niedziela, 18 października 2015

SUPERGIRL vol 6: CRUCIBLE

Wielkimi krokami zbliża się amerykańska premiera serialu o Supergirl. Pierwszy odcinek nowej produkcji stacji CBS zostanie wyemitowany już 26 października. To zatem świetna okazja, żeby rzucić okiem na ostatnie wydanie zbiorcze przedstawiające jej solowe przygody.


Zwłaszcza, że DC niedawno zrezygnowało z dalszego wydawania serii SUPERGIRL i trzeba będzie zapewne trochę poczekać zanim ktoś nowy weźmie na siebie obowiązek pisania o kuzynce Kal-Ela. Kto wie, może sukces serialu pomógłby wrócić jej do łask?

Tytuł non stop przechodził z rąk do rąk. Co chwila zmieniali się scenarzyści, niewiele rzadziej rysownicy. Tak było aż do samego końca. Pierwsze zeszyty wchodzące w skład tomu szóstego są jeszcze autorstwa Tony’ego Bedarda. Z kolei od numeru trzydziestego szóstego pałeczkę przejmują K. Perkins oraz Mike Johnson i to właśnie pisana przez nich historia stanowi lwią część recenzowanego wydania. Dlatego też początek tomu kompletnie nie pasuje do reszty. Mamy tie-in do SUPERMAN: DOOMED, mamy krótki występ gościnny Red Hooda. Jedynie drugoplanowa postać niepełnosprawnego Michaela, przyjaciela Kary w drobny sposób łączy zeszyty Bedarda z zeszytami jego następców.

Ta zmiana twórców na pewno przysłużyła się serii. Mimo wspomnianego zamknięcia tytułu, nie sposób nie zauważyć, że duet Perkins-Johnson chyba lepiej czuł się na tym stanowisku. Przynajmniej mieli jakiś pomysł na przygody Supergirl. Inna sprawa, że nawet mimo dobrych chęci nie udało im się ciekawie tego pomysłu zrealizować.

O czym więc jest Crucible? Kara niespodziewanie zostaje przyjęta do tajemniczej kosmicznej szkoły. Początkowo jest mocno zdezorientowana, ale z czasem zaczyna odnajdywać się w nowym środowisku i zdobywa nowych przyjaciół. Sielanka nie trwa jednak długo, a bohaterowie trafiają w sam środek wielkiej intrygi, w którą zamieszany jest także… Superboy.

To naprawdę mogła być fajna historia. Wszak pierwszy zeszyt pod wodzą duetu wypadł całkiem obiecująco. Niestety wraz z rozwinięciem fabuły uleciał z niej cały urok, a została sztampa i nuda. Szkolni koledzy Supergirl to najbardziej stereotypowa, najbardziej jednowymiarowa grupka jaką można sobie wyobrazić. Samej Karze również daleko do ideału. Jest co prawda sympatyczna i pomocna, ale przy tym do bólu nijaka. Zawodzą nawet relacje między nią a jej towarzyszami. Wiadomo, najpierw traktują się z dystansem, nie ufają sobie, aż nagle pojawia się niebezpieczeństwo, więc natychmiastowo stają się oddanymi przyjaciółmi gotowymi poświęcić dla siebie życie. Pochwaliłbym jedynie wątek dotyczący Supergirl i wspomnianego Michaela. Ich, nazwijmy to „związek” ma w sobie sporo ciepła i wdzięku, nie popadając przy tym w ckliwość.

Wszystko w tym komiksie jest niesamowicie wręcz przewidywalne. Od początku łatwo można się domyślić kto tutaj pociąga za sznurki, kto coś knuje. Nie ma żadnego efektu zaskoczenia. Na dodatek akcja wcale nie trzyma w napięciu, ani przez chwilę nie martwiłem się, że coś może pójść nie po myśli głównych bohaterów. O fabule prędko zapomnę. To zdecydowanie jeden z tych tytułów, które wylatują z głowy zaraz po odstawieniu na półkę.

Drobnym pocieszeniem zawsze pozostaje to, że ta miałka, niezbyt porywająca historia jest chociaż pięknie zilustrowana. Naturalnie nie mówię tu o grafikach Karla M. Moline, który odpowiadał za rysunki w numerze #35, bo jego styl to ewidentnie nie moja bajka (zwłaszcza Red Hood w jego wydaniu wygląda okropnie). Na myśli mam przede wszystkim zeszyty ilustrowane przez Emanuelę Lupacchino. Uważam, że ta schludna, precyzyjna kreska i dość mocne kontury idealnie pasują do komiksu o takiej postaci jak Supergirl.

Podsumowując, Crucible to słaba pozycja. Nie jakaś wybitnie czy obraźliwie zła, ale po prostu nijaka, niezajmująca i w gruncie rzeczy banalna. Lepiej nie tracić na nią czasu i zwyczajnie ją sobie odpuścić. Oby twórcy serialu nie poszli tą drogą i bardziej się postarali. 2/6

W skład tomu wchodzą zeszyty SUPERGIRL od numeru 34 do 40 oraz SUPERGIRL: FUTURES END #1.

Do kupienia w Atom Comics

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz