Recenzja ostatniego tomu przygód BATWOMAN w ramach
New 52
To było raczej nieuniknione. Nikogo, kto śledził
losy serii BATWOMAN od września 2011 roku nie powinno chyba dziwić, że po
zmianie scenarzystów wraz z numerem 25 komiks ten nie cieszył się już taką
sympatią fanów co wcześniej, i że kwestią czasu było, aż dostanie ona cancela.
Marc Andreyko dostał i tak według mnie dużo miejsca na pokazanie swojej wersji
Kate Kane, a dobrnięcie tego tytułu do liczby 40 wydanych zeszytów i dwóch
annuali to całkiem niezły wynik. Ponieważ od samego początku trwałem przy tej
serii głupio było ją porzucić przed samym końcem, stąd oczywiście zaopatrzyłem
się w ostatni tom zatytułowany THE UNKNOWS, aby dowiedzieć się, czy i w jaki
sposób domknięto wszystkie wątki.
Poprzedni tom pokazał, że Andreyko nie jest
przypadkowym wyborem, i że ma jakąś ściśle określoną wizję tego, jak powinny
potoczyć się dalej losy głównej bohaterki. Vol. 5 nie był taki zły, w życiu
osobistym Kate zaszła ważna zmiana dotycząca relacji z Maggie, a na scenie
pojawiła się pewna wampirzyca, co zapowiadało ciekawą kontynuację. O dziwo
jednak kolejny tom nie kontynuuje od razu poprzedniego wątku. Na samym początku
dostajemy przypomnienie w pigułce i z innej niż wcześniej perspektywy drogi,
jaką przebyła Kate do momentu przywdziania stroju Batwoman prosto z kart serii
SECRET ORIGINS. Nic odkrywczego, ale przystępnie narysowane i idealnie nadające
się dla kogoś, kto nie znał tych przygód. Końcówka zbioru to z kolei one shot
wydany przy okazji Futures End, w którym
widzimy jedną z możliwych przyszłości Batwoman, gdyby ta nadal była wampirem. Nie
jest to przyszłość wynikająca bezpośrednio z bieżących wydarzeń, a jedynie
będąca sztucznym rozwinięciem wątku, który jak wiadomo został już zakończony na
łamach serii. Mało logiczny wybór, ale być może scenarzysta dostał takie a nie
inne wytyczne. Jak to mówią wampirów nigdy za wiele. W każdym razie jest to
dynamiczne starcie obu sióstr, które szybko się czyta, a wymowna końcówka tego
specjalnego zeszytu idealnie pasuje na zakończenie całego tomu.
Pomijając początek i zakończenie, akcja pozostałej
części zbioru toczy się wokół Batwoman i jej niezwykłego zespołu, który jakby
na to nie patrzeć przypomina jakąś ubogą wersję Batmana i jego Outsiders. Andreyko
zastosował także ciekawy, trochę irytujący zabieg, gdzie najpierw zostajemy
wplątani wraz z piątką, nazwijmy ich bohaterów w sam środek decydującego
starcia, aby później wrócić do przeszłości i krok po kroku dochodzić do tego, w
jaki sposób Kate i spółka wpadli w takie tarapaty. Historia ta ociera się
trochę o magię, mamy przeniesienie akcji w przestrzeń kosmiczną, a później
prosto w czasy Średniowiecza, co klimatycznie nijak ma się do tego, do czego
przywykliśmy na co dzień, jeśli chodzi o przygody Batwoman. Scenarzysta poszedł
we własnym, oryginalnym kierunku, tyle tylko, że taki wybór kompletnie nie jest
w moim guście. Czy naprawdę trzeba na siłę wplątywać główną bohaterkę w
pojedynek z Morgan Le Fey, wystrzeliwać wahadłowcem w kosmos i przenosić w
czasie? Czy trzeba otaczać Kate na siłę i bez logicznego wytłumaczenia takimi
postaciami, jak Etrigan, Ragman, Clayface (kompletnie out of character w tym
przypadku i strasznie irytujący) oraz Red Alice? Oczekiwałem kolejnych solowych
przygód Kobiety-Nietoperza, a otrzymałeś coś, co nie dość, że jest słabo
poprowadzone, to jeszcze zupełnie nie pasuje do komiksu zatytułowanego
BATWOMAN. Kompletna padaka...
Jeremy Haun już nie jest niestety ilustratorem
serii, a jego miejsce zajęło kilku innych artystów z Georgesem Jeanty na czele.
Niestety żaden z nich nie porywa swoimi pracami – typowi przeciętni, niczym nie
wyróżniający się rzemieślnicy, a jedyne pozytywne wrażenie zrobił na mnie
Trevor McCarthy swoimi pracami na początku zbioru. Jeanty, który odpowiada za
większość ilustracji ma wyraźny problem z przedstawieniem twarzy postaci, aby
te wyglądały adekwatnie do swojego wieku. Jego wersja Kate przypomina bez maski
początkującą, wesołą licealistkę, zamiast poważną kobietę. Georges słabo rysuje
także kostium bohaterki, a zwłaszcza pelerynę, przez co ma się wrażenie, że
postać ta klimatycznie jest z innej epoki, może bardziej pasuje do serialu o
Batmanie z lat 60-tych. Ogólnie zatem szata graficzna nie jest dopieszczona, co
kiedyś było jak na ironię największym atutem serii.
Po sposobie wydania omawianego komiksu widać
wyraźnie, w jak głębokim poważaniu ma wszystko, co z tym tytułem związane DC
Comics. Brak dodatków, ba, brak nawet wszechobecnych ostatnimi czasy reklam na
końcu zbioru. Typowy „goły” trejd, gdzie ostatnia strona historii jest zarazem
ostatnią stroną całego tomu.
Seria BATWOMAN została zakończona i trzeba
przyznać władzom DC, że była to chyba jedyna rozsądna w tym momencie decyzja.
Skoro bowiem nie ma już miejsca i pomysłu na solowe eskapady Kate Kane po
Gotham City, to po co męczyć czytelników jakimiś zastępczymi historyjkami
zapchanymi mnóstwem gościnnie przewijających się postaci? Jeśli ktoś jest
zagorzałym fanem Kobiety-Nietoperza i chce mieć na półce wszystkie tomy z jej
udziałem, to oczywiście nic go nie powstrzyma przed zakupem i tego wydania
zbiorczego. Ja osobiście komiksu tego nie polecam, uważając czas spędzony na
jego lekturze za stracony, nie mówiąc już o słabo zainwestowanych w tym
przypadku pieniądzach. Pozostaje czekać na to, że dla tej bohaterki przyjdą
lepsze czasy, a przede wszystkim pojawi się ktoś z konkretnymi pomysłami i
zielonym światłem od DC na ich pełną realizację.
Ocena: 2,5/6
Opisywane wydanie zawiera materiał z komiksów BATWOMAN #35 – 40,
BATWOMAN ANNUAL #1, BATWOMAN FUTURES END #1 oraz SECRET ORIGINS #3.
Ostatni tom BATWOMAN w ramach New 52 jest dostępny w sklepie ATOM Comics
Dawid Scheibe
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz