Na początku tego roku przyszło mi recenzować pierwszy tom nowych KSIĄG MAGII. Chwaliłem go (podobnie jak tegoroczne wznowienie miniserii Neila Gaiman, w której Tim Hunter pojawił się po raz pierwszy). W listopadzie czytelnicy z kraju nad Wisłą mogli zapoznać się zaś z drugim tomem tej serii. Czy jest on równie porywający jak poprzedni?
Tim i doktor Rose ruszyli na pomoc zaginionej Ellie. Jej porywacz robi jednak wszystko, aby nie było to proste zadanie. Krótka (albo długa - czas lubi tam sprawiać psikusy), nieplanowana wizyta w Magicznym Królestwie odkrywa kilka kart dotyczących przyszłości, a spotkanie z wysłanniczką Drugiej Strony przyniesie nam parę odpowiedzi na temat roli nauczycielki Huntera w tym całym zamieszaniu. Pojawia się też Kip - przypadkowy bohater, którego rola w całym zamieszaniu jest większa, niż on sam wydaje się sądzić.
Kat Howard rozwija swoją intrygę powoli, metodycznie i bez długich monologów wykładających kawę na ławę. Znane postaci rozwijane są bardzo konsekwentnie. Nowe rzadko kiedy są jednowymiarowe. Nawet Zimny Płomień nie wydaje się tylko kolejną, złą organizacją. Timothy uczy się coraz więcej o cenie magii, ale najlepszą ceną całego komiksu jest ta, gdy dowiaduje się, że nie rozwiąże on nią wszystkich swoich problemów. Scenarzystka radzi sobie świetnie z wyważeniem magicznych scen akcji z prozą życia. Nie ma też problemów z pisaniem wiarygodnych postaci nastoletnich, jak i królowych elfów. Nic nie jest tu do końca jednoznaczne, a to wielka zaleta tej - w gruncie rzeczy - dość prostej opowieści raczej dla nastoletnich czytelników. Lektura nowych KSIĄG MAGII porywa, a ostatnie strony sprawiają, że już nie mogę się doczekać kolejnego tomu.
Rysunkowo Tom Fowler (wspierany przez specjalistów od nakładania tuszu: Briana Churilla oraz Craiga Taillefera) również dalej daje radę. Jego postaci mają czasami dziwnie wykrzywione twarze (tak z lekka nienaturalnie), ale zwykle jest dokładnie tak jak trzeba - trochę magicznie, trochę horrorowato oraz trochę codziennie. Moja ich ocena byłaby pewnie odrobinę gorsza, gdyby nie fantastyczne kolory nakładane przez Jordana Boyda, którego w tym tomie wspiera Marissa Louise. Kiedy mają być żywe - olśniewają. Kiedy trzeba je przytłumić - świat przedstawiony zaczyna popadać w drobną depresję. Dobierane przez kolorystów pastelowe tony (dużo tu, chociażby fioletu czy różu) naprawdę są miłe dla oka.
Tak jak w wypadku poprzedniego tomu w polskim wydaniu tego tomu nie żadnych dodatków poza reklamami innych komiksów z serii wydawniczej SANDMAN UNIWERSUM. Trochę szkoda. Z chęcią popatrzyłbym na wstępne szkice czy fragmenty oryginalnego scenariusza. Zapewne jednak i oryginalne wydanie nie zawierało takich materiałów.
KSIĘGI MAGII to wciąż bardzo dobra seria rozrywkowa. Z tego odgrzewanego kotleta udaje się twórcom wyciągnąć naprawdę sporo. Bohaterów łatwo polubić. Nawiązania do innych serii oraz SANDMANA nie są zbyt nachalne. Wszystko składa się w spójną, wciągającą całość. Nie pozostaje mi więc nic innego, tylko polecić wam tom drugi tej serii - tak samo gorąco jak polecałem wam pierwszy.
Opisywane wydanie zawiera materiał z komiksów BOOKS OF MAGIC #7 -13.
Komiks ten znajdziecie m.in. w internetowym sklepie Egmontu oraz ATOM Comics.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz