Tak się akurat złożyło, że Radek ubiegł mnie z recenzją najnowszej animacji DC. Nic dziwnego, albowiem jest nas w redakcji tylu, że duble będą pojawiać się znacznie częściej. Gdybyście nie uwierzyli Radkowi na słowo, który zachwycił się JL: BOGOWIE I POTWORY, to rzućcie okiem na drugą opinię. Czy DC dobrze robi tworząc nowe, oryginalne scenariusze? Czy może powinni skupić się na adaptacji popularnych i dobrze znanych historii? Zapraszam do drugiej recenzji, gdzie znajdziecie odpowiedzi na oba powyższe pytania.
Zaczyna się niby jak w każdej
historii o Supermanie, czyli od zniszczenia Kryptonu i wysłania małego Kal-ela
na Ziemię. Jednak już na samym początku dostajemy taką niespodziankę, że aż
trudno sobie wyobrazić, że nikt wcześniej nie wpadł na podobny pomysł (chyba,
że się mylę). Nie chciałem spoilerować kto z kim i dlaczego, ale Radek w
poprzedniej recenzji i tak już odkrył karty. Zatem ostatni przedstawiciel Kryptonu
jest w połowie z rodu el, albowiem jego biologicznym ojcem okazuje się być
generał Zod. Naprawdę mocne.
Po czymś takim człowiek zaczyna zastanawiać
się kiedy Zod przejmie kontrolę nad Ziemią. Tak się jednak nie staje, albowiem
Superman (tak jest nazywany) chętnie ratuje ludzi przed katastrofami i
przestępcami. Robi to jednak w dosyć osobliwy sposób, albowiem zabijanie swoich
adwersarzy nie nastręcza mu żadnych problemów. Justice League, której przewodzi
to również wyjątkowy twór, bowiem oprócz rzeczonego eSa jest jeszcze miejsce
dla dwóch członków. Oni również przejawiają podobne poglądy na sprawę zła i
jego powstrzymania, co sprawia, iż trup ściele się gęsto. JL uchodzi wszystko
płazem, bowiem jest na usługach rządu USA. Jak myślicie, w tak skonstruowanym
świece kto jest prezydentem USA? Nie, nie Luthor, lecz Amanda Waller. Luthor z
tego świata akurat najbardziej przypomina Luthora, którego dobrze znamy. Innymi
słowy nie ufa meta ludziom, knuje jak ich powstrzymać, wszystko wszystkim
wykrada i na koniec i tak wychodzi na swoje.
Obok Supermana w JL jest Wonder
Woman, której pochodzenie jest iście szokujące. To co się wydarzy w jej
rodzinnych stronach (retrospekcje) naprawdę zaskakuje. Mroczny Superman, oddana
Wonder Woman i ten trzeci, czyli Batman. Batman jakiego świat nie widział,
Batman, który musi się żywić krwią aby żyć, Batman, który jest wampirem. I nie
jest to Bruce Wayne.
Już dawno nie było tak mrocznej i
tak sensownie zbudowanej Ligi Sprawiedliwości. Od pierwszych sekund film urzeka
swoim klimatem, kreską i powagą. Do samego końca jest poważnie i zwyczajnie
ciężko. Świat wykreowany przez Bruce’a Timma i Alana Burnetta jest tak spójny i
przemyślany, że z chwilą pojawienia się napisów końcowych, żałujemy że to już
koniec. Wariacji na temat znanych postaci jest tu tyle, że co chwilę odkrywamy
coś nowego. To wielka sztuka tak raz za razem zaskakiwać widza nowymi
rozwiązaniami.
Niby mamy do czynienia z oklepaną
historią zdrady, miłości i ostatecznej zagłady, ale w dobrych rękach wszystko
można przekuć w sukces. BOGOWIE I POTWORY, obok ATAKU NA ARKHAM, to przykład,
że nie trzeba adaptować kolejnych znanych historii z kart komiksów. Dając swobodę
twórczą utalentowanym twórcom można stworzyć małe arcydzieło. BOGOWIE I POTWORY
jest naprawdę wspaniałym elseworldem. Uważacie, że Superman zawsze będzie
obrzydliwie prawy i dobry i niczego nie da się wycisnąć z tego herosa?
Obejrzyjcie koniecznie BiP, gdzie Zod/Superman jest idealnym przeciwieństwem
popularnego harcerzyka. Bliżej mu do Sinestro, chociaż z drugiej strony ma
więcej hamulców i samokontroli. Myśleliście, że Batman już nigdy nie będzie
mroczniejszy? I tu jesteście w błędzie, bo bats w wersji wampirzyej naprawdę
przeraża. Szczególnie jego początki, gdy jeszcze nie był superbohaterem.
Ktoś mógłby zarzucić DC, że
niepotrzebnie brnie w mrok (ciężkie klimatycznie filmy fabularne i animowane),
ale z drugiej strony jest to tak konieczna przeciwwaga dla kolorowego Marvela.
Akurat bohaterowie DC idealnie pasuję do takiej koncepcji i ja to zwyczajnie
kupuję.
Od strony technicznej nie mam nic
do zarzucenia. Niezależnie od tego kto jaką kreskę lubi, wszystko tutaj elegancko
ze sobą pasuje. Muzyka, dobór aktorów podkładających głosy, montaż jest na
wysokim poziomie. Akurat do tego już nas DC/WB przyzwyczaiło i jest to
przyjemny standard.
Jeżeli wahaliście się nad zakupem
tego filmu to porzućcie wszelkie obawy i śmiało inwestujecie w ten tytuł.
Jeżeli lubicie konkursy to zapraszamy za tydzień, gdzie do wygrania będą
egzemplarze DVD z JUSTICE LEAGUE: GODS AND MONSTERS.
Ocena: 9/10
Dziękujemy dystrybutorowi
Galapagos za udostępnienie egzemplarza recenzenckiego.
B10
Widzę, że podobne zachwyty do moich tylko ocena o oczko niższa ;) Czyli jednak to potwierdzone info, że ta animacja jest tak dobra ;P Tak jak pisałem u siebie- czekam na więcej z tego uniwersum.
OdpowiedzUsuńJa też się w 100% zgadzam z Waszymi ocenami. Dla mnie zdecydowany nr 2, zaraz po "Under the Red Hood". Świeże i odważne podejście do tematu, mroczny klimat. Byle jak najwięcej takich filmów :-)
UsuńJedna z najlepszych animacji DC od paru lat według mnie
OdpowiedzUsuń