DCManiak
istnieje już ponad rok, a na jego łamach nie pojawiła się jak dotąd ani jedna
recenzja runu Briana Azzarello w WONDER WOMAN z New52. To niestety błąd i
niedopatrzenie z mojej strony, ponieważ oceniałem pierwsze trzy tomy (w wersji
anglojęzycznej) jeszcze za czasów DCMultiverse, lecz teksty te nie zostały
przeniesione na bloga. Dlatego też podaje Wam telegraficzny skrót: zachwyty,
zachwyty, zachwyty. Dziś, wskutek dość nieoczekiwanego ciągu wydarzeń, przyszło
mi podzielić się z Wami opinią na temat najnowszego, czwartego już tomu cyklu,
który kilkanaście dni temu pojawił się na sklepowych półkach dzięki wydawnictwu
Egmont.
Dziecko
Zoli to istny magnez na kłopoty – najmłodszy syn Zeusa prawdopodobnie posiada
potęgę, która może zakończyć istnienie naszego świata. Jest to moc, której boją
się nawet bogowie zasiadający w panteonie i dlatego usilnie chcą oni pozbawić
młodzieńca życia. Wonder Woman oraz jej kilkoro zaskakujących sojuszników mają
więc pełne ręce roboty, próbując obronić malca. Ale to nie koniec ich
problemów, ponieważ na horyzoncie pojawia bardzo mocno zarysowany cień
najstarszego dziecka Zeusa – Pierworodnego, który wydaje się być tak samo dużym
zagrożeniem dla Wonder Woman, jak i dla bogów czyhających na życie małego Zeke.
Czwarty tom
WONDER WOMAN w wykonaniu Briana Azzarello jest tak naprawdę startem drugiej i
zarazem finałowej części jego runu. Wyraźnie czuć to podczas lektury, bo
chociaż w oczywisty sposób scenarzysta kontynuuje zarysowane już wcześniej
wątki, to jednak dorzuca kilka nowych, które stają się dominującą częścią
WOJNY. Jest to więc znacznie większa rola Oriona i, dotąd praktycznie jedynie
wspominanych, Nowych Bogów, a także wspomnianego już Pierworodnego, który z
miejsca staje się zagrożeniem, z jakim Wonder Woman już dawno się nie mierzyła.
Co prawda trudno pisać mi o zmęczeniu materiałem, to jednak Azzarello udało się
jeszcze mocniej odświeżyć pisaną przez siebie postać. To właśnie na łamach tego
tomu, jak nigdy wcześniej, widzimy czym różni się Diana w interpretacji tego twórcy
w stosunku do jej wcześniejszych (i późniejszych niestety też) interpretacji.
Zapomnijcie więc o stonowanej bohaterce, Wonder Woman u Azzarello to twarda,
nie wahająca się użyć siły kobieta, której nie są obce ludzkie słabości. Warto
także wspomnieć o pewnym minusie dzisiaj ocenianego komiksu. Jest nim, moim
zdaniem, Orion, lecz nie chodzi o jego zachowanie czy charakter, a raczej poziom
mocy. Azzarello wyraźnie waha się, dając nam z jednej strony scenę, w której udaje
mu się zaskoczyć i powalić Pierworodnego, w co jednak trudno uwierzyć zaledwie
kilkanaście stron po tym, jak służył Dianie za worek treningowy. Na szczęście
ten niewielki minus świetnie bilansuje wspomniany już charakter, ponieważ Orion
jest kolejną bardzo wyrazistą postacią w tym runie. Co prawda tego typu
dupkowatych facetów o dobrym sercu mieliśmy już w komiksach wielu, lecz
scenarzyście udało się tchnąć w ten dość oklepany schemat nieco życia.
Osobne dwa
zdania należy poświęcić przedstawicielom boskiego panteonu. Niejednokrotnie
czytałem, że ich interpretacje, zaprezentowane na łamach WONDER WOMAN, są
nietrafione. Osobiście nie potrafię się z nimi w żaden sposób zgodzić, ponieważ
to, co widzę na kolejnych stronach tego komiksu, jest dla mnie najzwyczajniej w
świecie fenomenalne. Twórcy serii nie tylko przedstawiają owe postacie w sposób
oryginalny oraz niekonwencjonalny, ale przy okazji robią ogromny ukłon w
kierunku komiksów z Golden Age. Poza tym mówcie sobie, co chcecie – dla mnie
Hades w wersji New 52 od Briana Azzarello jest tak creepy, jak to tylko możliwe.
Oczywiście
błędem byłoby przypisywać całość zasług jedynie scenarzyście. Nad tym tomem
WONDER WOMAN pracowało w pocie czoła jeszcze kilku rysowników, których dobrze
znamy. Co prawda na okładce widzimy tylko nazwiska Cliffa Chianga oraz Gorana
Sadzuki, to jednak do tego grona dorzucić trzeba jeszcze Tony’ego Akinsa. Tutaj
na szczęście także bez zmian, co oznacza że pierwszy z wymienionych pokazuje
pełnię swoich niebagatelnych możliwości i raz za razem atakuje czytelnika
absolutnie perfekcyjnie wyglądającymi kadrami, zaś dwaj kolejni starają się nie
psuć dobrego wrażenia. No cóż, zarówno Sadzuka, jak i Akins nie są niestety na
poziomie swojego bardziej znanego kolegi, ale uczciwie muszę przyznać im, że
robią, co mogą, by zmiany na stołku rysownika były jak najmniej drastyczne dla
czytelnika. Gdyby nie Chiang, z pewnością nie szczędziłbym im pochwał, ale
niestety w zestawieniu z nim, obaj wypadają jednak bladawo.
Wydawnictwo
Egmont opublikowało WONDER WOMAN TOM 4: WOJNA w standardzie znanym osobom
regularnie kupujących nowe pozycje z linii ”Nowe DC Comics”. Oznacza to więc,
że otrzymujemy solidny komiks w twardej oprawie. Ostatnio sporo pisze się o
błędach w tłumaczeniu pozycji od tego wydawnictwa, lecz tym razem wydaje mi
się, że udało się ich uniknąć. Koneserzy dodatków mają z czego się cieszyć.
Oprócz galerii okładek w tomie znajduje się także ponad dwadzieścia szkiców,
które dają nieco inne spojrzenie na jeden z zawartych w tomie rozdziałów. Duża ilość
materiałów bonusowych cieszy, lecz trzeba zarazem wspomnieć o tym, iż WOJNA
składa się z zaledwie pięciu zeszytów, więc wydawca miał jeszcze sporo miejsca
na coś do dorzucenia. Wszak komiksy z ”Nowe DC Comics” przyzwyczaiły nas już do
tego, że najczęściej są dość opasłe.
Fanów Briana
Azzarello oraz Diany w jego wykonaniu nie trzeba zachęcać. Wydaje mi się jednak,
że WONDER WOMAN TOM 4: WOJNA może spodobać się także osobom, których dotychczas
cykl ten nie przekonał. I właśnie im najmocniej go polecam. Dla mnie jest to
niezmiennie najlepsza rzecz, jaką Egmont publikuje w ramach ”Nowe DC Comics”,
pozostawiając daleko w tyle nawet BATMANA Scotta Snydera. Cieszmy się więc tą
historią, ponieważ zostały nam już tylko dwa tomy. 5/6
Dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie egzemplarza recenzenckiego.
WONDER WOMAN TOM 4: WOJNA do kupienia w ATOM Comics.
Dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie egzemplarza recenzenckiego.
WONDER WOMAN TOM 4: WOJNA do kupienia w ATOM Comics.
Seria jest najlepszą wydawaną z new 52 w Polsce.
OdpowiedzUsuńRecenzenci z naekranie się nie zgodza hehe :D
Usuń