Na tylnej stronie
okładki komiksu, który jest bohaterem tego tekstu, można znaleźć zajawkę
informującą, że ”Powrót Grega Rucki do pracy nad WONDER WOMAN to jedna z
najlepszych nowin na temat DC Odrodzenie”. I z tym nie mam zamiaru polemizować,
ponieważ gdy tylko siedzibę DC Comics opuściła wyżej wymieniona informacja i
poszła w świat, autentycznie i bardzo mocno się ucieszyłem. Pierwszy run Rucki
przy postaci Diany Prince, którego 2/3 mieliśmy już okazję przeczytać w ramach
linii DC Deluxe, to komiks który bardzo lubię i obok tego, co swego czasu
wyczyniał z Wonder Woman George Perez, to jest właśnie mój ulubiony okres w
historii Diany. Rzeczywistość jednak szybko sprowadziła mnie na ziemię i
chociaż przy ogólnym rozczarowaniu inicjatywą Odrodzenie WONDER WOMAN akurat
daje radę, tak historia z pierwszych dwóch tomów nie dorasta do pięt temu, co
Rucka pisał wcześniej. PRAWDA tylko utwierdza mnie w tym przekonaniu. Tekst
zawiera drobne spoilery.
Na dobry początek jednak
bury dla Egmontu za pozostawienie bez najmniejszych zmian całkowicie
spartolonych biogramów twórców, które można znaleźć na jednym ze skrzydełek
komiksu. Przypomnę, że Egmont przypisuje tam Gregowi Rucke aktywny udział przy kilku
komiksach z New52, podczas gdy wtedy miał kilkuletni odpoczynek od DC. Liam
Sharp z kolei dalej ”aktualnie tworzy” komiksy, które zakończył ilustrować
raptem dekadę temu.
Po tym, jak Diana
przekonała się na własnej skórze, że wszystko co o sobie wiedziała było
kłamstwem, problemy bynajmniej nie odpuszczają. Przygnieciona tym wszystkim
Wonder Woman nie daje rady, załamuje się i trafia do szpitala. Wrogowie jednak
nie odpuszczają i nasza ulubiona Amazonka staje się ich celem. Uratować mogą ją
tylko Steve Trevor, Etta Candy oraz ktoś z przeszłości Diany, a także
ewentualny powrót do zdrowych zmysłów.
PRAWDA to tom wypakowany
akcją i autentycznie mający swoje dobre momenty. Niestety, giną one nieco w
natłoku elementów, o których można co najwyżej napisać ”średnie”, ewentualnie
”a po co było?”. I tak jak te elementy fabuły skupiające się na innych niż
Diana Amazonkach, przesiąknięte mitologią i dużą dozą klimatu ocierającego się
o magię chłonąłem całymi garściami, tak gdy przyglądaliśmy się bliżej samej
Dianie, już tak ciekawie nie było. Bardzo fajne i obfitujące w dramatyzm fragmenty
z Cheetah i Barbarą Ann broniły się same, tak dla równowagi widzieliśmy sceny,
w których Rucka mylił Steve’a Trevora z Terminatorem. Rozwinę nieco swoje
myśli.
Bardzo dziwne jest dla
mnie poczucie tego, iż w PRAWDZIE najważniejsze postaci, a więc oczywiście
Diana oraz Steve Trevor, są zarazem najsłabszymi ogniwami tomu. sam pomysł
doprowadzenia Wonder Woman do załamania i osadzenia w odpowiedniej placówce,
chociaż oczywiście nieco oklepany, miał w sobie potencjał na ukazanie czegoś
ciekawego, lecz Rucka całość zamyka raptem w trzech zeszytach, bardzo
lakonicznie przy tym przywracając postać Ferdynanda ze swojego poprzedniego
runu. Ten humanoidalny byk tak na dobrą sprawę odgrywa w tym tomie rolę, którą
mógł wykonać dosłownie każdy bliższy sprzymierzeniec Diany – mógłbym wymienić
ich tutaj co najmniej kilkoro – i znika równie szybko jak się pojawia. Steve
Trevor z PRAWDZIE to straszliwa męczybuła i na zmianę albo robi maślane oczka
do Diany (co Rucka niestety pisze tak, że zamiast kibicować temu duetowi raczej
zbiera się nam na mdłości) albo też wciela się w super-komandosa i bez żadnych
broni rozkłada niemal cały oddział najlepiej wyszkolonych zabójczyń na świecie,
po drodze w zasadzie nic sobie nie robiąc z tego, że jedną nogę przebito mu
kulą z dość pokaźnego pistoletu. Najgorzej jest jednak z samą główną bohaterką
cyklu, która niemal w żadnym momencie nie prezentuje się jak symbol połączenia ogromnej
siły, heroizmu oraz kobiecości – jej zagubienie, co prawda wyjaśnione,
uzasadnione oraz odpowiednio wyłożone w fabule, graniczy tutaj momentami z tym,
czego po tej bohaterce byśmy się nie spodziewali: bezsilnością, brakiem logiki
niektórych zachowań (jest tu scena wyglądająca jakby gdyby nie Trevor, to Diana
dałaby radośnie do siebie strzelać grupie przeciwniczek) i zależnością od
innych. To nie jest niestety Wonder Woman, której przygodami bym się fascynował
i której chcę kibicować.
Te znacznie fajniejsze
fragmenty PRAWDY częściowo niestety przywracają status quo, ale i tak dobrze
się je czyta oraz ogląda. To, iż Barbara Ann nie ucieknie na długo od klątwy
Cheetah było raczej nietrudne do przewidzenia, niemniej scenarzyście udało się
tutaj napisać to z należytym temu wątkowi dramatyzmem i nie ukrywam, że udało
mu się złapać mnie za gardło w jednej z kluczowych scen. Strasznie chętnie
także widziałbym Ruckę przy jakimś tytule poświęconym tylko i wyłącznie
Amazonkom z Temiskiry. Niedługim, powiedzmy dwunastonumerowym. Na łamach PRAWDY
twórca ten pokazał, że fajnie czuje się w klimacie mitologiczno-magicznym,
dając nam zdecydowanie najlepsze fragmenty tego komiksu. Kolejny plus należy
się wreszcie wszystkim trzem rysownikom, którzy podzielili się swoim niemałym
talentem na stronach omawianej właśnie pozycji. Najwięcej otrzymujemy prac
Liama Skarpa i moim zdaniem to właśnie on z tego tria spisuje się najlepiej,
ale Renato Guedes oraz Bilquis Evely spisują się tylko niewiele gorzej. Nie
przekonała mnie co prawda okładka tomu, ale i tak uważam, że chociaż te komiksy
z Odrodzenia, które dane było mi przeczytać, generalnie pod kątem graficznym
prezentują się nieźle, to WONDER WOMAN wyróżnia się tutaj zdecydowanie. Szkoda
tylko, że nie mogę tego samego powiedzieć o scenarzyście, który niejako
potwierdził zasadność powiedzenia mówiącego, iż nie wchodzi się dwa razy do tej
samej rzeki.
Nie do końca wierzę, że
to piszę, ale z tomu na tom jestem coraz bardziej rozczarowany tym, co Greg
Rucka pokazuje na łamach WONDER WOMAN. Po trzech tomach zdecydowanie wyżej
stawiam nie tylko jego wcześniejsze dokonania z tą bohaterką, ale także run
Azzarello, o tym co wyczyniał George Perez nawet nie wspominając.
Krzysztof Tymczyński
-------------------------------------------------------------------------------------
Opisywane
wydanie zawiera materiał z komiksów WONDER WOMAN #13, #15, #17, #19, #21, #23 oraz #25.
Dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie egzemplarza do recenzji.
WONDER WOMAN TOM 3: PRAWDA do kupienia w sklepie ATOM COMICS
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz