23
października bieżącego roku miałem przyjemność po raz trzeci odwiedzić Targi
Książki w Krakowie. Wyjazd do Krakowa w październiku stał się już u mnie taką
małą tradycją, którą mam nadzieję kontynuować w kolejnych latach. Moje oczekiwania
były tym większe, gdy dowiedziałem się, że w tym roku powstanie coś takiego jak
”Salon Komiksu". Czyli obecne miały być wszystkie największe wydawnictwa
komiksowe, a zresztą te mniejsze też. Miał być też cosplay. Więc na to październikowe
wydarzenie czekałem jak nigdy dotąd. W końcu nadszedł wyczekiwany dzień.
Gdy
wszedłem na halę moim oczom ukazało się (tak jak w poprzednich latach zresztą)
mnóstwo stoisk przeróżnych wydawnictw. Jednak nie byłbym sobą, gdybym nie
poszedł wpierw na dział komiksowy, który w tym roku był OGROMNY. Nie żartuje,
wyobraźcie sobie, że rok temu były tylko 2 lub 3 stoiska z komiksami, a w tym
roku było już ich około 20. Blisko 1/3 sali Wisła to były same stoiska z
komiksami. Od Egmontu po Timof. Co bardzo cieszy, gdy patrzy się jak rynek
komiksowy, rozwija się w Polsce. Odbywały się również prelekcje czy to o serii
„Saga”, czy warsztaty komiksowe. Było tego całkiem sporo. Każdy mógł naleźć coś
dla siebie. Nawet najbardziej wymagający komiksomaniacy. Naprawdę widać ogromną
poprawę w stosunku do poprzednich edycji gdzie prelekcji było bardzo mało i nie
były one zbyt interesujące. Tutaj duży plus.
Tak jak wspomniałem
wcześniej, miał być także cosplay i tu zaczęły się problemy. Bo nie było
NICZEGO. Totalna żenada. Było kilku przebierańców, ale reprezentowali oni dane
stoiska np. Park Tatrzański, a nie mieli nic wspólnego z komiksem ani w ogóle
czymkolwiek związanym z tematem. Tutaj zawiodłem się sromotnie. No bo w końcu miał
to być jeden z głównych punktów programów i nie po to jedzie tam człowiek, żeby
na miejscu okazało się, że jednak niczego nie ma. Tutaj ogromny minus.
Promocje
rzędu 10% nie robiły na nikim wrażenia, ale zawsze to parę złotych więcej w
kieszeni. Udało mi się uścisnąć rękę i zrobić zdjęcie z Tomaszem Kołodziejczakiem
(tego Pana chyba każdy kojarzy), a także z Karolem z Planety Komiksów. Miło
było chwilę porozmawiać.
Więc
podsumowując, bardzo dobrze się bawiłem, ale niestety impreza nie jest bez wad.
Jest sporo rzeczy do poprawienia, ale z pewnością wrócę do Krakowa za rok i
obym Was też tam spotkał.
Marcin Chrapiec
PS. Poniżej
macie kilka poglądowych zdjęć.
------------------------------------------------------------------------------------------------------
Ja z kolei
nie ukrywam, że na Krakowskich Targach Książki znalazłem się niejako
przypadkiem. Pewne plany zostały anulowane i okazało się, że cała sobota była
praktycznie wolna. Wsiedliśmy zatem z moją lepszą połową i pojechaliśmy do
Krakowa zobaczyć imprezę tę na własne oczy. Już podróż przebiegała z
przygodami, ponieważ już praktycznie przy samym miejscu docelowym wkopaliśmy
się w ogromny korek, który utworzył się z powodu odbywającego się nieopodal
półmaratonu. W końcu jednak dojechaliśmy na miejsce i tu właśnie warto
wspomnieć o jednej rzeczy.
Mam rodzinę
w Krakowie, którą często odwiedzam. Dzięki temu znam to miasto całkiem nieźle i
jakież było moje zdziwienie, gdy kierując się na hale Expo, jechałem
jednocześnie prosto w stronę Elektrociepłowni Kraków. Moje podejrzenia znalazły
uzasadnienie kilka kilometrów dalej. Otóż sama hala jest duża i ładna, lecz
otoczona jest wątpliwej urody widokami… zresztą, zobaczcie sami.
Gdy jednak
człowiek znalazł się w środku, trudno było nie być pod wrażeniem. Najpierw
dużym szokiem była dla mnie ilość stoisk dla poszczególnych wydawnictw,
następnie zdziwiła mnie ilość osób obecnych na targach – a tyle mówi się, że
czytelnictwo w Polsce leży – i na końcu spotkało mnie także to niestety bardzo nieprzyjemne
zaskoczenie.
Ceny na
stoiskach. Były miejsca, na które złego słowa powiedzieć nie mogę. Chociażby
moja ulubiona Mucha Comics, która jak zawsze i wszędzie oferowała swoje komiksy
z 30% rabatem. Tyle tylko, że tak naprawdę pojechaliśmy tam z zamiarem kupna
kilku książek, na wydatki czysto komiksowe był czas w Łodzi, a koniec końców
wracaliśmy do domu z dwoma nabytkami. Na wielu stoiskach wydawcy oferowali
swoje produkty w cenach okładkowych, inni zaś dawali rabaty tak niskie, że
wciąż taniej wychodziło wrócić do domu i zamówić sobie daną książkę przez
Internet. W przeciwieństwie do Marcina, nie zdecydowałem się skorzystać z tych
wątpliwej jakości rabatów.
Salon
komiksu był i prezentował się całkiem nieźle. Porozmawiałem chwilę z ludźmi od
Muchy, ATOM Comics oraz Geek Zone. Właściwie też na tym zakończył się mój
udział w targach. Brzmi może skromnie, ale tak ni z tego ni z owego zeszły nam
tam niecałe dwie godziny. I to bez zaliczania żadnej prelekcji.
Czy pojawię
się w Krakowie w przyszłym roku? To zależy od obecności kształtu salonu
komiksu, ale wydaje mi się że są ku temu duże szanse. Impreza jest ogromna i
zdecydowanie warto tam być.
Krzysztof Tymczyński
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz