czwartek, 10 grudnia 2020

CZARNY MŁOT/LIGA SPRAWIEDLIWOŚCI: MŁOT SPRAWIEDLIWOŚCI

W ostatnich latach DC Comics nie wykazywało jakiejś szczególnej niechęci wobec crossoverów międzywydawniczych, a chyba najlepszym tego przykładem jest trylogia BATMAN/TEENAGE MUTANT NINJA TURTLES, ale i wiele innych tytułów. Dla mnie swoistym mini-żartem jest fakt, że ostatni crossover Conana, który miał miejsce jeszcze w Dark Horse Comics, to spotkanie z Wonder Woman. Liga Sprawiedliwości wydaje się być naturalnym kandydatem do tego typu wydarzeń, z czego niedawno skorzystało chociażby Boom! Studios, doprowadzając do spotkania Supermana i spółki z ekipą Power Rangers. I tu na scenę wchodzi, cały na biało, Jeff Lemire. Scenarzysta ten lubi sobie od czasu do czasu popracować dla Marvela czy DC, ale zdecydowanie najlepiej sprawdza się w ”swoich” dziełach. I jednym z nich jest właśnie znany także i na naszym rynku ”Czarny Młot”. Jak dotąd, chociaż wkrótce to się zmieni, napisał on wszystkie historie osadzone w tym świecie i nic dziwnego, że gdy w USA ogłoszono wydanie crossoverowej miniserii CZARNY MŁOT/LIGA SPRAWIEDLIWOŚCI: MŁOT SPRAWIEDLIWOŚCI, to właśnie on zasiadł za jej sterami. Zastanawiałem się mocno, czy będzie to tytuł bliższy temu, co określam jako ”właściwy Lemire”. Bo widzicie, bardzo często się zdarza, że gdy scenarzysta ten zasiada do komiksu z Marvela lub DC, to zwyczajnie leci w nim po linii najmniejszego oporu. Zaś swoje autorskie dzieła wypuszcza dopiero wtedy, gdy są dopieszczone na maxa i to właśnie one umieściły go w gronie najgorętszych nazwisk rynku komiksowego w USA. Niestety, moim zdaniem CZARNY MŁOT/LIGA SPRAWIEDLIWOŚCI: MŁOT SPRAWIEDLIWOŚCI to dzieło, które nie sprostało nadziejom.

Jeśli nie kojarzycie czym jest ”Czarny Młot”, to już wyjaśniam. Jeff Lemire tworzy na łamach tego cyklu grupę byłych bohaterów, którzy lata temu utknęli w innym wymiarze po walce ze złem ostatecznym. Są oni podejrzanie podobni do wielu znanych i lubianych postaci, a żeby daleko nie szukać przykładów, to taki Barbalien jest ”zainspirowany” Martian Manhunterem, zaś Gail zmienia się w superbohaterkę po wykrzyczeniu słowa ”zafram”. Kojarzycie? Komiks Lemire’a jednak nie można nazwać plagiatem, sam twórca otwarcie mówi o swoich inspiracjach i twierdzi, że to jego list miłosny do Złotej Ery Komiksu, tyle tylko, że w wersji mocno uwspółcześnionej. Na kartach komiksu CZARNY MŁOT/LIGA SPRAWIEDLIWOŚCI: MŁOT SPRAWIEDLIWOŚCI dochodzi do klasycznej zamiany miejsc – ktoś sprawia, że na farmie utknęli członkowie Ligi Sprawiedliwości, zaś dotychczasowi jej mieszkańcy trafiają do Metropolis i muszą stawić czoła Starro oraz postaci odpowiedzialnej za tę zamianę miejsc. Swoje trzy grosze dołożą też Green Lantern John Stewart oraz Pułkownik Weird (”czarnomłotowy” Adam Strange).

Sęk w tym, że CZARNY MŁOT/LIGA SPRAWIEDLIWOŚCI: MŁOT SPRAWIEDLIWOŚCI nie oferuje czytelnikowi kompletnie niczego, ponad standardową papkę crossoverową. Dostajemy oklepaną zamianę miejsc dwóch ekip, małe nieporozumienie, fragmenty mordobicia, rozejm, wspólną akcję i koooooniec. Lemire nawet nieszczególnie się stara pokazać największych atutów świata, który sam wykreował i o ile czytając ”Czarnego Młota” i jego spin-offy bawiłem się świetnie wyłapując kolejne odniesienia do mniej lub bardziej znanych herosów, tak tutaj, cytując klasyka, nie ma niczego – ani jakiejś ciekawszej opowieści, ani charakternych postaci, ani tym bardziej jakichkolwiek, fabularnych zaskoczeń. Tożsamość głównego złego jest oczywista już w momencie, w którym pierwszy raz widzimy jego cień. Oczywiście, o ile się orientujecie co nieco w postaciach z DC Comics. Dotychczas nie było jeszcze tak nijakiego komiksu z ”Czarnym Młotem” w tytule, a przebicie słabawego ”Czarny Młot ‘45” to już jest jednak spore osiągnięcie. Nie zawaham się stwierdzić, że jak dotąd jest to najgorszy komiks z postaciami z tego świata.

W zasadzie jedynymi zaletami komiksu są… pojawiające się w nim żarty. Barbalien przekomarzający się z Martian Manhunterem, Golden Gail pyskująca absolutnie wszystkim (a jak nie, to podrywająca każdego mężczyznę) czy pociski skierowane w totalnie standardowy obiekt drwin z DC, a więc Aquamana – to wszystko może bawić. Jednakże jest to zdecydowanie za mało, by polecić z czystym sumieniem kupno i lekturę CZARNY MŁOT/LIGA SPRAWIEDLIWOŚCI: MŁOT SPRAWIEDLIWOŚCI. Za warstwę graficzną odpowiedzialny został Michael Walsh, którego możecie kojarzyć z gościnnych występów w ”Vision” Toma Kinga. Wykonał on swoją pracę poprawnie, lecz jak na mój gust, bez jakiegoś szału.

CZARNY MŁOT/LIGA SPRAWIEDLIWOŚCI: MŁOT SPRAWIEDLIWOŚCI zawiera masę materiałów dodatkowych (ponad 40 stron) i kosztuje niecałe 50 złotych. Pozycję tę nie polecam jednak nikomu. Fani DC znajdą coś znacznie lepszego w podobnej cenie, a osoby lubiące świat ”Czarnego Młota” oszczędzą sobie zawodu.

Krzysztof Tymczyński

CZARNY MŁOT/LIGA SPRAWIEDLIWOŚCI: MŁOT SPRAWIEDLIWOŚCI zawiera zeszyty #1-5 miniserii BLACK HAMMER/JUSTICE LEAGUE: HAMMER OF JUSTICE.

CZARNY MŁOT/LIGA SPRAWIEDLIWOŚCI: MŁOT SPRAWIEDLIWOŚCI do kupienia między innymi w sklepach Egmontu i ATOM Comics.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz