piątek, 18 grudnia 2015

RetroDCmaniak #5


Po długiej przerwie RetroDCmaniak powraca. Tekst o Stalkerze, czyli pełnoprawna piąta odsłona tego cyklu wciąż powstaje (nie jest to jednak spowodowane miałkością komiksu, a zabieganiem autora). W międzyczasie zrodziła się we mnie ochota, aby przypomnieć czytelnikom Dcmaniaka inny tytuł od DC. Prawdopodobnie najpopularniejszy ze wszystkich, jakie planuje omawiać w tej rubryce. Mowa o BLACKHAWK.


Że o czym? - możecie zapytać.

Oto przed wami krótka historia bohaterów, którzy byli w pewnym momencie tak popularni, że tylko przygody Supermana sprzedawały się lepiej. Mających się za jednego z największych fanów swojego komiksu – samego Stevena Spielberga, których chciał nakręcić film o nich. Będących też bohaterami jednego z pierwszych komiksów - crossoverów w historii (w 1943 spotkali się z Kidem Eternity).

A do tego ich przywódcą w większości inkarnacji zespołu był Polak.

Zainteresowani?

BLACKHAWK (1941-1969) i wszystko, co potem


Wszyscy znamy tę datę – 1 września 1939 roku. Tego dnia nazistowska II Rzesza zaatakowała Polskę. Po trwających lekko ponad miesiąc walkach Niemcy i Rosjanie dzielą się wpływami na terytorium II Rzeczypospolitej, a państwo to wydaje się stracone na zawsze. Nie wszyscy się jednak poddają. Jednym z ostatnich sprawiedliwych, gotowych zginąć, aby tylko pokonać siły Hitlera, jest niejaki Blackhawk, któremu udało się uciec z okupowanej ojczyzny. Od teraz wraz z pomocą lotników z całego świata oraz gadżetów i maszyn zgromadzonych na tajemniczej wyspie będzie on starał się ostatecznie dopiec swoim przeciwnikom i nieść światu nadzieję.

Tak - mniej więcej - wyglądają podstawy fabularne komiksu BLACKHAWK, który zadebiutował w 1941 roku na łamach MILITARY COMICS #1 wydanego przez Quality Comics. Za twórców tytułu uznaje się Willa Eisnera (tak, tego pana od THE SPIRIT czy UMOWY Z BOGIEM), Chucka Cuiderę (tworzył, chociażby jeszcze przygody pierwszego Blue Beetle'a) oraz Boba Powella (twórcę SHEENA, QUEEN OF THE JUNGLE i kilku innych tytułów szeroko znanych w czasach Złotej Ery komiksu). Jak na tamte czasy był to niesamowity zespół twórców. Komiks szybko zdobył popularność i od 1944 roku doczekał się własnego miesięcznika, lecz nie zaprzestano publikowania ich przygód także na łamach MILITARY COMICS (później przemianowanego na MODERN COMICS). Oczywiście co jakiś czas zestaw pracujących nad nim twórców się zmieniał, a wielu z nich było prawdziwymi legendami tamtego okresu, jak Bill Finger.

Oczywiście jak każdy tytuł wychodzący w latach 40. nie miał on rozbudowanej fabuły, a w każdym numerze Blackhawks mierzyli się zwykle z innym przeciwnikiem. Do tych najważniejszych należeli Kapitan von Trapp (dowodził niemieckimi lotnikami podczas Kampanii Wrześniowej), który zostaje pokonany w trzecim numerze serii, Killer Shark czy King Condor. Przez serię przewija się też cała rzesza femme fatale.
źródło: comicsteams.com
Skład naszej nieustraszonej eskadry pilotów krystalizuje się do dziesiątego numeru. Ostatecznie (w większości inkarnacji) należą do niej: Blackhawk (raz Polak, raz Amerykanin walczący za Polskę) o jakże polskim imieniu Bart Hawk zmienionym po KRYZYSIE NA NIESKOŃCZONYCH ZIEMIACH na Janosa Prohaskę, Stanislaus (zastępca dowódcy i kolejny Polak, czasami przedstawiany jako były student Uniwersytetu Warszawskiego), Chuck (pochodzący z Bostonu bądź Teksasu i posługujący się amerykańskimi kolokwializmami), Hendrickson (Duńczyk, a czasami także i Niemiec), Andre (Francuz ze słabością do kobiet), Olaf (Szwed reprezentujący stereotyp „wielkiego, głupiego Szweda”) oraz Chop-Chop (maskotka drużyny, czyli Chińczyk prezentowany w najgorszy możliwy, rasistowski sposób).

źródło: humblecomics.com
W latach czterdziestych pomaga im niejaka Miss Fear, a w 1959 roku zespół doczekał się pierwszej kobiety oficjalnie dołączonej do ich grona - Lady Blackhawk.

Jak już mogliście zauważyć, czytając opisy postaci – do ich stworzenia korzystano zwykle z najgorszych, najpopularniejszych stereotypów. Szczególnie tworząc kontrowersyjną do dziś postać Chop-Chopa. Charakterystyka postaci zwykle opiera się na kilku pozytywach i przywarach narodowych, każdy ma kilka powiedzonek w swoim języku (poza Polakami, którzy mówią perfekcyjnym angielskim) i dopiero tak naprawdę w latach 50. próbuje się od tego odejść. Dlatego czytanie pierwszych numerów może być dość niestrawnym przeżyciem. Trzeba na to patrzeć jednak przez pryzmat epoki i tego, że jednak komiks podszyty był amerykańskimi treściami propagandowymi, które kreowały bardzo jednoznaczną wizję świata i II Wojny Światowej. Oczywiście nie bronie tu jednak twórców, którzy je w taki sposób wykreowali. Zresztą Will Eisner miał jeszcze na sumieniu postać afroamerykańskiego pomocnika Spirita, za którą był często krytykowany. Ostatecznie odniósł się do tej krytyki w komiksie ŻYD FAGIN, gdzie próbował walczyć ze stereotypową wizją żydów w literaturze.

Do zespołu należało też kilka postaci powracających i Blackie the Hawk – jastrząb, będący pupilkiem Blackhawka, służący pomocą w misjach Blackhawks (tak – dodano go w szalonych latach 50.)

Szwadron naszych międzynarodowych lotników miał też własne zawołanie „Hawk-a-a-a!” oraz piosenkę, która pojawiła się już w pierwszych numerach:

„Over land, over sea,
We fight to make men free,
Of danger we don't care...
We're Blackhawks!”

„Nad ziemią, nad morzem,
Walczymy o ludzką wolność,
Nie dbamy o niebezpieczeństwo...
Jesteśmy Blackhawks!”.

Ich baza znajdowała się na Wyspie Blachawka, a standardowym typem samolotu, jaki pilotowali był prototyp Grumman XF5F Skyrocket, który w prawdziwym życiu w ogóle nie sprawdził się jako maszyna latająca.
źródło: dc.wikia.com

W 1956 Quality Comics zakończyło swoją działalność, a prawa do ich tytułów (w tym także do Plastic Mana) przejęło wydawnictwo National Periodical Publications (dziś znane jako DC Comics). Warto tutaj zaznaczyć, że BLACKHAWK to jeden z nielicznych komiksów, którego wydawania nie zaprzestano po publikacji SEDUCTION OF THE INNOCENT.
DC Comics publikowało ten tytuł bez przerwy do 1968 roku. Na początku wydawało się, że decyzja o ich zakupie była genialnym ruchem ze strony tego wydawcy. BLACKHAWK było w latach 40. drugim najlepiej sprzedającym się tytułem w USA. Doczekali się własnego słuchowiska radiowego, a nawet serialu kinowego. Niestety sprzedaż w końcu zaczęła spadać. Z tego powodu próbowano połączyć ten tytuł z resztą uniwersum i zrobić z Blackhawks superherosów. Rezultat tego był taki, że wraz z numerem 243. zakończono publikacje ich przygód.
źródło: dc.wikia.com
Trzeba przyznać, że był to dość dziwny moment w ich historii. Blackhawks zaczęli działać współcześnie i na polecenie amerykańskiego rządu walczyć z terrorystami z organizacji G.E.O.R.G.E. Po czternastu numerach terroryści zostali pokonani, a Blackhawks pozbyli się swoich dziwacznych kostiumów superbohaterskich. Nie pomogło to jednak w żaden sposób.


Dzielni piloci nie umarli jednak i powrócili na chwilę w czasach DC Explosion. Na chwilę stali się żyjącymi współcześnie najemnikami do wynajęcia (i tej wersji najbliżej serii z New 52), ale tak jak większość serii wydanych w tamtym okresie – zniknęli równie szybko, jak się pojawili.

W latach 1982-84 wydano numery BLACKHAWK 251-273, które były powrotem do korzeni, ale też częściową próbą modernizacji franczyzy. Dodano, chociażby, postać nazistowskiej zabójczyni Domino, która romansowała z Blackhawkiem. Powodem, dla którego zdecydowano się na ten powrót była informacja o planach Spielberga na film o eskadrze dzielnych Czarnych Jastrzębi. Niestety nic z tego nie wyszło.

Cztery lata później wydano najlepszą (moim zdaniem) pozycję z Blackhawkiem i jego drużyną – trzyczęściową miniserię BLACKHAWK Howarda Chaykina. Z jednej strony była ona hołdem dla klasycznych wersji tego komiksu, a z drugiej porządnym, świetnie narysowanym oraz napisanym rebootem. Następnie kontynuowano tę wizję ich przygód w ACTION COMICS WEEKLY, a także kolejnym, poświęconym tylko im miesięczniku (16 numerów). W 1992 ukazał się BLACKHAWK SPECIAL #1, który przedstawił czytelnikom losy Blackhawka aż dziesięć lat po wydarzeniach z tamtych tytułów.

Chaykin stworzył coś w stylu szpiegowskiego thrillera politycznego. Każąc dowódcy eskadry wraz z Lady Blackhawk mierzyć się z jego niełatwą przeszłością. Janos Prohaska okazał się przed wojną członkiem partii komunistycznej, a nawet walczył w Hiszpanii podczas Wojny Domowej jako ochotnik.

Ten komiks to świetny przykład tego, jak z lubianej serii zrobić coś nowego jednocześnie nie zrażając starych fanów. Coś, co DC Comics wychodzi raczej rzadko.

Niestety wydany w 1992 roku komiks był ostatnim, w którym opisywani bohaterowie odgrywali główną rolę. Od tamtego czasu pojawiali się tylko gdzieś w tle. Tylko Lady Blackhawk udało się (w trakcie ZERO HOUR) przeniknąć do współczesnych czasów, aby zostać m.in.: członkinią Birds of Prey.

Czarne Jastrzębie pojawiły się w animowanej LIDZE SPRAWIEDLIWYCH BEZ GRANIC czy ekranizacji NOWEJ GRANICY Darwyna Cooke'a.
źródło: dcau.wikia.com
I tak powoli pozwolono popaść im w niepamięć, aż do ogłoszenia inicjatywy New 52 i planów na wydanie serii BLACKHAWKS.

Czy opisywane tu komiksy warto poznać? Stanowczo tak. Większość z nich (szczególnie stara seria od okolic 1952 roku i rzeczy z końcówki lat 80. i początku 90.) to naprawdę świetna lektura. Szybko wciąga, postaci dają się polubić, a czytelnik zaczyna mieć ochotę na więcej i więcej. Nawet zeszyty z lat 40. i początku 80. mają swój urok i są solidnymi (pomijając kwestie rasizmu w początkowych numerach) historiami. Do tego jest to chyba jedyny komiks z amerykańskiego mainstreamu mający Polaka za głównego bohatera (a nawet kilku).
źródło dc.wikia.com
Radziłbym jednak omijać dziwne eksperymenty z lat 60. i 70.

A jak się prezentuje ich nowe, post - Flashpointowe wcielenie?


BLACKHAWKS (2011-2012)

BLACKHAWKS to jeden z tytułów wchodzących w skład tzw. „Pierwszej Fali” New 52, czyli komiksów, które rozpoczęto wydawać od razu po restarcie uniwersum. Przetrwał na rynku jedynie 8 numerów, po czym został bardzo szybko anulowany. Po długo odwlekanej lekturze nie dziwi mnie to szczególnie.

Właściwie dzień po zakończeniu czytania wszystkich zeszytów miałem problem, aby przypomnieć sobie większość szczegółów opowiedzianej w nich historii.

Tym razem Blackhawks to nie zespół drugowojennych lotników, a tajna grupa walcząca z terrorystami posiadającymi dostęp do nowoczesnych technologii, finansowana przez ONZ. Na jej czele stoi niejaki Lincoln, a wśród jej członków znajdują się Lady Blackhawk (niemająca związku z żadną wcześniejszą inkarnacją tej postaci), Kunoichi (japonka, która kiedyś chciała zostać pop idolką), Wildman (technik), Canada (prawie nic nie wiem poza tym, że jest pilotem i pochodzi ze Stanów), Irish (przewrotnie – rudy obywatel Ukrainy) czy Attila (pochodzący z Węgier, gdzie jego rodzina współpracowała z mafią).

Od razu tutaj rzuca się jeden z podstawowych błędów tego tytułu. Poza tymi zdawkowymi informacjami, które zawarłem w nawiasach, nie wiemy prawie nic więcej o bohaterach. Są oni totalnie papierowi i samo zapamiętanie ich kryptonimów i imion bywa problemem. Dochodzi do tego, że gdy jeden z nich umiera, czytelnika obchodzi to tyle, co zeszłoroczny śnieg czy akcja tysięcznego odcinka MODY NA SUKCES, czyli w ogóle. A to zwykle oznacza, że scenarzysta się nie popisał.

Był nim zresztą Mike Costa (twórca ostatnich komiksów o G.I. JOE i… jeden ze scenarzystów serialu LUCIFER), który wyraźnie w tej roli się nie sprawdził. Komiks sprawia wrażenie pisanego na szybko, a fabuła jest bardzo szczątkowa. Blackhawks zostają wysłani do Kazachstanu, gdzie terroryści zaatakowali lotnisko. Akcja kończy się sukcesem, ale wszystko jest tylko wstępem do grubszej intrygi, uknutej przez Mother Machine – przeciwniczkę, o której planach i motywacjach wiemy jeszcze mniej niż o naszych bohaterach. Dowiadujemy się tylko tyle, że planuje ona opanować świat i zmienić wszystkich w maszyny. A do tego w szeregach jej armii znajdują się… gadające psy.
źródło: dccomics.com
Kiedy zostaje ona (jak się wydaje) pokonana, zespół atakuje szalony handlarz bronią, który (nie wiedzieć czemu) zaatakował ich bazę. Jeden z głównych bohaterów umiera, Mother Machine powraca i zostaje ostatecznie pokonana, a Blackhawks tracą siedzibę oraz kończą swoją działalność.

I to tyle. Teoretycznie w tle mamy jeszcze romans pomiędzy dwójką bohaterów, ale jest on nieinteresujący, a także słabo zarysowany.

Pozycji nie ratuje też kreska Grahama Nolana, która choć niebrzydka, to często bywa niechlujna. Artysta często nie przykłada uwagi do detali (ach te twarze bez ust, nosa czy oczu), a rysowane przez niego lokacje w ogóle nie zapadają w pamięć. W ogóle o oprawie graficznej opisywanego tytułu zapomnicie równie szybko, jak o przedstawionej w nim historii.
kadr z komiksu
Dlaczego więc w ogóle o nim piszę? Bo to idealny przykład tego, co nie zagrało podczas restartu uniwersum DC. Sięgnięto po ciekawy koncept o długiej historii (w końcu Blackhawks pojawili się w komiksach w tym samym czasie, co Wonder Woman) i dobitnie zmarnowano szansę, aby go odświeżyć oraz zainteresować nim nowych czytelników. Z ciekawej opowieści o walce o wolność nie zostało nic. W zamian za to stworzono komiks, o którym już dziś pamiętają tylko nieliczni.

Jeżeli chcielibyście dowiedzieć się czegoś o tej marce i poczytać historie o tej dzielnej eskadrze polskich pilotów – polecam tytuły z lat 80' i początku lat 90'. Ciekawym przeżyciem może być też lektura pierwszych komiksów o nich, lecz trzeba patrzeć na nie przez pryzmat czasów, w jakich powstawały (i zaakceptować postać Chop - Chopa).

Może jeszcze kiedyś DC Comics da szansę wzbić się naszym bohaterom jeszcze raz w powietrze i zatriumfować? Albo chociaż znajdzie scenarzystę, który nie zrobi z nich mało udanej kopii G.I. Joe?

Następnym razem: na pewno już Stalker.

Przydatne linki:

https://en.wikipedia.org/wiki/Blackhawk_%28DC_Comics%29
http://www.toonopedia.com/blakhawk.htm
http://www.tor.com/2011/06/15/such-a-man-is-blackhawk-then-and-now/

1 komentarz:

  1. Akurat Blackhawks w "Justice League" pojawili się, gdy jeszcze nie była ona "Unlimited", a konkretnie w odcinkach "Savage('s) Time", czyli trzech ostatnich pierwszego sezonu. Potem jeszcze jeden ich członek powrócił bodaj w 4. (a 2. "Unlimited") sezonie serialu, ale tylko na jeden odcinek.

    OdpowiedzUsuń