W tomie tym Batmanowi i jego podopiecznym przyjdzie ponownie
zmierzyć się z Syndykatem Ofiar i, jak można się domyślić po tytule zbioru, nie
zakończy się to dla naszych bohaterów jednoznacznym zwycięstwem. Na zakończenie
natomiast otrzymujemy opowiedziany na nowo origin Clayface’a.
Miło mi poinformować o tym, że po pewnej poprawie już w
poprzednim wydaniu zbiorczym, seria wróciła do wysokiej jakości znanej z jej
pierwszych tomów. Ba, uważam wręcz że ten jest najlepszą z dotychczasowych
odsłon tego tytułu. W tytułowej opowieści tego zbioru to co zawsze było
najlepszą częścią serii, czyli relacje między jej bohaterami są tutaj wysunięte
na plan pierwszy. Szczególnie chodzi tu o Tima i Stephanie, którzy po chwilowej
euforii wynikającej z ponownego spotkania zaczynają odkrywać, że ostatnie
wydarzenia sprawiły, iż coraz więcej zaczyna ich dzielić. Bardzo ciekawie też
rozwija się sytuacja między Basilem i Glory, za sprawą której Syndykat Ofiar
próbuje przywrócić Clayface’a do jego dawnej zbrodniczej osobowości. Podczas
gdy z kolei Cassandra zdaje się być jedyną, która jest w stanie utrzymać go po
stronie dobra. Do tego mamy jeszcze Anarky’ego, który choć sprzymierzony z
Syndykatem zaczyna z biegiem czasu wątpić w słuszność swego wyboru. No i
oczywiście decyzję którą podejmuje Batwoman, wbijającą klin między bohaterów i
dzielącą drużynę. Skupienie się na wzajemnych relacjach postaci nie znaczy, że
komiks jest całkowicie pozbawiony akcji. Jest ona jednak bardzo mocno
ograniczona i nieraz zamiast pokazać scenę walki, która mogłaby kiedy indziej
zająć cały numer, rozgrywa się ona w całości poza kadrem. Nawet jednak mimo to
udaje się np. pokazać twórcom Batmana jako badassa – na jednym kadrze prowokuje
około setkę przeciwników do ataku, a na następnym na którym go widzimy stoi
wśród dziesiątek nieprzytomnych ciał. Innym razem pozwala to pozostawić pewne
niedopowiedzenie i sprawić by czytelnik zaczął się zastanawiać czy aby na pewno
stało się dokładnie to na co wygląda.
Na deser natomiast mamy wspomniane przedstawienie zmodernizowanych
początków Clayface’a. Wprawdzie chodzi tu oczywiście o Basila Karlo, to jednak
w dużej mierze historia ta oparta jest na znanym z BATMAN: TAS originie tej
postaci w wersji Matta Hagena. Jednak Tynion dodaje sporo od siebie i w efekcie
zupełnie mi to nie przeszkadza, a wręcz przeciwnie – wprowadzone przez niego
zmiany sprawiają, że opowieść jeszcze na tym zyskuje.
Za stronę graficzną odpowiada tym razem cała gama
rysowników, z których ledwie dwóch, Joe Bennet i Miguel Mendonca udzielają się
przy więcej niż jednym numerze. Zarówno oni jak i reszta artystów pracujących
przy „Upadku Batmanów” trzymają w miarę równy dobry poziom, choć bez zachwytów.
Natomiast najlepiej wypada Eddy Barrows rewelacyjnie ilustrujący numer
poświęcony Clayface’owi. Dodatki natomiast są jak zwykle bardzo ubogie i
sprowadzają się do kilku bardzo przyjemnych dla oka okładek autorstwa Guillema
Marcha.
Dobrze, że Tynionowi udało się odzyskać formę, co pokazał
już przy okazji poprzedniego tomu, a tym razem bardzo dobitnie to potwierdził.
Moim zdaniem jest to jedna z najlepszych rzeczy jakie wyszły pod szyldem DC
ODRODZENIE i mam nadzieję, że finał jego runu w następnym wydaniu zbiorczym okaże
się równie dobry.
Tomasz Kabza
Opisywane wydanie zbiera materiał z komiksów DETECTIVE COMICS #969-974 oraz DETECTIVE COMICS ANNUAL #1
Komiks do nabycia w sklepach Egmontu i ATOM Comics
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz