Narzeczeństwo to podobno jeden
z najpiękniejszych okresów w życiu. Wiąże się z jednej strony z radością oraz
wielkimi nadziejami, zaś z drugiej towarzyszy mu lęk i niepewność o przyszłość.
Selina Kyle oraz Bruce Wayne w bardzo nietypowy sposób przeżywają ten czas
ważnych decyzji, podczas którego mają okazję lepiej się poznać, a także
przekonać się, jak mocna łączy ich więź. Ostatnie chwile przed planowanym na
końcówkę przyszłego tomu weselem, Batman oraz jego wybranka serca mają bardzo
pracowite. I nie chodzi tylko o standardowe przygotowania do ślubu, gdyż w
międzyczasie muszą między innymi ocalić świat (jakież to banalne i
niewyszukane, prawda?), czy też zmagać się z konsekwencjami pewnej nietypowej obietnicy
złożonej w przeszłości przez Bruce'a oraz Dianę. Szósty tom to wyważona
mieszanka akcji oraz spokojniejszych, skłaniających do refleksji rozdziałów,
które w dużej mierze dają odpowiedź na to, czy Mroczny Rycerz jest rzeczywiście
gotowy dzielić wspólne życie z Seliną? Po tym przynudnawym wstępie przejdźmy do
krótkiego omówienia zawartości omawianego komiksu.
Tym razem Tom King zaprasza
nas do zapoznania się z czterema historiami, różniącymi się długością, a także
kompletnie odmiennymi pod względem panującego w nich klimatu. I za to między
innymi wysoko sobie cenię (od pewnego czasu ma się rozumieć ) dokonania Kinga
na łamach BATMANA. Niby pisze zawsze o tej samej postaci, ale stawia na duże
urozmaicenie i różnorodność.
Na pierwszy ogień idzie krótka
historia detektywistyczna, których niestety w świecie Batmana ostatnimi czasy
jak na lekarstwo, a które zawsze chętnie pochłaniam. Główny bohater prowadzi
śledztwo w sprawie brutalnego morderstwa, a tropy prowadzą w stronę Zsasza oraz
Two-Face'a. Jest to historia z małym dreszczykiem, w której obserwujemy
narodziny nowego złoczyńcy, dla którego inspiracją jest Bruce Wayne. Jestem
ciekaw, czy i kiedy ten nowy villain powróci jeszcze w tej serii. Zamordowani bogaci
rodzice i chłopak wychowywany przez lokaja - brzmi znajomo? Nic tutaj nie jest
dziełem przypadku, a prawda okazuje się wielkim szokiem dla Batmana. King w
swoim pokręconym stylu nawiązuje do znanego oraz oklepanego wielokrotnie
originu i stawia ważne pytania odnośnie ścieżki jaką podąża, a jaką mógł
podążyć Bruce. Mocna i trafna jest również puenta tego zeszytu:
- You're not Bruce Wayne! You're sick kid with dead parents!
- Well... yes... but what else is Bruce Wayne?
Po takim, całkiem przyjemnym
otwarciu, dostajemy kolejne dwie odsłony historii "Superfriends".
Pamiętacie genialną podwójną randkę z poprzedniego tomu? Tym razem przyglądamy
się bliżej relacjom łączącym Batmana z Wonder Woman, które może i nie
dostarczają aż tak wielu powodów do zachwytu, jak wspólny wypad Lois, Clarka,
Seliny oraz Bruce'a, ale zdecydowanie i tutaj poziom jest wysoki. Gdzieś w
innym wymiarze pewien wojownik toczy bój z niekończącą się hordą potworów, a
tym samym uniemożliwia ich marsz w stronę Ziemi. Bruce i Diana na jeden dzień
zamieniają się miejscami z Gentle Manem nie wiedząc, że w całym układzie tkwi
pewien mały, aczkolwiek istotny haczyk. Czas płynie tam zdecydowanie szybciej,
przez co zamiast kilku godzin spędzają w obcym wymiarze 37 lat! Jak łatwo się
domyślić, jest to wystarczający szmat czasu, aby dwie bliskie, zdane tylko na
siebie osoby mogły lepiej się poznać, a może nawet pokochać. Uczucie gacka oraz
kotki zostaje zatem wystawione na bardzo ciężką próbę, a ta ostatnia robi
wszystko, aby jak najszybciej przywrócić dawny stan rzeczy. Świetna oprawa
graficzna jest dodatkowym smaczkiem, który nadaje całości niesamowitego
klimatu. King umiejętnie wplata w tą opowieść zabawne wstawki, jak rozmowa o
zwierzątkach domowych, czy też żarty z nowego stroju Batmana. A jest z czego,
bo przecież Bat-rycerz wygląda niczym jakaś limitowana figurka wyjęta prosto z
LEGO BATMAN: FILM.
Trzecia i zarazem najdłuższa
część omawianego tomu skupiona jest na postaci Poison Ivy. Jest ona wyjątkową
przeciwniczką Batmana, gdyż w zależności od okoliczności oraz scenarzysty
zalicza się ona bądź do tych pozytywnych, bądź też negatywnych postaci. W tej
opowieści mamy nawiązanie do THE WAR OF JOKES AND RIDDLES, gdzie Ivy stanęła po
stronie Człowieka-Zagadki. Kobieta wstydzi się popełnionych w przeszłości
grzechów i w ramach zadośćuczynienia chce je naprawić, czyniąc świat pięknym,
idealnym i pozbawionym wszelkich trosk miejscem. Trochę jednak tym razem
przesadziła w drugą stronę, stąd potrzebna jest interwencja dynamicznego duetu
w składzie Batman/Catwoman. Ważną rolę odgrywa Harley Quinn, a Mroczny Rycerz
został ukazany z tej najlepszej strony, jako genialny strateg przewidujący z
wyprzedzeniem kilka najbliższych ruchów przeciwnika. Czyta się całkiem nieźle,
chociaż zdarzają się sceny nieco przesadzone, jak chociażby po raz kolejny
(poprzednio w starciu z Talią Al Ghul) ukazanie Catwoman jako niezwykle silnej
i szybkiej w starciu ze znacznie lepiej wyszkolonym przeciwnikiem. Na plus na
pewno zaliczę uczynienie z Bat Burgera popularnego miejsca spotkań dla
superbohaterów w Gotham. Ten fast food pojawia się również w opisywanej chwilę
wcześniej historii, za każdym razem wywołując uśmiech zadowolenia na mojej
twarzy. Warto również nadmienić, iż po raz pierwszy wspomniane zostaje tutaj
miejsce zwane Sanktuarium, wokół którego toczyć się będzie wrześniowy event
pisany oczywiście przez Toma Kinga.
Finałowy zeszyt ukazuje
Catwoman, która wymyka się w nocy z posiadłości, aby dokonać wyboru oraz
"zakupu" sukni ślubnej. Jest to niema, pozbawiona tekstu część, gdzie
wystarczającą i swoją drogą świetną rolę odgrywają przepiękne ilustracje Joelle
Jones. Nie zabrakło też miejsca na jakże trafne, humorystyczne momenty.
Sekwencje z nocnej eskapady Seliny przeplatane są flashbackami, w ramach
których ukazane są jej różne spotkania z Batmanem na przestrzeni lat. Oboje
mocno się zmienili, nie tylko patrząc na kostiumy, podczas tej trwającej od lat
zabawy w kotkę i nietoperza.
Który to już raz o ilustracjach
w BATMANIE prawić można same komplementy? Chyba nie było jak do tej pory z
mojej strony większego narzekania na warstwę graficzną w tej serii. Każdy
artysta goszczący w tym tytule potrafi zachwycić swoją wizją przygód Mrocznego
Rycerza, pomimo, iż dysponuje kompletnie inną kreską od
poprzednika/poprzedniczki. W tym konkretnym przypadku znów miałem przyjemność
podziwiać prace Joelle Jones, która jak widać na dłużej zadomowiła się w
BATMANIE, oczywiście z korzyścią dla tego komiksu. Jej ilustracje w części z
udziałem Wonder Woman, a zwłaszcza zobrazowana nocna wyprawa do salonu sukni
ślubnych, to prawdziwa uczta dla moich oczu. Drugim najwięcej wnoszącym do tego
albumu rysownikiem jest dobrze sprawdzony już w tej roli Mikel Janin. Nie
potrafi on wprawdzie tak genialnie ukazywać emocji bohaterów, jak wspomniana
wcześniej Joelle, ale jest przede wszystkim mistrzem większych kadrów,
rozlanych na całą stronę lub na dwie strony. Inauguracyjny zeszyt jest
natomiast autorstwa Travisa Moore'a, którego styl fajnie integruje się z
mrocznym klimatem, jaki panuje w tym numerze. Nie zdziwiłbym się, gdyby Moore
zawitał jeszcze w przyszłości na karty tej serii.
Najnowszy tom serii BATMAN
jakościowo minimalnie tylko odstaje od poprzedniego, ocenionego przeze mnie dosyć
wysoko wydania zbiorczego. Scenarzysta konsekwentnie podąża pełną ciekawych
rozwiązań ścieżką, na jaką wkroczył serwując nam pamiętną wojnę pomiędzy
Jokerem i Riddlerem. Tematyka poszczególnych historii jest bardzo różnorodna, a
każda z nich odkrywa/dodaje coś nowego do nietypowej przecież jak na świat
superbohaterski relacji, jaka łączy Bruce'a z Seliną. Ten duet rozumie i
uzupełnia się nadspodziewanie dobrze, zarówno na płaszczyźnie prywatnej, jak i
tej "zawodowej", czyli walcząc z różnymi zagrożeniami/złoczyńcami. Kawał
dobrego, momentami bardzo dobrego czytadła, a do tego opakowanego w wysokiej
klasy ilustracje sprawdzonych artystów. Jeśli spodobał się Wam poprzedni tom,
to i ten powinien przypaść Wam do gustu. Ze swojej strony jak najbardziej polecam.
Ocena: 5-/6
Opisywane wydanie zawiera materiał z komiksów BATMAN #38 - 44
Kolejny tom BATMANA w ramach Rebirth znajdziecie w sklepie ATOM Comics.
Dawid Scheibe
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz