MŁODZI TYTANI: AKCJA! FILM - 91%
Ant-Man i Osa - 88%
Avengers: Wojna bez granic - 83%
I tak oto już nawet fani Marvela zaczynają mówić, że serwis Rotten Tomatoes jakoś tak nie do końca właściwie liczy te wyniki. No bo przecież jak to? Żeby jakieś coś z DC miało taki rezultat? Że kinowa produkcja, której telewizyjne wcielenie jest nienawidzone przez wszystkich za sam fakt swojego istnienia miała lepsze oceny niż ich ukochane filmy? Tymczasem twórcy MŁODZI TYTANI: AKCJA! FILM zagrali wszystkim na nosie (oraz na nerwach) i dostarczyli zaskakująco spójną oraz niegłupią historię, która jednak nawet przez moment nie odcina się od swojego małoekranowego pochodzenia. Innymi słowy: haters gonna hate.
Załóżmy jednak, że nie jesteście osobami,
które nienawidzą serial MŁODZI TYTANI: AKCJA! tylko za to, że produkcja ta
istnieje. Pójdźmy dalej. Załóżmy, że nie mieliście do czynienia z żadnym
odcinkiem serialu telewizyjnego. Czego zatem możecie się spodziewać po kinowej
produkcji? Czy jest to tytuł, na który warto wybrać się z Waszymi pociechami?
Moim zdaniem jak najbardziej, jedynie trzeba wziąć pod uwagę pewne istotne
elementy.
MŁODZI TYTANI: AKCJA! FILM, podobnie
zresztą jak serial, to zdecydowanie nie jest produkcja w jakikolwiek sposób
aspirująca do bycia niezwykle pouczającą, mającą konkretne walory edukacyjne
czy też pisząc w skrócie, bycia czymkolwiek innym niż beką z wszystkiego
dookoła. Nie jest to jednak przypadkowe działanie, efekt niestaranności twórców,
którzy chcieli wrzucić jakiś morał, tylko im nie wyszło (ba, jest w filmie
nawet scena parodiująca dawanie morałów). To zagrywka całkowicie świadoma i też
niejako odpowiedź na wszechobecną krytykę. Jeśli więc nie macie nic przeciwko
temu, by Wasze pociechy niczego ważnego w ich przyszłym życiu się nie nauczyły
podczas wizyty w kinie, za to usłyszały sporych rozmiarów garść bardziej lub
mniej wybrednych dowcipów (w tym: o pierdzeniu, kupach czy pośladkach) –
możecie spokojnie udać się na MŁODZI TYTANI: AKCJA! FILM. Gdy przyjmie się
charakterystyczny styl tej telewizyjnej produkcji, która na duży przeniesiona
została jeden do jednego i widzowie nie mogą liczyć na taryfę ulgową, wówczas
okaże się, że fabuła nie jest wcale jakaś zła.
Mocno obawiałem się o to, jak z
rozpisaniem historii na 90 minut poradzą sobie twórcy produkcji. Nieraz przechodziło
mi przez myśl to, że ostatecznie otrzymamy zbiór luźno powiązanych ze sobą
żartów. Na szczęście tak się nie stało i MŁODZI TYTANI: AKCJA! FILM oferuje
widzom fabułę dokładnie takiej, jakiej można było się spodziewać: niezbyt
skomplikowaną, zupełnie nieodkrywczą, ale za spójną, kompletną i wypełnioną
dowcipami. Robin marzy o tym, by nakręcono o nim film kinowy, ponieważ właśnie
to uważa za wyznacznik prawdziwej popularności. Niestety, on i Tytani spotykają
się z odmową, ponieważ nie mają na koncie czynów prawdziwie heroicznych. Na
szczęście, albo i nie, trafiają oni na Slade’a i jego złowieszczy plan
przejęcia kontroli nad światem. W trakcie tej misji Tytani na nowo odkryją siłę
przyjaźni, która jednak będzie wystawiona na ciężką próbę.
MŁODZI TYTANI: AKCJA! FILM to
produkcja skierowana, naturalnie, przede wszystkim do młodszych widzów. Wydaje
mi się, że grupa docelowa to okolice 10 lat, chociaż kilkukrotnie pojawiają się
w filmie momenty, w których tak na dobrą sprawę aż głupio było się zaśmiać
osobie dorosłej. W produkcji pojawia się sporo akcji, wybuchów, pościgów, a
także piosenek. Jest kolorowo oraz wesoło, więc jeśli Wasze pociechy polubiły
telewizyjną inkarnację MŁODZI TYTANI: AKCJA! to i na filmie powinny bawić się
tak samo dobrze.
Jednocześnie jest to animacja
trzymająca się popularnego obecnie trendu polegającego na umieszczaniu w
produkcji całej masy easter-eggów skierowanych do rodziców dzieciaków, którzy
też siedzą na sali. MŁODZI TYTANI: AKCJA! FILM nie boi się nawiązywać do
produkcji Marvela i Disneya, ale zarazem nie ma hamulców przed równie dosadnym
szydzeniem z samego DC. To plus pojawiające się na drugim planie smaczki
(plakaty filmowe oraz przebijające się tu i ówdzie nazwy firm to czyste złoto)
sprawi, że i dorośli odbiorcy nie powinni się nudzić.
Oczywiście nie jest to produkcja
pozbawiona wad. Jak już wspomniałem wcześniej, jest tu kilka momentów, które
bardzo mocno zbliżyły się do granicy dobrego smaku. Dla osób, dla których
swoistą religią jest nienawidzenie telewizyjnego serialu, stanowić to będzie z
pewnością dobrą pożywkę, ponieważ jestem przekonany, że część z nich i tak film
obejrzy. Mam też pewne zastrzeżenia do twórców polskiej wersji językowej. O ile
aktorzy podkładający głosy pod poszczególne postacie jak na mój gust dobrze
wywiązali się ze swoich obowiązków, tak już tłumacze nie popisali się do końca.
Jeśli porównacie sobie chociażby trailery z USA i Polski, zauważycie iż
niektóre dialogi w naszej rodzimej wersji straciły część swojego prześmiewczego
tonu. W innych z kolei pojawiały się momenty, przy których można pomyśleć iż
nasi tłumacze dodawali coś od siebie ”dla beki”, tylko nie wychodziło (z cała
pewnością sprawdzę to sobie ponownie przy premierze filmu na DVD).
Przed seansem właściwym, widzowie
uraczeni zostają szortem ze świata DC SUPER HERO GIRLS. Tutaj nie będą się zbyt
mocno rozpisywał, ponieważ identyfikuję się jako dorosły mężczyzna i jestem tak
daleko od grupy docelowej, jak tylko jest to możliwe. Zdradzę więc tylko, że
trwa on około pięciu minut i skupia się na Batgirl. Jest także scena po
napisach… którą trudno jakoś jednoznacznie zinterpretować. W chwili gdy piszę
te słowa, oficjalnego potwierdzenia najprostszego, płynącego z niej wniosku nie
ma.
MŁODZI TYTANI: AKCJA! FILM i jego
twórcy nie mają powodów do wstydu. Produkcja ta nie wyrzekła się swoich
telewizyjnych korzeni i przy zachowaniu typowej dla niej, dużej dozy absurdu,
braku głębszego morału oraz nieskrępowanego śmiania się z absolutnie
wszystkiego stworzono zwięzłą oraz spójną fabułę. Ja bawiłem się dobrze, inni
ludzie w kinie – zarówno dorośli jak i przede wszystkim dzieci – również głośno
i często się śmiali. I chyba o to właśnie chodziło.
Natomiast jak wspomniałem na
początku: haters gonna hate.
Krzysztof Tymczyński
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz