wtorek, 1 grudnia 2015

WIECZNE ZŁO

Recenzja komiksu FOREVER EVIL, który ukazał się w Polsce nakładem wydawnictwa Egmont jako WIECZNE ZŁO.


Geoff Johns, jedna z najjaśniejszych gwiazd w DC, ma niezwykłe wyczucie postaci złoczyńców, co udowodnił swoimi wcześniejszymi runami w THE FLASH i GREEN LANTERN. Nie dziwota zatem, że to właśnie jemu DC powierzyło projekt z wykorzystaniem wszystkich swoich antagonistów. W komiksie WIECZNE ZŁO przewija się cała ówczesna galeria łotrów z nowego uniwersum DC, z pominięciem Jokera. Scenarzysta prócz swojego znaku rozpoznawczego, jakim jest spektakularność i zwielokrotnienie cliffhangerów, postanowił pokazać różne odcienie zła. 
W opozycji do chcącego zawładnąć światem Syndykatu Zbrodni (pochodzącego z innego świata) mamy "ruch oporu" dowodzony przez Leksa Luthora. Jest to jednocześnie zaskakujące, ale też jakiś głosik w głowie mówi: "oczywiste". W świecie, w którym zło wygrało, a Liga Sprawiedliwości prawdopodobnie nie żyje, któż inny nadaje się na zbawcę ludzkości, jak nie ostateczny człowiek - Lex Luthor. Przeciwnik Supermana - najwspanialszego z herosów - zbiera swoją własną drużynę. Mimo odmiennych osobowości i różnych pobudek łączy ich to, że nie zgadzają się na rządy Syndykatu. Tym, który obok Luthora prezentuje najciekawszą filozofię jest Kapitan Chłód. Lider Łotrów nigdy nie pragnął władzy nad światem ani chaosu. To, że nie stoi po stronie dobra nie znaczy, że jest wyzuty z moralności. Doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że w świecie musi istnieć równowaga, a nie to, co reprezentuje "anty Liga Sprawiedliwości".

Johns powtarzał nie raz, że WIECZNE ZŁO to przede wszystkim komiks o Luthorze. Faktycznie, autorowi poprzez postawienie Leksa w innej niż zazwyczaj roli, udało się go pokazać poza utartym szablonem. Jednakże nie jest to najlepsze ukazanie postaci. Tym był i wciąż jest dla mnie run Paula Cornella w ACTION COMICS.

Kwestia rysunków jest trochę skomplikowana. David Finch ma mroczny styl i wyciska z cieniowania ile się da, przysparzając tym samym niemałe zajęcie tuszownikom. Wydawać by się mogło, że to idealne dla komiksu, w którym złoczyńcy grają pierwsze skrzypce. Nie wyszło to jednak do końca tak cudownie, jak brzmiało w teorii. Finch świetnie sprawdza się przy okładkach, ale przy większej ilości materiału do narysowania, widać jego warsztatowe niedociągnięcia. Postacie spoza pierwszego planu lub pokazane w lekkim oddaleniu wyglądają na niedopracowane, co rzuca się w oczy zwłaszcza przy twarzach. O dziwo, udają mu się splash page. Jest to niestety wyjątek. Takie niedoróbki byłyby nie do pomyślenia, gdyby komiks rysował George Perez, Ethan van Sciver, czy Ivan Reis. Właśnie Reis byłby według mnie idealnym ilustratorem WIECZNEGO ZŁA. Sprawdził się już przy BLACKEST NIGHT, gdzie doskonale widać jaką pieczołowitą uwagę przykłada do detali i twarzy postaci.

Polskie wydanie zawartością odpowiada amerykańskiemu. Zatem w dodatkach znajdziemy jedynie kilka szkiców oraz galerię okładek. Są wśród nich okładki autorstwa Reisa, dobry dowód na poparcie mojej tezy z poprzedniego akapitu. Może to drobny szczegół, ale muszę przyczepić się do farby drukarskiej, a konkretnie jej zapachu. Znów musiałem przez kilka dni "wietrzyć" komiks nim zabrałem się do lektury. Problemu takiego nigdy nie miałem z oryginalnymi wydaniami komiksów. Pojawił się też chochlik drukarski, którego nie było w oryginalnym wydaniu: w jednej ze scen w bat-jaskini, dymki Batmana i Catwoman zostały zamienione miejscami. Jest jeszcze kwestia tłumaczenia. Niektóre teksty, zwłaszcza one-linery, brzmią po prostu śmiesznie. Pewne zdania brzmią o wiele lepiej po angielsku i akurat z tym tłumacz niewiele mógł zrobić. Nie stanął jednak na wysokości zadania przy przydomkach. Niektóre są tłumaczone,  np. Martian Manhunter jako Marsjański Łowca Ludzi; inne nie, np. Yellow Lantern. Ten brak konsekwencji razi najmocniej w wypadku Łotrów, dwóch na pięciu ma przetłumaczone pseudonimy. Dużym zgrzytem jest też polski przekład cold gun jako karabin zimna. Przetłumaczone jakby na siłę... w tym wypadku o wiele lepiej brzmiałoby np. spluwa chłodu.

WIECZNE ZŁO to pozycja, w której rozpoczął się powrót Johnsa do wysokiej formy, jaką prezentował 3-4 lata wcześniej od powstania tego komiksu. Oceniając dotychczasowe duże eventy autorstwa Johnsa, WIECZNE ZŁO uplasowałbym poza podium. Nie jest to event tej samej klasy co INFINITE CRISIS, czy to co prezentował w swojej sadze z Zieloną Latarnią (przede wszystkim "trylogia" GREEN LANTERN: REBIRTH, SINESTRO CORPS WAR i BLACKEST NIGHT).

Ponieważ znam fabularne sztuczki stosowane często przez Johnsa, których i tutaj nie zabrakło, historia nie zaskoczyła mnie tak, jak powinna. Wymienione wady dopełniły tego, że WIECZNE ZŁO nie spełniło do końca moich oczekiwań. Następstwa komiksu są znaczące: zmiana status quo zarówno Ligi, jak i Dicka Graysona. Czy polecam WIECZNE ZŁO? Niezbyt entuzjastycznie, ale tak. Największą zaletą komiksu jest jego samodzielność. Można śmiało sięgnąć po tę pozycję pominąwszy różne, towarzyszące  mini serie i wątpliwej jakości prologi (seria AMERYKAŃSKA LIGA SPRAWIEDLIWOŚCI, czy LIGA SPRAWIEDLIWOŚCI tom 4: TRÓJKA). WIECZNE ZŁO to wreszcie pierwszy event w nowym uniwersum DC i historia, której ciągiem dalszym jest pisana przez Johnsa DARKSEID WAR (prezentowana na kartach JUSTICE LEAGUE). Gdy ta historia ukaże się w Polsce, bierzcie ją w ciemno! Tymczasem WIECZNE ZŁO oceniam na mocne 3 na 6.

Opisywane wydanie zawiera materiał z komiksów FOREVER EVIL #1 – 7.

Serdecznie dziękujemy wydawnictwu Egmont Polska za udostępnienie egzemplarza recenzenckiego.

Opisywany komiks możecie nabyć w sklepie ATOM Comics.

Damex

6 komentarzy:

  1. "Znając fabularne sztuczki stosowane przez Johnsa, historia nie zaskakiwała mnie". Może autor poduczyłby się trochę gramatyki i nie robił takich błędów składniowych. Zwłaszcza jeśli ocenia tłumaczenia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widzę, że któryś z kolegów już poprawił to zdanie na dłuuuższe. W pierwotnej wersji, którą cytujesz nie widzę błędu.

      Usuń
    2. Faktycznie poprawione. Przepraszam, że się czepiam, ale jest to błąd tyleż powszechny, co strasznie wkurzający. I świadczący o braku korekty przed opublikowaniem tekstu.

      Usuń
  2. jak zwykle ktos sie musi dopier**ic. Dobrze bylo, logicznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Dobrze bylo, logicznie." Ani dobrze ani logicznie. Konstrukcje imiesłowowe się kłaniają, a konkretnie konstrukcje z imiesłowem przysłówkowym współczesnym. A co do logiczności - z takiej konstrukcji składniowej wynika, że to historia znała fabularne sztuczki Johnsa.
      Pozdrawia polonista z 24 letnim stażem pracy.

      Usuń
  3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń