DC postanowiło przedstawić w nowej animacji LIGA SPRAWIEDLIWOŚCI: BOGOWIE I POTWORY, wydanej w Polsce przez Galapagos Films, kompletnie inne uniwersum, niż znane nam dotychczas. Zapowiedzi wyglądały bardzo atrakcyjnie, ale miałem obawy, czy nie będą chcieli zbytnio na siłę epatować mrokiem. Jaki jest finalny efekt tych eksperymentów?
Najpierw trochę informacji dla tych, którzy nic wcześniej o tym filmie nie słyszeli. Tutejsza Liga składa się z trzech członków: Supermana, Batmana i Wonder Woman. Jednak nie są to odpowiednio Clark Kent, Bruce Wayne i Diana (amazonka, córka Zeusa). Superman pochodzi z Kryptonu, ale jest synem Zoda. Został znaleziony i wychowany przez nielegalnych meksykańskich imigrantów. Batman to Kirk Langstrom, wampir, który używa swoich mocy do zabijania tylko przestępców (oczywiście przy okazji zaspokajając swoje pragnienie krwi). O Wonder Woman, by nie zdradzać szczegółów fabuły, powiem tylko tyle, że pochodzi z kosmosu, z innej planety niż Ziemia. Wszyscy bohaterowie zabijają i pracują dla rządu. Ktoś popełnia serię morderstw podszywając się pod członków Justice League i trio próbuje udowodnić swoją niewinność.
Odpowiadając na pytanie z początku tekstu- finalnym efektem eksperymentów Bruce'a Timma jestem zauroczony. Podstawowym elementem, który sprawia, że to dzieło jest tak przyjemne w oglądaniu, są pierwszoplanowe postacie. Ich motywacje nie są płaskie, zaciekawia kontrast między faktem, że są zabójcami ale mimo wszystko widzowi wydaje się, że nadal są superbohaterami (a nie złoczyńcami). Moim faworytem jest Superman, który nie jest tak kryształowy jak zazwyczaj (przy czym oczywiście bycie kryształowym to nie jest żadna wada). W tyle nie pozostaje reszta przedstawionych postaci (które też kompletnie różnią się od komiksowych oryginałów), np, Lex Luthor czy Steve Trevor.
Scenariusz to bardzo porządna robota. Kilka zwrotów akcji naprawdę mocno mnie zaskoczyło, Wydarzenia zostały umieszczone w bogatym, interesującym uniwersum, o którym chciałbym się więcej dowiedzieć. Moje obawy na szczęście nie urealniły się i nie odczuwa się, by mrok i brutalność były tutaj na siłę, ich poziom jest idealny.
Kolejną rzeczą przemawiającą na korzyść filmu JUSTICE LEAGUE: GODS AND MONSTERS jest to, że odszedł on w sferze graficznej od ostatnich filmów z DC Animated Universe. Nie ma już tych dziwnych postaci, przypominających mi tanie anime. Wydaje mi się, że nawiązuje w pewien sposób do animacji tworzonych przez Timma w latach '90, np. BATMAN: THE ANIMATED SERIES. Warstwa wizualna jest tu naprawdę atrakcyjna i podkreśla nietypowy, mroczny klimat świata przedstawionego.
Podsumowując, LIGA SPRAWIEDLIWOŚCI: BOGOWIE I POTWORY to świetne w każdym aspekcie widowisko. Jeżeli jeszcze nie widziałeś tej animacji to wiedz, że powinieneś jak najszybciej to zrobić. Nie znalazłem w tej animacji żadnych wad, więc dostaje ocenę najwyższą- 10/10. Niecierpliwie czekam na kontynuację lub inne historie w tym uniwersum.
PS: Przed seansem polecam obejrzeć trzy (po jednej o każdym członku drużyny) około sześciominutowe krótkometrażówki pod wspólnym tytułem GODS AND MONSTERS CHRONICLES, które można znaleźć na serwisie Youtube. Noszą one tytuły TWISTED, BOMB I BIG.
Dla mnie to świetny film, ale nie 10/10. Pojawienie się pewnej postaci w końcówce to takie deus ex machina, które mnie bardzo kuło po oczach.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń/ Albo jestem głupi, albo nie ma tu opcji edytowania, by poprawić głupio napisane zdanie... /
UsuńUwielbiam ten film, natomiast 10/10 jest, faktycznie, pewną przesadą. Głównie ze względu na finał. Jest porządny - ale "tylko" porządny, podczas gdy reszta filmu jest bardzo dobra. Ot, zły ujawnia swój plan i zostaje pokonany, a każdy z naszych bohaterów toczy walkę jeden na jeden z przeciwnikiem idealnie dostosowanym do jego umiejętności / mocy... Taki tam superbohaterski standard - w filmie, który dotąd cały czas wybijał się ponad ten standard.
Co nie zmienia tego, że to wciąż najlepsza animacja DC od lat. Całkiem wielu lat.
Nie wiem, może 10/10 jest trochę przesadą. Zastanawiałem się nad 9/10, ale stwierdziłem, że jeśli nie wskazałem żadnych wad i nad każdym elementem mam zachwyt (włącznie z, ku mojemu zaskoczeniu, warstwą graficzną) no to za co mu odjąć ten jeden punkt? Wskazałeś finał- może jest dosyć typowy ale inaczej na niego patrzę, bo był fajny plot twist z samym faktem kto jest głównym złym. To nie było w tej animacji wcale takie oczywiste. Nie wiem, może jakoś podświadomie na ten zachwyt pozwalający mi dać tej animacji najwyższą ocenę miały wpływ dość niskie oczekiwania po tym, co dostawałem przez ostatnich 5 lat (od Under The Red Hood? Mogłem o czymś zapomnieć).
Usuń