piątek, 4 marca 2022

BATMAN: BLACK MIRROR

W dzień premiery filmu THE BATMAN, Michał cofa się o ponad dekadę i w ramach przypomnienia przygląda się jednemu z najlepszych wydanych komiksów z tym bohaterem.

W ostatnich latach niestety ze świecą możemy szukać opowieści detektywistycznej w historiach z Batmanem z głównego kontinuum. Oczywiście jest Black Label, są jakieś pojedyncze przypadki pobocznych mini serii, ale zarówno BATMAN, jak i DETECTIVE COMICS od kilku lat skupia się bardziej na akcji, niż tajemnicach. Nie żeby było w tym coś złego, w końcu ta typowa superbohaterska naparzanka, czy nawet eventowość, są w pewien sposób wpisane w mitologię Mrocznego Rycerza, ale nie zmienia to faktu, że brakuje trochę naprawdę dobrego kryminału z tą postacią. Dlatego też postanowiłem cofnąć się kilka lat wstecz i po raz kolejny przeczytać pierwszą pracę przy tej postaci uznanego w światku Batmana scenarzysty, Scotta Snydera. Mowa oczywiście o story-linie BLACK MIRROR, który ukazał się na łamach DETECTIVE COMICS tuż przed rebootem z 2011 roku.

Na przestrzeni 11 zeszytów śledzimy losy Dicka Graysona, pierwszego Robina, który w tamtym okresie przywdział kostium Batmana, po tym jak Bruce’owi zmarło się w FINAL CRISIS, oraz Jima Gordona, nadal będącego komisarzem policji w Gotham, którego nawiedzają dawne nierozwiązane sprawy w postaci jego psychopatycznego syna James Gordona Juniora, powracającego po latach do miasta. Już w tym krótkim runie objawia się Snyderowa wielka fascynacja Gotham oraz tym, jak wpływa ono na mieszkańców. Dick musi skonfrontować się tutaj z myślą, czy aby na pewno miasto to nie jest w pewien sposób miejscem inherentnie złym, korumpującym wszystko i wszystkich, i czy nie lepiej spisać je na straty. Ten motyw jest szczególnie ciekawy, biorąc pod uwagę, że mówimy tu o chyba najbardziej pogodnym i pozytywnym bohaterze z bat-rodziny, który mimo swojej niezbywalnej wiary w ludzką dobroć i tak ma w tej kwestii wątpliwości. Zresztą nie tylko on jest poddany takiej próbie, bo Gordon musi po raz kolejny zmierzyć się ze swoim najgorszym koszmarem, człowiekiem enigmą, który już od dziecka ukrywał swoje mordercze zapędy, czyli jego własnym synem. To właśnie Gordon Jr. jest głównym spoiwem całego tego story-line’u i można powiedzieć, że to on jest tym tytułowym mrocznym odbiciem. Zostaje to bardzo mocno podkreślone w finale, kiedy dochodzi do starcia tych dwóch totalnych przeciwieństw; pozytywnego, empatycznego Dicka oraz sadystycznego, antypatycznego Jamesa. Jest to oczywiście bardziej starcie przebiegłości i inteligencji, a nie fizyczne, co ładnie nas przenosi do tego kryminalnego aspektu postaci Batmana o którym mówiłem we wstępie.  

Jeśli ktoś zna tylko twórczość Snydera z głównej serii BATMAN z New 52, to może go zdziwić fakt, że w omawianym komiksie nie ma jakiegoś wielkiego rozbuchanego zagrożenia, a skala konfliktów jest raczej przyziemna i personalna (choć elementem wspólnym jest na pewno narracja, która mocno opiera się na “ciekawostkach” z życia Dicka, podobnie jak było w serii z New 52 z Bruce'em). Ba, gatunkowo to bardziej kryminał/thriller, a nie przeładowany akcją batmanowy event, co tylko pokazuje, że Scott to dużo bardziej wszechstronny scenarzysta, niż może się nam wydawać patrząc na jego twórczości z ostatnich kilku lat. Zresztą nawet teraz nie można mu odmówić umiejętności budowania naprawdę mocnego horrorowego klimatu, bo to się na przestrzeni tych wszystkich lat nie zmieniło. W BLACK MIRROR właśnie ten horror w połączeniu z naprawdę ciekawym i wciągającym kryminalnym plotem sprawiają, że ten komiks tak kapitalnie działa. Dużo w tej kwestii robi właśnie Gordon Jr., który jest idealnym antagonistą do tego typu historii, bo nie stanowi on zagrożenia fizycznego, więc nie wystarczy mu tylko dać w mordę. Ważnym, o ile nie najważniejszym, elementem w budowaniu klimatu jest oczywiście oprawa graficzna, która w tym przypadku w większości jest tworzona przez Jocka. Artystę kapitalnie nadającego się do tego brudnego, mrocznego, wręcz horrorowego Gotham, a w wybranych zeszytach zastępuje go Francesco Francavilla, którego rysunki kapitalnie pasują do stylizacji na neo-noir w numerach skupiających się na Gordonie.

Ogólnie rzecz biorąc, mamy tutaj do czynienia z dziełem kompletnym, przemyślanym zarówno na poziomie wizualnym i scenariuszowym, któremu ciężko cokolwiek zarzucić. Niektóre pojedyncze sceny są po prostu mistrzostwem pod względem budowania suspensu, a dwa finałowe zeszyty czyta się właściwie na jednym wdechu, przez to jak Snyder to wszystko kapitalnie podbudował. To wszystko zrobiło na mnie piorunujące wrażenie, bo kompletnie nie pamiętałem, żebym przy pierwszym podejściu do tej historii, był w nią aż tak zaangażowany. Może to większe przywiązanie do postaci, a może po prostu mój gust przez te parę lat się wyszlifował, ale nie zmienia to faktu, że BLACK MIRROR to w tej chwili jeden z moich ulubionych komiksów o Batmanie. Nie dość, że to fantastyczna historia detektywistyczna, to podejmuje ona naprawdę ciekawe kwestie, które dodają masę głębi do mitologii Gotham. Jeśli wolicie bardziej przyziemne historie o Mrocznym Rycerzu, albo po prostu ich wam brakowało w ostatnich latach, to bardzo polecam wrócić do BLACK MIRROR, bo w tym klimacie nic lepszego pewnie nie znajdziecie. Fantastyczny komiks.    

------------------------------

Opisywane wydanie zawiera materiał z komiksów DETECTIVE COMICS #871 - 881. W Polsce ukazał się swego czasu jako BATMAN: MROCZNE ODBICIE w ramach linii DC Deluxe.

Michał Szczebak

2 komentarze:

  1. Dzięki! Muszę sprawdzić koniecznide👌. Kojarzę,że gdzieś w jakiejś topce komiksów z Batmanem przewinął mi się Black Mirror,ale wtedy się w to nie zagłębiałem. A z tego co czytam jest warto.

    Tak wgle - kiedy planujecie recenzje nowego Batmana😁? Ja się dziś wybieram to zobaczymy co i jak😉
    Pzdr!

    OdpowiedzUsuń
  2. Najlepsze co Egmont wydał z Batmana.

    OdpowiedzUsuń