niedziela, 13 września 2015

LIGA SPRAWIEDLIWOŚCI: BOGOWIE I POTWORY - Recenzja 2

Tak się akurat złożyło, że Radek ubiegł mnie z recenzją najnowszej animacji DC. Nic dziwnego, albowiem jest nas w redakcji tylu, że duble będą pojawiać się znacznie częściej. Gdybyście nie uwierzyli Radkowi na słowo, który zachwycił się JL: BOGOWIE I POTWORY, to rzućcie okiem na drugą opinię. Czy DC dobrze robi tworząc nowe, oryginalne scenariusze? Czy może powinni skupić się na adaptacji popularnych i dobrze znanych historii? Zapraszam do drugiej recenzji, gdzie znajdziecie odpowiedzi na oba powyższe pytania.  



Zaczyna się niby jak w każdej historii o Supermanie, czyli od zniszczenia Kryptonu i wysłania małego Kal-ela na Ziemię. Jednak już na samym początku dostajemy taką niespodziankę, że aż trudno sobie wyobrazić, że nikt wcześniej nie wpadł na podobny pomysł (chyba, że się mylę). Nie chciałem spoilerować kto z kim i dlaczego, ale Radek w poprzedniej recenzji i tak już odkrył karty. Zatem ostatni przedstawiciel Kryptonu jest w połowie z rodu el, albowiem jego biologicznym ojcem okazuje się być generał Zod. Naprawdę mocne. 

Po czymś takim człowiek zaczyna zastanawiać się kiedy Zod przejmie kontrolę nad Ziemią. Tak się jednak nie staje, albowiem Superman (tak jest nazywany) chętnie ratuje ludzi przed katastrofami i przestępcami. Robi to jednak w dosyć osobliwy sposób, albowiem zabijanie swoich adwersarzy nie nastręcza mu żadnych problemów. Justice League, której przewodzi to również wyjątkowy twór, bowiem oprócz rzeczonego eSa jest jeszcze miejsce dla dwóch członków. Oni również przejawiają podobne poglądy na sprawę zła i jego powstrzymania, co sprawia, iż trup ściele się gęsto. JL uchodzi wszystko płazem, bowiem jest na usługach rządu USA. Jak myślicie, w tak skonstruowanym świece kto jest prezydentem USA? Nie, nie Luthor, lecz Amanda Waller. Luthor z tego świata akurat najbardziej przypomina Luthora, którego dobrze znamy. Innymi słowy nie ufa meta ludziom, knuje jak ich powstrzymać, wszystko wszystkim wykrada i na koniec i tak wychodzi na swoje. 

Obok Supermana w JL jest Wonder Woman, której pochodzenie jest iście szokujące. To co się wydarzy w jej rodzinnych stronach (retrospekcje) naprawdę zaskakuje. Mroczny Superman, oddana Wonder Woman i ten trzeci, czyli Batman. Batman jakiego świat nie widział, Batman, który musi się żywić krwią aby żyć, Batman, który jest wampirem. I nie jest to Bruce Wayne.
Już dawno nie było tak mrocznej i tak sensownie zbudowanej Ligi Sprawiedliwości. Od pierwszych sekund film urzeka swoim klimatem, kreską i powagą. Do samego końca jest poważnie i zwyczajnie ciężko. Świat wykreowany przez Bruce’a Timma i Alana Burnetta jest tak spójny i przemyślany, że z chwilą pojawienia się napisów końcowych, żałujemy że to już koniec. Wariacji na temat znanych postaci jest tu tyle, że co chwilę odkrywamy coś nowego. To wielka sztuka tak raz za razem zaskakiwać widza nowymi rozwiązaniami. 

Niby mamy do czynienia z oklepaną historią zdrady, miłości i ostatecznej zagłady, ale w dobrych rękach wszystko można przekuć w sukces. BOGOWIE I POTWORY, obok ATAKU NA ARKHAM, to przykład, że nie trzeba adaptować kolejnych znanych historii z kart komiksów. Dając swobodę twórczą utalentowanym twórcom można stworzyć małe arcydzieło. BOGOWIE I POTWORY jest naprawdę wspaniałym elseworldem. Uważacie, że Superman zawsze będzie obrzydliwie prawy i dobry i niczego nie da się wycisnąć z tego herosa? Obejrzyjcie koniecznie BiP, gdzie Zod/Superman jest idealnym przeciwieństwem popularnego harcerzyka. Bliżej mu do Sinestro, chociaż z drugiej strony ma więcej hamulców i samokontroli. Myśleliście, że Batman już nigdy nie będzie mroczniejszy? I tu jesteście w błędzie, bo bats w wersji wampirzyej naprawdę przeraża. Szczególnie jego początki, gdy jeszcze nie był superbohaterem. 

Ktoś mógłby zarzucić DC, że niepotrzebnie brnie w mrok (ciężkie klimatycznie filmy fabularne i animowane), ale z drugiej strony jest to tak konieczna przeciwwaga dla kolorowego Marvela. Akurat bohaterowie DC idealnie pasuję do takiej koncepcji i ja to zwyczajnie kupuję.

Od strony technicznej nie mam nic do zarzucenia. Niezależnie od tego kto jaką kreskę lubi, wszystko tutaj elegancko ze sobą pasuje. Muzyka, dobór aktorów podkładających głosy, montaż jest na wysokim poziomie. Akurat do tego już nas DC/WB przyzwyczaiło i jest to przyjemny standard.

Jeżeli wahaliście się nad zakupem tego filmu to porzućcie wszelkie obawy i śmiało inwestujecie w ten tytuł. Jeżeli lubicie konkursy to zapraszamy za tydzień, gdzie do wygrania będą egzemplarze DVD z JUSTICE LEAGUE: GODS AND MONSTERS.



Ocena: 9/10
Dziękujemy dystrybutorowi Galapagos za udostępnienie egzemplarza recenzenckiego. 


B10

3 komentarze:

  1. Widzę, że podobne zachwyty do moich tylko ocena o oczko niższa ;) Czyli jednak to potwierdzone info, że ta animacja jest tak dobra ;P Tak jak pisałem u siebie- czekam na więcej z tego uniwersum.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też się w 100% zgadzam z Waszymi ocenami. Dla mnie zdecydowany nr 2, zaraz po "Under the Red Hood". Świeże i odważne podejście do tematu, mroczny klimat. Byle jak najwięcej takich filmów :-)

      Usuń
  2. Jedna z najlepszych animacji DC od paru lat według mnie

    OdpowiedzUsuń