poniedziałek, 26 października 2015

Relacja z Międzynarodowych Targów Książki w Krakowie

23 października bieżącego roku miałem przyjemność po raz trzeci odwiedzić Targi Książki w Krakowie. Wyjazd do Krakowa w październiku stał się już u mnie taką małą tradycją, którą mam nadzieję kontynuować w kolejnych latach. Moje oczekiwania były tym większe, gdy dowiedziałem się, że w tym roku powstanie coś takiego jak ”Salon Komiksu". Czyli obecne miały być wszystkie największe wydawnictwa komiksowe, a zresztą te mniejsze też. Miał być też cosplay. Więc na to październikowe wydarzenie czekałem jak nigdy dotąd. W końcu nadszedł wyczekiwany dzień.

Gdy wszedłem na halę moim oczom ukazało się (tak jak w poprzednich latach zresztą) mnóstwo stoisk przeróżnych wydawnictw. Jednak nie byłbym sobą, gdybym nie poszedł wpierw na dział komiksowy, który w tym roku był OGROMNY. Nie żartuje, wyobraźcie sobie, że rok temu były tylko 2 lub 3 stoiska z komiksami, a w tym roku było już ich około 20. Blisko 1/3 sali Wisła to były same stoiska z komiksami. Od Egmontu po Timof. Co bardzo cieszy, gdy patrzy się jak rynek komiksowy, rozwija się w Polsce. Odbywały się również prelekcje czy to o serii „Saga”, czy warsztaty komiksowe. Było tego całkiem sporo. Każdy mógł naleźć coś dla siebie. Nawet najbardziej wymagający komiksomaniacy. Naprawdę widać ogromną poprawę w stosunku do poprzednich edycji gdzie prelekcji było bardzo mało i nie były one zbyt interesujące. Tutaj duży plus.

Tak jak wspomniałem wcześniej, miał być także cosplay i tu zaczęły się problemy. Bo nie było NICZEGO. Totalna żenada. Było kilku przebierańców, ale reprezentowali oni dane stoiska np. Park Tatrzański, a nie mieli nic wspólnego z komiksem ani w ogóle czymkolwiek związanym z tematem. Tutaj zawiodłem się sromotnie. No bo w końcu miał to być jeden z głównych punktów programów i nie po to jedzie tam człowiek, żeby na miejscu okazało się, że jednak niczego nie ma. Tutaj ogromny minus.

Promocje rzędu 10% nie robiły na nikim wrażenia, ale zawsze to parę złotych więcej w kieszeni. Udało mi się uścisnąć rękę i zrobić zdjęcie z Tomaszem Kołodziejczakiem (tego Pana chyba każdy kojarzy), a także z Karolem z Planety Komiksów. Miło było chwilę porozmawiać.

Więc podsumowując, bardzo dobrze się bawiłem, ale niestety impreza nie jest bez wad. Jest sporo rzeczy do poprawienia, ale z pewnością wrócę do Krakowa za rok i obym Was też tam spotkał.

Marcin Chrapiec

PS. Poniżej macie kilka poglądowych zdjęć.
 
------------------------------------------------------------------------------------------------------

Ja z kolei nie ukrywam, że na Krakowskich Targach Książki znalazłem się niejako przypadkiem. Pewne plany zostały anulowane i okazało się, że cała sobota była praktycznie wolna. Wsiedliśmy zatem z moją lepszą połową i pojechaliśmy do Krakowa zobaczyć imprezę tę na własne oczy. Już podróż przebiegała z przygodami, ponieważ już praktycznie przy samym miejscu docelowym wkopaliśmy się w ogromny korek, który utworzył się z powodu odbywającego się nieopodal półmaratonu. W końcu jednak dojechaliśmy na miejsce i tu właśnie warto wspomnieć o jednej rzeczy.

Mam rodzinę w Krakowie, którą często odwiedzam. Dzięki temu znam to miasto całkiem nieźle i jakież było moje zdziwienie, gdy kierując się na hale Expo, jechałem jednocześnie prosto w stronę Elektrociepłowni Kraków. Moje podejrzenia znalazły uzasadnienie kilka kilometrów dalej. Otóż sama hala jest duża i ładna, lecz otoczona jest wątpliwej urody widokami… zresztą, zobaczcie sami.
Gdy jednak człowiek znalazł się w środku, trudno było nie być pod wrażeniem. Najpierw dużym szokiem była dla mnie ilość stoisk dla poszczególnych wydawnictw, następnie zdziwiła mnie ilość osób obecnych na targach – a tyle mówi się, że czytelnictwo w Polsce leży – i na końcu spotkało mnie także to niestety bardzo nieprzyjemne zaskoczenie.

Ceny na stoiskach. Były miejsca, na które złego słowa powiedzieć nie mogę. Chociażby moja ulubiona Mucha Comics, która jak zawsze i wszędzie oferowała swoje komiksy z 30% rabatem. Tyle tylko, że tak naprawdę pojechaliśmy tam z zamiarem kupna kilku książek, na wydatki czysto komiksowe był czas w Łodzi, a koniec końców wracaliśmy do domu z dwoma nabytkami. Na wielu stoiskach wydawcy oferowali swoje produkty w cenach okładkowych, inni zaś dawali rabaty tak niskie, że wciąż taniej wychodziło wrócić do domu i zamówić sobie daną książkę przez Internet. W przeciwieństwie do Marcina, nie zdecydowałem się skorzystać z tych wątpliwej jakości rabatów.

Salon komiksu był i prezentował się całkiem nieźle. Porozmawiałem chwilę z ludźmi od Muchy, ATOM Comics oraz Geek Zone. Właściwie też na tym zakończył się mój udział w targach. Brzmi może skromnie, ale tak ni z tego ni z owego zeszły nam tam niecałe dwie godziny. I to bez zaliczania żadnej prelekcji.

Czy pojawię się w Krakowie w przyszłym roku? To zależy od obecności kształtu salonu komiksu, ale wydaje mi się że są ku temu duże szanse. Impreza jest ogromna i zdecydowanie warto tam być.

Krzysztof Tymczyński

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz