wtorek, 1 sierpnia 2017

LEGIONNAIRES BOOK ONE


W moje ręce wpadła ostatnio pozycja z gatunku tych, których wydania w formie zbiorczej raczej się nie spodziewałem. Nie ukrywam, że bardzo ucieszyłem się z decyzji DC Comics, aby po raz drugi zebrać w jednym tomie kilkanaście zeszytów, jakie wprowadzają czytelnika w zrebootowany świat niezwykłej grupy bohaterów z przyszłości - Legionu Superbohaterów, który miał miejsce w roku 1994. Napisałem drugi, gdyż w roku 1999 ukazał się pierwszy trejd związany z tym konkretnym wydarzeniem, ale był on uboższy o kilka zeszytów w porównaniu z nowszą edycją. Jeśli jakimś dziwnym trafem nigdy wcześniej nie mieliście przyjemności śledzenia jakiejkolwiek wersji Legionu, a bardzo chcielibyście dołączyć do grupy miłośników tej drużyny, to omawiany komiks jest jednym z idealnych wręcz momentów, aby to zrobić.

W wyniku działań Hala Jordana/Parallaxa, które opisane zostały szczegółowo na łamach eventu ZERO HOUR, dotychczasowe wydarzenia z udziałem Legionu Superbohaterów zostały całkowicie wymazane, wykasowane. Nastąpił zatem pierwszy reboot od czasu debiutu Legionu, który miał miejsce w ADVENTURE COMICS #247 z roku 1958. ZERO HOUR stało się okazją do posprzątania nawarstwiającego się przez 36 lat bałaganu i rozpoczęcia historii drużyny od nowa, ale jednocześnie z zachowaniem wieloletniej spuścizny. Restart komiksu z tak rozbudowaną historią nie należało do łatwych zadań, stąd też zadanie to powierzono jednemu z najlepszych w tym czasie scenarzystów - Markowi Waidowi (który dziesięć lat później ponownie przemebluje świat Legionu, ale to już temat na inna okazję).

Przyczyny oraz szczegóły swojej misji Waid przedstawia w dwustronicowym wstępie, który powstał specjalnie na potrzeby omawianego wydania zbiorczego. Scenarzysta ten dołączył do ekipy odpowiedzialnej za obie serie z udziałem Legionistów - LEGION OF SUPER-HEROES VOL. 4 oraz LEGIONNAIRES - na chwilę przed rozpoczęciem historii "End of An Era" (starcie z Glorith, Mordru oraz Time Trapperem), która kończyła kilkuletni, obfitujące w różne kontrowersje okres zainicjowany przez Keitha Giffena i znany powszechnie jako "Five Years Later" (5YL). W tym czasie istniały jednocześnie dwie wersje Legionu. Pierwsza z nich to grupa dorosłych Legionistów, którzy porzucili swoje pseudonimy, rzadko wykorzystywali swoje supermoce i porzucili kolorowe trykoty na rzecz cywilnych ubrań. Po zniszczeniu planety Ziemia zaczęli oni działać w ukryciu i założyli nowe, bardziej cudaczne kostiumy (najbardziej żałosny był pod tym względem Brainiac 5). Druga grupa to młodzi Legioniści, którzy na początku byli uważani za klony drużyny (tzw. partia SW6) wyhodowane i ukrywane przez Dominatorów. Ich przygody były zdecydowanie bardziej w klimacie superhero. Otrzymali oni nowe kostiumy oraz pseudonimy. Dopiski "Boy", "Girl" oraz "Lad" stały się mało popularne. Przykładowo Lightning Lad, Phantom Girl oraz Colossal Boy stali się odpowiednio Live Wire, Apparition oraz Leviathanem. To właśnie ta druga z grup, której perypetie do tej pory ukazywały się na kartach serii LEGIONNAIRES, posłużyła Waidowi jako podstawa do wykreowania nowego, świeżego i przystępnego dla każdego czytelnika świata.

Nowy origin Legionu ukazał się najpierw w LEGION OF SUPER-HEROES #0, a następnie kontynuowany był w LEGIONNAIRES #0. Później oba tytuły wróciły do swojej poprzedniej numeracji. Teoretycznie były to dwie różne serie, ale od września 1994 roku tak naprawdę uważane były jako jeden tytuł ukazujący się raz na dwa tygodnie. Jest to analogiczna sytuacja do tego, co miało w tym samym czasie miejsce w komiksach z rodziny Supermana - jedna historia przewijająca się przez cztery serie.

Zmiany zaproponowane przez Marka Waida wspólnie z Tomem McCrawem oraz Tomem Peyerem były w większości bardzo drastyczne. Te same kostiumy i pseudonimy to chyba jedyne elementy, jakie łączą koniec ery 5YL z początkiem rebootu obserwowanego w LOSH vol. 4 #0. Na początku twórcy przedstawiają w odświeżonej wersji klasyczną sytuację, gdy trójka młodych ludzi - Rokk Krinn, Garth Ranzz oraz Imra Ardeen ratuje życie milionera R.J. Brande'a. Od tej pory tworzą oni Legion Superbohaterów sponsorowany przez Brande'a i popierany przez federację Zjednoczonych Planet (UP). Grupa bardzo szybko rozrasta się o kolejnych członków, powstaje specjalna siedziba, stworzone zostają charakterystyczne pierścienie służące do latania i wzajemnej komunikacji. Każdy przedstawiciel UP wysyła swojego młodego reprezentanta, który zasila szeregi ekipy i jednocześnie oferuje swoje nietypowe umiejętności. Siłą Legionu jest to, że współpracują w nim obcy nastolatkowie pochodzący z zupełnie różnych światów i środowisk, ale łączy ich jeden wspólny cel - pilnowanie porządku na terenie należącym do federacji Zjednoczonych Planet. Scenarzyści rozłożyli proces budowania zespołu na kilka miesięcy, przez co każdy element układanki jest bardzo dopieszczony, dobrze zintegrowany.

Przy tak dużym nagromadzeniu się różnych charakterów nieuniknione są oczywiście pewne kłótnie, nieporozumienia. Na przestrzeni tych kilkunastu zeszytów obserwujemy zarówno pierwsze zwycięstwa, jak i pierwsze porażki poniesione przez młodych bohaterów. Tarcia spowodowane wyborem lidera, osobiste dramaty Triad, czy Live Wire, problem rasizmu, a nawet tragiczna śmierć jednego z nowych członków zespołu. To tylko niektóre wątki, jakie poruszone zostają w tym komiksie. Dochodzi do tego fakt, iż nie wszystkim istnienie Legionu jest na rękę i osoby te zrobią wszystko, aby pozbyć się problemu. W roli złoczyńców pojawiają się między innymi Mano oraz Tangleweb, a wśród zupełnie nowych Legionistów Kinetix, XS, czy Gates. Co ciekawe, niektórzy Legioniści zostają przedstawieni w bardzo oryginalny sposób, jak chociażby Matter-Eater Lad, zaś niektórzy aktualnie zasilają szeregi konkurencyjnej dla Legionu drużyny Work Force - Karate Kid, czy Ultra Boy.

Za rysunki w tym zbiorze odpowiadają przede wszystkim dwaj artyści - Jefrey Moy oraz Lee Moder. ilustracje są można powiedzieć typowe dla lat 90-tych, także z pewnością mają swój unikatowy klimat. Warstwa graficzna nie jest jakaś szokująco dobra, ale według mnie na tyle poprawna, że z pewnością nie przeszkadza emocjonować się przygodami Cosmic Boya i spółki. Zdecydowanie bardziej podobały mi się rozdziały wykonane przez Jefreya Moya, ale to oczywiście bardzo subiektywna ocena.

Mark Waid przeprowadził Legionistów przez okres zmian, a następnie po kilku miesiącach pozostawił wszystko w rękach McCrawa oraz Peyera, którzy czerpali radość z pisania przygód młodych superbohaterów (z późniejszą pomocą Rogera Sterna), aż do nadejścia ery duetu Dan Abnett/Andy Lanning. Pozostaje mieć nadzieję, że dalsze zeszyty z tego okresu również doczekają się wydania w postaci zbiorczej. Zwłaszcza, że w ostatnim czasie zaczęły pojawiać się przedruki różnych starszych przygód Legionistów. Może to także zwiastować powrót regularnej serii z udziałem herosów z XXXI wieku już w jubileuszowym dla tej drużyny roku 2018. Gdyby tak sie okazało, to patrząc pod kątem Legionu, do szczęścia brakowałaby mi jeszcze tylko zapowiedź publikacji w formie zbiorczej materiału z "Five Years Later", który dziwnym trafem do tej pory był zawsze pomijany.

Jak wspomniałem na początku LEGIONNAIRES VOL. 1 to bardzo przyjemny komiks, który nie tylko ucieszy zagorzałych fanów tematyki związanej z nastoletnimi wybrańcami R.J. Brande'a, ale również powinien trafić w gusta nowych czytelników, którzy dopiero zaczynają swoją przygodę z Legionem. Minęło ponad dwadzieścia lat, kreska jest może już trochę mało zaskakująca, ale treść oraz przesłanie nadal pozostają uniwersalne i ponadczasowe. Prawie czterysta stron trzymającej w napięciu, przyjemnej lektury.

Ocena: 5/6

Opisywane wydanie zawiera materiał z komiksów LEGION OF SUPER-HEROES #0, #62-68 oraz LEGIONNAIRES #0, #19-24.

Omawiany komiks znajdziecie w sklepie ATOM Comics.


Dawid Scheibe

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz