga Mahnke i w efekcie DETECTIVE COMICS pozostaje cały czas jednym z najlepszych wychodzących u nas tytułów z DC.


Tomasz Kabza

Opisywane wydanie zbiera materiał z komiksów DETECTIVE COMICS #994-999.

Komiks do nabycia w sklepach Egmontu i ATOM Comics.

Oryginale wydanie tego tomu było już recenzowane na blogu przez Dawida. Jego tekst możecie znaleźć tutaj.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz