czwartek, 3 grudnia 2020

HAWKMAN VOL. 3: DARKNESS WITHIN

Robert Venditti kontynuuje opowiadanie przygód Cartera Halla, którego historia jest chyba najbardziej zagmatwana ze wszystkich herosów zamieszkujących DCU. Wielu wcześniej próbowało poukładać w logiczną całość origin oraz powiązać ze sobą w sensowny, i co niezwykle ważne, ciekawy sposób wszelkie inkarnacje Hawkmana, ale tak naprawdę udało się to dopiero Vendittiemu. Po wyjaśnieniu najbardziej palących spraw i uporządkowaniu najważniejszych kwestii dotyczących niechlubnej przeszłości tytułowego bohatera, nadszedł czas na kolejny rozdział, którego motywem przewodnim są mrok, ciemność oraz cień. Do tej pory byłem zaskoczony nadspodziewanie dobrym poziomem tej serii, a zatem miałem uzasadnione podstawy oczekiwać, iż dalej będzie równie udanie. Mało jest bowiem w ostatnim czasie takich tytułów w ofercie DC, na których kolejne odsłony czeka się z niecierpliwością oraz ekscytacją.

Coś się kończy, coś się zaczyna. Pierwsze dwa tomy, czyli 12 zeszytów, tworzyło zamkniętą całość i według mnie śmiało można było tak to właśnie zakończyć, jako 12-sto częściową maksi serię. Od początku jednak plany było dalekosiężne i miał to być z założenia ongoing, a gdy dodatkowo projekt spotkał się z dobrymi ocenami, żal było nie pociągnąć tego dalej. Zwłaszcza, że dla Cartera przygotowano ważną rolę w telenoweli snutej przez Scotta Snydera. Po skonstruowaniu na nowo jastrzębiej mitologii i skakaniu wraz z naszym bohaterem w czasie oraz przestrzeni, seria obrała nieco inny kierunek. Do tej pory akcja rozgrywała się gdzieś na uboczu, we własnym, hermetycznym zakątku DCU, co akurat było uzasadnione i absolutnie nie narzekałem na to, że nie mamy upchanych na siłę gościnnych występów gacka czy eSa. Wręcz przeciwne. Trzeci tom klimatycznie różni się od dotychczasowych, gdyż tym razem Hawkman mierzy się już częściowo z aktualnymi wydarzeniami i problemami, trapiącymi w konkretnym okresie uniwersum DC.

Zanim to jednak nastąpi, dostajemy one-shot, który w ramach wspomnień Cartera przenosi nas do czasów, kiedy ów postać brała udział (w kilku swoich wcieleniach) w toczącej się od stuleci kosmicznej wojnie pomiędzy dwiema zwaśnionymi stronami. Zapowiadał się standardowy zapychacz w oczekiwaniu na właściwy, większy story arc, a zamiast tego wyszła całkiem wartościowa rzecz z satysfakcjonującym zakończeniem.

"Ciemność! Widzę ciemność! Ciemność widzę!" Słynny cytat z SEKSMISJI wydał mi się idealnie pasujący do tego, z czym mamy do czynienia w zdecydowanej większości omawianego tomu. Do tej pory uznawany za mało poważnego, trzecioligowego opryszka Shadow Thief, przystaje na propozycję Lexa Luthora w ramach YEAR OF THE VILLAIN, otrzymując w zamian niezwykłe moce. "Podrasowany" złoczyńca postanawia zemścić się na znienawidzonym Hawkmanie, a ten zwraca się po pomoc do Shade'a. Nietypowy team-up, próba zdobycia absolutnej władzy nad cieniem oraz mrokiem, a do tego trzymająca w napięciu bitwa rozegrana w krainie znanej jako - nie mogło być inaczej - Shadowlands. Akcja toczy się w sposób błyskawiczny, a Carterowi trudno zapanować nad emocjami, przez co zamiast cieszyć się z wygranej, sprowadza na siebie dodatkowe problemy.

Ostatnie dwa zeszyty poruszają wątek Sky Tyranta, który kontynuowany będzie w następnym tomie. Carter jest jedynie biernym pasażerem w ciele, które teraz należy do jego mrocznej wersji z Ziemi-3. Jeden chce jak najszybciej odkupić grzechy wyrządzone pod postacią Ktara Deathbringera, zaś drugi ma zdecydowanie przeciwne plany. Główny bohater wspólnie z Hawkwoman (od tej pory nieodłączna bywalczyni serii) spróbują przywrócić poprzedni stan rzeczy, ale nie będzie to lekkie, łatwe i przyjemne. Jest tutaj sporo klasycznego mordobicia, ale są też fajne rozterki Hawkmana oraz finał, który zachęca do sięgnięcia po kontynuację i poznania, w jaki sposób dalej potoczą się losy tragicznej postaci, jaką bez wątpienia jest Carter Hall. Oczywiście wiemy, że prędzej czy później uda się usunąć ze sceny Sky Tyranta, ale wszystko co po drodze zapowiada się co najmniej dobrze.

Od strony wizualnej zmieniło się wiele, prawie wszystko. Bryan Hitch zakończył swój pobyt w świecie Hawkmana, a jego miejsce zajął na czas kilku zeszytów duet Pat Olliffe (ołówek) oraz Tom Palmer (tusz). Rysunki nie robią już na mnie tak dużego wrażenia, nie mają tej magii, która do tej pory dobrze współgrała z fabułą nakreśloną przez Vendittiego. Są po prostu w większości zwyczajne, przeciętne, momentami za mało dopieszczone. Niektóre sceny, zwłaszcza te dynamiczne sceny walki, wypadają jednak całkiem satysfakcjonująco. Najmocniejszym punktem jest zdecydowanie rozdział zilustrowany przez Willa Conrada, na którym do tej pory nigdy się nie zawiodłem, i którego uniwersalna kreska sprawdza się w każdych warunkach.

DARKNESS WITHIN jest dla odmiany zbiorem o mniej skomplikowanej, nie zmuszającej aż tak do myślenia fabule, niż oba wcześniejsze trejdy. Jakość warstwy graficznej poszła trochę w dół, ale na szczęście cały czas można liczyć na zaskakujące zwroty akcji, niebanalne wypowiedzi włożone w usta Hawkmana, sporo efektownej akcji. Traktuję omawiany komiks trochę jako etap przejściowy, w oczekiwaniu na kolejne mocne uderzenie, jakie powinno nastąpić w finałowym tomie, i jakie ma spiąć piękną klamrą wszystkie zainicjowane w tej serii wątki. Nadal jest dobrze i zachęcam fanów Człowieka-Jastrzębia do zaopatrzenia się w ten zbiór, bo to cały czas w mojej ocenie najlepsza wersja przygód tej postaci ever. Nie będę oszukiwał - album ten nie robi tak dużego wrażenia, jak bym oczekiwał, ale i tak wyróżnia się na tle innych komiksów spod szyldu DC.

Opisywane wydanie zawiera materiał z komiksów HAWKMAN #13 - 19

Drugi tom HAWKMANA bez problemu znajdziecie w sklepie ATOM Comics.

Dawid Scheibe

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz