Robert pozytywnie wypowiada się o najnowszej produkcji Warner Bros. Pictures, która miała premierę w miniony piątek. Szczegóły (bez obawy o ewentualne spoilery) znajdziecie poniżej:
THE BATMAN w reżyserii Matta Reevesa, to najnowsza amerykańska ekranizacja przygód jednego z najpopularniejszych superbohaterów. Tym razem nie otrzymujemy typowego superbohaterskiego blockbustera, ale tajemniczy kryminał utrzymujący w napięciu przez cały seans.
Najnowsza odsłona przedstawia nam jak zwykle skorumpowane Gotham City, gdzie każdy ma swoje grzechy i na każdego znajdzie się jakiś haczyk. Gdzieś tam w ukryciu czai się osoba pociągająca za sznurki i może sobie na wszystko pozwolić, ponieważ trzyma wszystkich w garści. Taki właśnie stan rzeczy paraliżuje wymiar sprawiedliwości i stwarza Mrocznego Rycerza, który nocą sam próbuję uczynić to mroczne piekło nieco lepszym miejscem. Klimat miasta Gotham to chyba największy atut tej produkcji. Od samego początku widzimy ciemne alejki skąpane w mroku, który odcina nam szerszy obraz, nasza perspektywa jest ograniczona do tego niewielkiego obszaru, który oświetla ciemnoczerwone światło. W ten właśnie sposób czują się przestępcy na ulicach miasta od kiedy swoją działalność rozpoczął Batman. Chcąc popełnić przestępstwo zastanawiają się, czy za chwilą z tej ciemności nie wyłoni się mroczna postać w pelerynie. Właśnie to w postaci Batmana zachwyciło mnie najbardziej, nie sam fakt, że jest on mistrzem sztuk walki i spuści łomot każdemu bandziorowi czy też wyciągnie ze swojego pasa jakiś wymyślny gadżet, aby rozbroić groźnego przestępcę, ale właśnie ten strach, który w każdym wzbudzał. W trylogii Christophera Nolana zachwycaliśmy się poziomem realizmu i jak każdy aspekt reżyser potrafił nam wytłumaczyć, tutaj nie musi nam być nic tłumaczone, ponieważ dostajemy naprawdę surową wersję Batmana. Kariera Człowieka Nietoperza trwa dopiero drugi rok i wszystko począwszy od własnoręcznie robionego stroju, przez zmodyfikowany Batmobil, aż po skromną jak na dotychczasowe historie z tą postacią Batjaskinię jest dopiero początkiem. Co najbardziej zwróciło moją uwagę to to, że Batman nie skacze po dachach i gargulcach przez większość czasu, ale porusza się w tradycyjny sposób, a nawet wchodzi drzwiami czym mało który superbohater może się pochwalić.
Całość fabuły skupia się na tajemniczym Człowieku-Zagadce, który z każdym kolejnym morderstwem zostawia za sobą łamigłówki i korespondencje adresowane do Batmana. Dostajemy więc prawdziwy pokaz detektywistycznych umiejętności Bruce’a Wayne’a, który jako jedyny pośród nieudolnych funkcjonariuszy policji widzi ukryte wskazówki Riddlera. Udaje mu się tym wzbudzić zaufanie swojego klasycznego sojusznika Jima Gordona, który nie raz ryzykuje własną posadą, aby pomóc Batmanowi rozwiązać sprawę. Od samego początku widzimy pozytywną relację między tą dwójką i widać zaufanie, jakim obdarzyli się wzajemnie, ponieważ śledztwo, jakie jest prowadzone w sprawie Człowieka-Zagadki to współpraca właśnie tych dwóch facetów o podobnej ideologii. Relacje Bruce’a to jeden z mocniejszych pozytywów, ponieważ czuć jak bardzo prawdziwie zostały przez aktorów zagrane. Relacja Batman-Catwoman została stworzona od podstaw i ta dwójka odegrała kawał dobrej roboty, wzajemnie przyciągając się i odpychając podczas tej historii. Pomimo trzygodzinnego seansu film nie dostarcza nam wprost wielu informacji o przestępczym podziemiu czy też przeszłości Bruce’a, dlatego myślę, że jest to coś, co twórcy mają okazję rozwinąć w bardzo możliwym sequelu. Ostatni ukłon chcę skierować do głównego antagonisty, jakim jest Riddler. Pomimo że jest to najbardziej tajemnicza postać tego filmu, z czasem poznając go coraz bardziej, zaczynamy przybliżać się do jego motywacji i zaczynamy mieć wewnętrzny konflikt „zaraz, ale czy ten facet czasem nie ma racji?”. Nie ma tutaj dobrych i złych, są wybory i ich konsekwencje, a zemstą za złe wybory jest właśnie Batman.
Film z całą pewnością będzie jednym z najlepszych wydanych w tym roku. Jeżeli coś trwa trzy godziny i swoim klimatem potrafi utrzymać widza w zaciekawieniu do końca, to jest to duży sukces dla twórców. Na chwilę obecną nie ma żadnych oficjalnych wieści o sequelu, ale po obejrzeniu jestem zdecydowanie na tak i chcę więcej. Na pewno warte rozwinięcia będą relacje Bruce’a z Alfredem, które tutaj są na nieco zdystansowanym poziomie, a jest to w końcu najbliższa mu osoba od dziecka. Dla mnie osobiście oczekiwania zostały w 200% spełnione i na pewno obejrzę go jeszcze raz, aby znów poczuć ten dreszczyk podczas wyłaniania się Batmana z cienia.
Obejrzał i podzielił się swoją opinią: Robert Szęszoł
Dzięki! Ja jestem zachwycony nowym Batmanem. Uważam,że chyba najbardziej surowy i realistyczny (nawet bardziej niż Nolana). Do tego co pisałeś,że wchodzi,wychodzi przez drzwi - też na to zwróciłem uwagę;). Albo walki - zawsze zbiera trochę łomot. Wszystko takie realistyczne, aż do bólu.
OdpowiedzUsuńOgólny klimat filmu, nienachalne nawiązania do przeszłości Bruce no i Pattinson, Wright - super👌. Gotham to samo. Muzyka też.
Jedyne co mogę się przyczepić(czytałem w jednej z recenzji i się zgodzę), że faktycznie Batman, najwspanialszy detektyw, za bardzo nie rozwiązuje żadnej zagadki,tylko podąża tropem i wnioskuje po fakcie ;).Ale może to kwestia, że dopiero się rozkręca w swoje działalności;).
Ogólnie film mega! Też planuje jeszcze raz iść👌 Pzdr!
Jak dla mnie trochę za mało Batmana w Batmanie. Głównie przez monologi gacka o Gotham, miałem wrażenie, że spokojnie gacka mógłby zastąpić Rorschach...
OdpowiedzUsuńNa minus niezbyt skomplikowana intryga i brak poczucia, że oglądamy najlepszego detektywa na świecie w akcji. Na plus Riddler i Pingwin.
Brakowało też dobrze zrealizowanej sceny walki, twórcy poszli trochę na łatwiznę i przykryli ile się dało cieniem - chociaż pierwsza bójka na przystanku ujdzie. Osobiście najchętniej widziałbym brutalnego Batmana jak w magazynie w BvS.
Ogólnie to takie 7,5 w porywach do 8 na 10.
Mi się sceny walki podobały,jak dla mnie były właśnie realistyczne i brutalne. Ale zgodzę się, że Batman i scan walki w magazynie z BvS to mistrzostwo👌. Żywo wyjęte z serii gier Arkham. Taki Batman właśnie powinien być,brutalny i bez kompromisów😉
UsuńOtóż to. Co do scen walki w filmie Reeves'a to pierwsza na przystanku była dobra. Przy pozostałych poszli trochę na łatwiznę lub oszczędności i to co mogli by pokazać efektownie i brutalnie przykryli cieniami jak w Grze o Tron...
UsuńBrakło też trochę gadżetów gacka, ale nie można mieć wszystkiego. Jak na nowe otwarcie to wyszło przyzwoicie i nie było małych bzdurek jak u Nolana, czy wybitnych bzdur jak u Snydera (save Martha...). Zobaczymy co pokażą dalej. Osobiście wolałbym motyw Trybunału Sów niż cameo z ostatniej sceny.
Ja też bym wolał innego przeciwnika niż Joker. Wiadomo,to ikona i ciężko wyobrazić sobie,że wgle go nie ma. Ale też ciekawie by było kogoś nowego/mniej wyeksploatowanego wybrać . Z Riddlerem się udało,jako nowa wersja tej postaci. Ciekawie też mogłoby być,jakby Joker występował,ale jako złoczyńca drugoplanowy,jak Pingwin. Wgle,czytałem też spekulacje,że w scenie w Arkham chodzi o Two Face'a,ale chyba sam Reeves powiedział,że to Joker.
UsuńPzdr
Nudny film, jak u Nolana. I piosenka Nirvany użyta dwukrotnie to przesada. Cierpienia młodego Wertera.
OdpowiedzUsuńJa jeszcze nie oglądałem filmu. Ale pewnie kiedyś go zobaczę.
OdpowiedzUsuń