Recenzja wydania zbiorczego LEGION OF SUPER-HEROES: THE GREAT
DARKNESS SAGA DELUXE EDITION napisana pierwotnie w roku 2011 i
lekko zmodyfikowana w 2017.
Przyjęło się stwierdzenie, iż nie można uważać siebie w pełni za fana Legionu Superbohaterów, jeśli nie miało się wcześniej styczności z tak legendarną, ważną dla losów drużyny, piękną i zarazem przerażającą historią, jak THE GREAT DARKNESS SAGA. Ta stworzona na początku lat 80-tych ubiegłego stulecia opowieść jest nie tylko najsłynniejszą i najbardziej rozpoznawalną historią z udziałem Legionistów. Można spotkać się z wieloma opiniami, że jest to wręcz jedna z najważniejszych komiksowych historii wydanych przez DC Comics. Sformułowanie to jest według mnie zdecydowanie na wyrost, ale nie zmienia to faktu, iż miłośnicy Legionu często z sentymentem wracają do tego właśnie wydarzenia. To tutaj pełen kunszt swoich możliwości pokazali Paul Levitz (scenariusz) oraz Keith Giffen i Larry Mahlstedt (rysunek).
Po wielu latach TGDS doczekała się wreszcie wznowienia i to w wersji deluxe
edition zawierającej zeszyty #284-296 regularnej serii LEGION OF SUPER-HEROES
VOL. 2 oraz LEGION OF SUPER-HEROES ANNUAL #1. Nowe wydanie z końca roku 2010 jest
znacznie poszerzone w stosunku do swojego poprzednika w miękkiej okładce
wydanego, jaki ujrzał światło dzienne pod koniec lat 80-tych. Na nieco ponad
400 stronach oprócz głównej historii dostajemy również poprzedzające ją oraz następujące
tuż po niej numery. Wprowadzenie oraz epilog stanowią mniej więcej połowę
całego zbioru. Dzięki temu możemy zaobserwować sytuację, w jakiej znajdowali
się Legioniści tuż przed najważniejszą walką w ich życiu oraz kilka
konsekwencji z niej wynikających. Dodatkowo dostajemy możliwość spojrzenia na
oryginalny scenariusz napisany przez Levitza do numeru #290 i trochę wytycznych
dotyczących #294 - jest tego łącznie osiem stron, oraz szkice poszczególnych
bohaterów autorstwa Giffena, których również jest osiem stron. Na samym
początku umieszczony został dwustronicowy wstęp napisany przez samego Paula
Levitza. Nie posiadam oczywiście wydanego później jeszcze nowszego zbioru (zawierającego
te same zeszyty) w miękkiej okładce, stąd też trudno mi stwierdzić, czy dodatki
są takie same, czy tez w jakimś stopniu okrojone. Jedyne, czego tutaj tak
naprawdę brakuje to późniejszy ANNUAL #3, w którym zawarty jest swoisty epilog
do całego wydarzenia z udziałem Darkseida.
Legioniści już w przeszłości zostali zmuszeni wielokrotnie, aby wspiąć się na wyżyny swoich umiejętności walcząc z takimi przeciwnikami jak Dark Circle, Fatal Five, Time Trapper czy Mordru. Nigdy jednak nie trafili na tak potężnego rywala, jak Darkseid – Boga z Apokalips, który odrodził się w nowej postaci na nieznanej planecie i po setkach lat snu obrał sobie za cel podbój całego Uniwersum. Darkseid w krótkim czasie gromadzi z różnych zakątków kosmosu magiczne artefakty, które pozwalają mu odbudować swoją siłę. Wykorzystuje do tego celu swoich wiernych służących, którzy wzorowani na legendarnych bohaterach z przeszłości okazują się nie do powstrzymania dla Legionistów. Gdy Darkseid wchłania w siebie moc odebraną Mordru oraz Time Trapperowi jest już gotowy, aby się ujawnić i rozpocząć podbój Zjednoczonych Planet. W tym celu udaje się na Daxam i opanowuje umysły mieszkańców rodzinnej planety Mon-Ela, których zamienia w liczącą kilka milionów żołnierzy armię, każdy o mocy równej Supermanowi. Tak powstałej armii czoła stawić muszą Legioniści dowodzeni przez sensacyjnego lidera. Do walki przyłączają się również m.in. Supergirl oraz Legion of Substitute-Heroes. Jest to oczywiście mały skrót i wstęp do tego, co znajdziecie wewnątrz omawianego zbioru. Zdecydowanie jest co czytać, akcja jest bardzo dynamiczna i jeśli chcecie dowiedzieć się kto (chociaż to raczej oczywiste) i w jaki sposób zwyciężył, to trzeba sięgnąć po ten komiks.
Oprócz głównego wątku czyli walki z siłami ciemności jesteśmy świadkami innej walki, jaką na co dzień muszą toczyć członkowie Legionu. Drużyna staje m.in. przed koniecznością wyboru nowego lidera zespołu po tym, jak Lightning Lad nie jest w stanie psychicznie kontynuować powierzonego mu przywództwa. Duży wpływ ma na to nieobecność jego ukochanej, która wraz z kilkoma Legionistami zaginęła bez śladu w przestrzeni kosmicznej. Wybory nowego dowódcy odbywają się dosyć często w świecie Legionu i jest to stały element każdej serii opisującej przygody bohaterów XXX wieku. Nigdy jednak nie było tyle obaw związanych z tym, czy nowy lider jest właściwą osobą na właściwym miejscu. Jak pokazała późniejsza walka z Darkseidem nowo wybrany przywódca również potrafi zaskakiwać i zastosowany przez niego fortel umożliwił w pewnej chwili zmylenie przeciwnika, co w konsekwencji okazało się kluczowym momentem dla losów starcia.
Pomimo całej plejady bohaterów nie wszyscy jak można zauważyć uczestniczyli w
głównej batalii. Chameleon Boy był jednym z nielicznych, który nie wziął
udziału w starciu z siłami ciemności, ponieważ został wcześniej skazany i
osadzony we więzieniu. Wszystko to na skutek wcześniejszych nierozważnych
decyzji Reepa, które po pierwsze przysporzyły problemu nie tylko jemu, ale i
innym Legionistom, a po drugie mogły doprowadzić do konfliktu pomiędzy
Zjednoczonymi planetami a Khundami.
Levitz, Giffen oraz Mahlstedt dają nam możliwość zapoznania się z dużą ilością młodych bohaterów, którzy przewijają się na łamach całego komiksu, ale do tego sympatycy Legionu raczej już powinni przywyknąć. To samo tyczy się tematu całkiem sporej rotacji w drużynie. Niektórzy z członków zespołu postanawiają usunąć się w cień i z różnych powodów opuścić szeregi organizacji, natomiast inni dostają szansę aby wskoczyć w ich miejsce i spełnić swoje marzenie stając się nowymi Legionistami. Mamy również dwa ciekawe wątki miłosne, a wszystko rozgrywa się oczywiście w obrębie członków zespołu. Zwłaszcza ten z udziałem Timber Wolfa wydaje się mocno poruszający czytelnika, gdyż Brin jest zmuszony pod koniec dokonać trudnego wyboru. Jakkolwiek jednak nie wybierze i tak na tym straci.
Ilustracje są z gatunku tych przyjaznych dla oka i z jednej strony nic nie można im zarzucić, zaś z drugiej nie można nazwać ich rewelacyjnymi. Warto jednak podkreślić, że styl prezentowany tutaj przez Giffena jest bardziej "poprawny" i mniej tutaj eksperymentów z kreską, co artysta ten czynić będzie w kolejnych latach.
LEGION OF SUPER-HEROES: THE GREAT DARKNESS SAGA DELUXE EDITION to klasyka, klasyka i jeszcze raz klasyka. Czy jest to komiks warty wydania każdych pieniędzy, i który powinien znaleźć się na półce każdego miłośnika przygód Legionu? Raczej tak, zwłaszcza, jeśli jesteście miłośnikami starszych klimatów. Mimo upływu ponad trzydziestu lat od pierwszej publikacji tej historii nadal budzi ona podziw ze względu na to, w jaki została ona skonstruowana i poukładana przez jej twórców, wyprzedzając pod wieloma względami swoje czasy. Paul Levitz wspina się tutaj na wyżyny swoich pisarskich umiejętności i potrafi wykrzesać z praktycznie każdego członka Legionu wszystko to, co najlepsze. Jeśli jeszcze nie mieliście styczności z tym komiksem to zachęcam do nadrobienia zaległości i sprawdzenia na własnej skórze, czy magia w nim zawarta jest dla Was wyczuwalna, czy też może uznacie całość za produkt przereklamowany.
Ocena: 5/6
Opisywane
wydanie zawiera materiał z komiksów LEGION OF SUPER-HEROES VOL. 2 #284 - 296
oraz LEGION OF SUPER-HEROES ANNUAL #1.
Dawid Scheibe
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz