Już jutro w
Łodzi zaczyna się kolejny Międzynarodowy Festiwal Komiksu i Gier. Być może na
jednym ze stoisk sklepów sprzedających komiksy sprowadzane z USA znajdziecie
szósty tom przygód Swamp Thinga z New
52. Mam dużą nadzieję, że po lekturze niniejszego tekstu będziecie wiedzieli co
zrobić, jeśli komiks ten wpadnie do Waszych rąk. Kupić czy odłożyć z powrotem
na półkę? No cóż, przekonajmy się.
Dotychczasowe
dokonania Charlesa Soule’a w serii SWAMP THING oceniałem różnie. Czwarty tom i
zarazem pierwszy jego autorstwa przypadł mi do gustu, piąty z kolei momentami
porywał, momentami usypiał i ogólnie zostawił mnie z mieszanymi odczuciami.
Dlatego też do lektury THE SUREEN podchodziłem z pewną rezerwą, ale już
pierwsze strony tego pokazały, że mogę mieć do czynienia z naprawdę ciekawą
lekturą.
Ciężko jest
bowiem być tytułowym bohaterem. Alec Holland przyjmuje na siebie nowe obowiązki
po tym, jak Parlament Drzew przestał istnieć. Nie tylko musi w jakiś sposób go
zastąpić, ale także zaopiekować się kilkoma jego byłymi członkami, którzy w
międzyczasie ponownie stali się ludźmi. Jakby tego było mało, Swamp Thing
spotyka grupę, która oferuje mu możliwość ponownego stania się człowiekiem. I
chociaż miałoby to trwać krótką chwilę, oferta i tak jest bardzo kusząca. Tylko
czy na pewno szczera?
Jak już
wspomniałem, nie byłem zbytnio przekonany pierwszy raz podchodząc do lektury
SWAMP THING VOL. 6: THE SUREEN. Tymczasem już od pierwszego zeszytu wyraźnie
zawiązuje się bardzo ciekawa fabuła. Nowi bohaterowie bardzo przyjemnie zostają
wpisani w fabułę, a w przeciwieństwie do chociażby batalii z Seederem z
poprzedniego tomu, nic nie idzie tu łatwą do przewidzenia ścieżką. Nawet
zachowanie Aleca Hollanda po spotkaniu grupy The Sureen do ostatniego momentu
jest dla mnie zagadką i bardzo cieszę się, że po kilkuzeszytowej przerwie
lektura serii wróciła na właściwe tory.
Tak jest
także pod innymi względami. Charles Soule ponownie przekonuje mnie, że od
samego początku miał plan na dłuższą opowieść i konsekwentnie go realizuje. Nie
tylko nowi bohaterowie wnoszą powiew świeżości do SWAMP THING VOL. 6: THE
SUREEN. Zyskuje także Holland, a nowe wiadomości o tajemniczej Capucine i jej interakcje
z innymi postaciami są bardzo satysfakcjonujące. Tom składa się z siedmiu i pół
zeszytu (kilka stron z jednego numeru serii AQUAMAN), a mimo to praktycznie
nawet na moment nie zwalnia tempa, które jest utrzymane na przyzwoitym
poziomie. Komiks jest na szczęście na tyle ciekawy, że pochłania się go
błyskawicznie i w sumie w tym można dopatrywać się jego jedynej, wyraźnej wady:
po zakończeniu chce się więcej, a trzeba czekać najprawdopodobniej do początku
przyszłego roku. Kurcze, naprawdę bardzo ciężko jest mi pisać konkretnie
dlaczego poszczególne sceny SWAMP THING VOL. 6: THE SUREEN tak bardzo mi się
podobały, ponieważ wtedy musiałbym po prostu nastrzelać tutaj mnóstwo spoilerów,
często także z poprzednich tomów.
Duże słowa
uznania należą się także rysownikom, którzy odwalili kawał porządnej roboty.
Zarówno Javie Pina jak i Jesus Saiz, którzy notabene posiadają bardzo zbliżony
do siebie styl i bardzo dobrze wzajemnie się uzupełniali, spełnili pokładane w
nich przeze mnie oczekiwania. Czasem trudno nawet dostrzec momenty, w których
wymieniali się oni swoimi obowiązkami. Jednakże omawiany dziś komiks to jednak
nie tylko ich bardzo solidna praca, ale jak zwykle popis osób odpowiedzialnych
za kolory. Rain Beredo kolorował jedynie zeszyt pochodzący z cyklu AQUAMAN, ale
wyszło mu to całkiem soczyście. Natomiast Matthew Wilson kolejny raz udowodnił,
że doskonale czuł się podczas pracy przy tej serii, nakładając odpowiednio
dobraną paletę kolorów z wyczuciem. Jeśli jest coś, co na przestrzeni tych
sześciu tomów ani razu nie spadło poniżej pewnego wysokiego poziomu, to z
pewnością są to właśnie kolory.
Jedyną rzeczą,
która może trochę irytować w wydaniu SWAMP THING VOL. 6: THE SUREEN jest fakt,
że cztery ostatnie strony tomu przeznaczono na irytujące reklamy, które można było
spokojnie zastąpić chociażby niewielką ilością szkiców.
Nie zmienia
to jednak mocno mojej końcowej opinii o dzisiaj opisywanym komiksie. Charles
Soule zdecydowanie powrócił na właściwe tory i zaserwował czytelnikom bardzo
dobry produkt, momentami nawet bardziej wciągający od wątków Scotta Snydera. Jeśli
więc znajdziecie ten komiks gdzieś na festiwalu w Łodzi, nie wahajcie się i
kupcie go. Jeśli nie tam, to skorzystajcie chociażby z poniższego linku. Naprawdę
warto. Moja ocena to: 5/6
SWAMP THING VOL. 6: THE SUREEN do nabycia w ATOM Comics
Nic dodać, nic ująć. Naprawdę warto w ten komiks zainwestować :)
OdpowiedzUsuń