czwartek, 10 września 2015

GREEN ARROW vol 5: THE OUTSIDERS WAR

Poprzedni, czwarty tom serii GREEN ARROW niegdyś na DCManiaku otrzymał notę bliską idealnej, czyli szóstkę z minusem. Zresztą w pełni zasłużenie – to znakomity, oryginalny komiks. Tym samym The Kill Machine zawiesiło kontynuacji bardzo wysoko poprzeczkę.


Na szczęście w The Outsiders War Jeff Lemire udowodnił, że ma na tę serię autorski pomysł i wie w jakim kierunku go realizować. Bo tom piąty, choć wydawałoby się to niemożliwe, to pozycja jeszcze lepsza niż poprzednik, który wygląda przy nim jak sprawnie napisane preludium, wstęp do tej właściwej historii. Jednak dopiero tutaj scenarzysta naprawdę rozwija skrzydła. Tak umiejętnie prowadzi i rozwija tę opowieść, że pochłania się ją w niemal natychmiastowym tempie.

Po starciu z Hrabią Vertigo Oliver szybko dochodzi do zdrowia i szykuje się na starcie z tajemniczymi Outsiderami, czyli członkami kilku mitycznych klanów, o których istnieniu dowiedział się w poprzednim tomie. Powraca także kwestia Komodo i przyrodniej siostry Strzały – Emiko, odkrywającej powoli, że człowiek, którego całe życie uważała za ojca jest kłamcą. Gdzieś obok głównej osi fabularnej śledzimy działania Johna Diggle’a, który wraca do Seattle, żeby pod nieobecność Queena zaprowadzić porządek w mieście. Ten wątek to niejako podwaliny pod następną historię.

Lemire na nowo tworzy mitologię Zielonej Strzały. Odkrywa ją, bawi się, zaskakuje czytelnika. W The Outsiders War nie brakuje niespodziewanych zwrotów akcji. Ciężko w ogóle określić w jakim kierunku rozwinie się fabuła. A co najważniejsze, w trakcie czytania nieustannie czułem, że ten epizod z życia Olivera warty jest opowiadania. Przynajmniej dla mnie to niezwykle istotne. Nie lubię tracić czasu na poznawanie historii, które wiem, że zapomnę po paru godzinach.

Scenarzyście pozazdrościć można głowy do niekonwencjonalnych i przede wszystkim trafionych pomysłów. Jego run w GREEN ARROW jest tak specyficzny, oryginalny, że zdecydowanie wyróżnia się na tle innych tytułów. Nawet kiedy decyduje się na wtrącenie z pozoru ogranych wątków (takich jak np. konflikt na linii dziecko-rodzic), potrafi z tego zgrabnie wybrnąć, a całość nie popada w banał czy nudę.

Przyczyniają się do tego bohaterowie. Ani Oliver, ani Diggle w niczym nie przypominają swoich marudzących i kłócących się stale o te same rzeczy odpowiedników z ARROW. Queen to wreszcie charyzmatyczny, arogancki lider. Lemire powinien pokazać twórcom serialu jak z każdej postaci wyciągnąć sto procent. Spójrzmy tylko na to jak ważnym, interesującym przeciwnikiem uczynił Simona Lacroix, czyli wspomnianego Komodo. W przedstawianej historii nikt nie jest zbędny, wszyscy mają swoje miejsce. I mowa tu również o bohaterach drugoplanowych, takich jak współpracownicy Strzały. Naomi mogłaby służyć wyłącznie wprowadzeniu wątku romansowego, a Fyff mógłby ograniczać się do roli ciamajdy. Ale tego nie robią. Za to scenarzyście należą się oklaski.

Już samo to sprawia, że The Outsiders War to bardzo dobry komiks. Jest jednak jeszcze coś, co finalnie czyni go genialnym, znakomitym. Mam na myśli oczywiście rysunki Andrei Sorrentino. Włoski artysta to swoisty fenomen. On i kolorysta Marcelo Maiolo stworzyli grafiki oszczędne w barwy (dominuje naturalnie zieleń), niekiedy pozbawione teł, niekiedy wręcz przeciwnie, nasycone szczegółami i dopracowane do perfekcji. Efekt ich pracy jest niesamowity i zapierający dech w piersi. Uwielbiam rysowników, którzy zamiast solidnie wykonać swoją robotę wnoszą kompletnie nową jakość i wykorzystują całą paletę możliwości jakie daje medium komiksu. Sorrentino ewidentnie jest jednym z nich. Na dodatek musi doskonale rozumieć się z Lemire’em, bo jego kreatywne, przypominające wizje rodem ze snu lub halucynacji dzieła idealnie wpasowują się w to, co niesie scenariusz.


Nie ma za bardzo na co narzekać. Fabuła nie kuleje ani przez chwilę, a rysunki Włocha wznoszą tytuł na wyższy poziom. Bałem się, że w piątym tomie zabraknie świeżości, której powiewem było The Kill Machine. Niesłusznie. Duet twórców nie zwalnia tempa. Nie tyle utrzymuje formę, co jeszcze się poprawia. A to dobry prognostyk. Nie mogę się już doczekać kiedy w ręce wpadnie mi tom szósty. Tom, którym panowie Lemire i Sorrentino niestety żegnają się z Zieloną Strzałą. 5,5/6

W skład tomu wchodzą zeszyty GREEN ARROW od numeru 25 do 31.

Do kupienia w Atom Comics

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz