Ogłoszona
ponad rok przez wydawnictwo Egmont Polska ekskluzywna umowa z DC Comics
zelektryzowała czytelników w całej Polsce. Ze mną było oczywiście podobnie,
lecz zdecydowanie znalazłem się w mniejszości cieszącej się z tego, że umowa ta
obejmuje także publikację na naszym rynku dzieł pochodzących z kultowego z USA
magazynu MAD. W grudniu 2015 roku ukazał się pierwszy tom, który skupiał się na
parodiach najbardziej ikonicznych dokonań kina science-fiction. Jak możecie
przekonać się z tej recenzji, przypadł mi on do gustu i czekałem
na więcej. Minął rok i w zapowiedziach Egmontu na grudzień pojawił się wreszcie
MAD O SUPERBOHATERACH. Serducho momentalnie zabiło mocniej i rozpoczęło się nerwowe
oczekiwanie. Potem zaś nastąpił…
...spory
zawód. Niestety. MAD O SUPERBOHATERACH jest w swojej formie praktycznie
identyczny jak poprzednik i składa się z kilku dłuższych historyjek
poświęconych wszechobecnym ostatnio, kinowym przygodom bohaterów komiksowych. Co
jakiś czas pojawia się także przerywnik złożony z zestawu stripów komiksowych. Jeśli
więc mamy tutaj niemal dokładnie to samo co w przypadku MAD KRĘCI SF, to co w
takim razie mi tutaj nie zagrało?
Jako pozycja
humorystyczna, MAD O SUPERBOHATERACH powinien oczywiście przede wszystkim
śmieszyć. O ile w przypadku wspomnianego już wcześniej, premierowego MADA w
naszym kraju sztuka ta udawała się twórcom praktycznie bez większego problemu,
tak tym razem po prostu nie umiałem wprawić się lekturą pozycji tej w żaden
możliwy sposób. Uznałem nawet, że być może jest to kwestia dnia i jakoś
nieświadomie dla samego siebie nie mam zbyt dobrego humoru. Odłożyłem więc
komiks, wróciłem do niego po ponad tygodniu i… bez zmian. Ok, jasne – pstryczki
wymierzone w poszczególne produkcje są trafne. Czasem bardzo dosadne, czasem
nieco bardziej sympatyczne (nie polecam czytać tej pozycji osobom, które nie
znają wszystkich oryginałów). Momentami obrywa się nawet nie samym dziełom, a bardziej
ich twórcom. Tylko co z tego, skoro koniec końców MAD O SUPERBOHATERACH po
prostu mnie nie potrafił rozśmieszyć? Jest taka niepisana zasada, że gdy
człowiek zostanie zbombardowany tysiącem czerstwych dowcipów, to w końcu
zacznie się śmiać. Jeśli nie z samego kawału, to przynajmniej z prób osoby/rzeczy
chcącej nas rozbawić. Jak więc źle musi być, skoro przy recenzowanej dziś
pozycji nie zaśmiałem się ani razu?
Chociaż nie,
odrobinę teraz bym Was okłamał. Paski komiksowe, które kilkukrotnie pojawiają się
jako przerywniki między kolejnymi rozdziałami MAD O SUPERBOHATERACH były akurat
naprawdę sympatyczne i przy nich kilka razy faktycznie się uśmiechnąłem. Ich autorem
jest Sergio Aragones, którego wysiłki w MAD KRĘCI SF oceniłem jako najsłabszy
element tomu, tym razem oczywiście będzie dokładnie na odwrót.
Na szczęście
MAD O SUPERBOHATERACH broni się warstwą graficzną. Bardzo przyjemna dla oka
jest parodia komiksowych STRAŻNIKÓW (w tomie jest jeszcze druga, poświęcona
filmowi), którą zilustrował Glenn Fabry stylem żywo przypominającym rysunki
Dave’a Gibbona. Równie mocno do gustu przypadł mi właściwie każdy autor odpowiedzialny
za rozdział o rozmaitych wersjach Spider-Mana z różnych krajów. Bardzo dużo w MAD
O SUPERBOHATERACH jest Toma Richmonda, którego ilustracje są, nazwijmy to
umownie, bardzo MADowe, a przez to brak w nich jakiejś mocnej wyrazistości i własnego
stylu autora.
Nic nie
zmieniło się pod kątem jakości wydania. Format, objętość i cena pozostały na
tym samym poziomie, co oznacza iż MAD O SUPERBOHATERACH możecie kupić już za
około trzy dyszki.
Jest to
smutne, ale właściwie nie ma o czym więcej napisać o tej pozycji. MAD O
SUPERBOHATERACH to całkiem fajne stripy oraz bardzo nijakie, miałkie i w moich
oczach zupełnie nieśmieszne parodie filmów superbohaterskich. Osoby, którym
podobał się MAD KRĘCI SF, takie jak ja, mogą poczuć się bardzo rozczarowane tą
pozycją. Szkoda, ale zawsze jest nadzieja, że kolejny tom tego cyklu będzie
tylko lepszy.
2/6
Powyższy komiks możecie
zakupić w sklepie ATOM Comics.
Jak zawsze serdecznie dziękujemy
wydawnictwu Egmont Polska za udostępnienie nam egzemplarza recenzenckiego.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz