czwartek, 3 września 2015

BATMAN: DEATH AND THE MAIDENS

Recenzja komiksu z demoniczną rodzinką al Ghul w roli głównej.
Ra`s al. Ghul to bez wątpienia jeden z najniebezpieczniejszych przeciwników Mrocznego Rycerza. Inteligentny i nieustępliwy mistrz sztuk walki, lider Ligi Zabójców, który przez ponad 600 lat doskonalił swoje umiejętności ma jednak jeden, poważny problem. Umiera. Zwraca się on o pomoc do swego śmiertelnego wroga, Batmana, by znalazł sposób na przedłużenie życia w zamian za ponowną możliwość zobaczenia rodziców.

Przyznam się szczerze, że dowiedziałem się o tym komiksie dopiero dwa tygodnie temu. Przed polską premierą Trylogii Demona postanowiłem przeczytać wszystkie ważniejsze historie z Ra`sem i tak właśnie natknąłem się na DEATH AND THE MAIDENS. Zrobiłem szybkie rozeznanie, czy komiks jest wart przeczytania. Zobaczyłem, że wbrew pozorom główną bohaterką jest Nyssa, jedna z córek Głowy Demona. To właśnie zaważyło na tym, że dziś zajmę się recenzją właśnie tego albumu.
Jak już wspomniałem wcześniej poznajemy tu historię starszej z córek al Ghul, która żywiąc żal do ojca niszczy Jamy Łazarza jedna po drugiej. I tu właśnie Greg Rucka zapunktował u mnie niesamowicie. Każda postać jest tu wspaniale sportretowana i przedstawiona w sposób unikatowy. Dzięki temu można wczuć się w jednego z bohaterów i  zrozumieć kierujące nimi motywy. Właśnie to sprawia, że można współczuć Nyssie w jej szaleństwie, czy Ra`sowi u kresu życia. To na relacji z typu ojciec-córka skupia się główna fabuła komiksu. Sprawia to, że Batman spada na drugi plan. Mnie osobiście prawie wcale nie interesowało to, co się z nim dzieje. Po prostu był.

Działania Nyssy są bezwzględne. Wykorzystuje swoją siostrę, Talie, by zranić ojca jak najmocniej. Odbija się to również rykoszetem na Mrocznym Rycerzu, który nie pozwoli, by jakakolwiek krzywda stała się jego dawnej kochance.

Sama fabuła komiksu jest dobra. Greg Rucka nie raz zaskakuje, a twist, który ma miejsce w ostatnim zeszycie bardzo mnie zaskoczył. Inaczej ma się sprawa z rysunkami, a odpowiada za nie Klaus Janson.

Zawiodłem się na tym artyście. Oczekiwałem od niego o wiele więcej. Rysownik ten odpowiada za prace do takich dzieł jak BATMAN: GOTHIC, czy seria DETECTIVE COMICS. Tam spisywał się o dużo lepiej. Tutaj wyglądają one często jak wyjęte z lat `90. Postaci są przedstawiane w dziwnych pozach, przeczących ludzkiej anatomii. Oczywiście nie były one jakoś rażąco brzydkie. Miały one swoje mocne momenty na niektórych kadrach. Szybko można się było do nich przyzwyczaić. Poziom rysunków był poniżej moich oczekiwań, ale i tak było całkiem przyzwoicie.

Jako dodatki do wydania zbiorczego dostajemy wprowadzenie autorstwa Matt`a Idelsona oraz szkice koncepcyjne okraszone dopiskami Jansona. Całość prezentuje się nieźle. Zawsze fajnie jest pooglądać tego typu dodatki. Można zobaczyć proces powstawania komiksu, a ze wstępu wyłapać troszkę smaczków zza kulis.


DEATH AND THE MAIDENS to przeciętniak do przeczytania na raz. Fabuła jest niezła, ale po jednorazowym przeczytaniu wątpię, czy wrócę jeszcze do niego, znając już tą historię. Również rysunki nie zaskakują niczym szczególnym. Jeśli jesteście fanami Ra`s al. Ghula, to raczej powinniście znać ten komiks, jeśli nie, to możecie zapoznać się z nim z nudów w jakiś pochmurny dzień. Ja się troszkę zawiodłem, ale i tak cieszę się, że go przeczytałem i wystawiam delikatnie naciąganą trójkę z plusem. 

Ocena końcowa: 3+
Do kupienia w sklepie ATOM Comics

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz