Carter Hall powrócił do świata
DC na kartach snyderowskiego DARK NIGHTS: METAL, gdzie odegrał jedną z
istotnych ról w tym zakrojonym na szeroką skalę wydarzeniu. Niejako
konsekwencją tego powrotu jest powołanie do życia nowej serii z solowymi
przygodami tego bohatera. Architektami najświeższych perypetii Hawkmana okazali
się Robert Venditti (scenariusz) oraz Bryan Hitch (rysunki). Ten pierwszy
zaskarbił sobie moją sympatię udanymi wyczynami na łamach komiksu HAL JORDAN I
KORPUS ZIELONYCH LATARNI, zaś ten drugi wręcz przeciwnie - stał się ostatnio synonimem
pisarskiego nieudacznika i przykładem na to, że nie każdy rysownik powinien
próbować swoich sił w sferze kreowania komiksowej fabuły. Do tego komiksu
podszedłem bardziej z czystej ciekawości, nie mając strasznie wygórowanych
oczekiwań, a już po pierwszym zeszycie wiedziałem, że to coś skrojonego właśnie
pode mnie.
Hawkman należy do tych trochę
mniej znanych bohaterów drugiego szeregu, który cały czas trzyma się za plecami
Batmana, Supermana, czy Wonder Woman. Część osób przed sięgnięciem po komiksy z
jego przygodami odstrasza w pewnym stopniu dosyć zagmatwana sprawa związana z
jego pochodzeniem, bałagan odnośnie kwestii reinkarnacji i różnych wersji tej
postaci, jakie pojawiły się na przełomie ostatnich lat. Ostatni tom Wielkiej
Kolekcji Komiksów DC w Polsce dał czytelnikom w naszym kraju możliwość
przysłowiowego liźnięcia tego, co z Hawkmanem zrobił Geoff Johns, czyli
uporządkowania kilku ważnych kwestii i uczynienia a tego bohatera tematu
bardziej przystępnego. Najnowsza próba zrobienia porządku w originie Cartera
Halla dokonała się za sprawą Roberta Vendittiego, który dodał zupełnie nowe
elementy i rzucił nieznane do tej pory światło na wszystko to, co dotyczy
poprzednich żyć Hawkmana. Wszystko wydaje się na początku jeszcze trochę
chaotyczne i powstaje mnóstwo znaków zapytania, ale jak pokażą następne numery
w tym szaleństwie jest metoda i całość zostanie sensownie ze sobą połączona.
Pierwszy story arc składa się
z 12 odsłon, stąd aby w pełni docenić pracę nowego scenarzysty należy poczekać z
werdyktem do drugiego wydania zbiorczego. Nieobeznany z przygodami Hawkmana
czytelnik już na pierwszej stronie zarzucony zostaje krótkimi, najważniejszymi
faktami dotyczącymi tej postaci, co z pewnością pomaga w dalszej lekturze. W
dalszej części komiksu również przypominane zostają różne istotne fakty,
pomagające w razie czego sprawnie poruszać się po tym komiksie. Ani przez
chwilę nie poczułem się tutaj nieswojo, nie potrzebowałem wspomagać się innymi
źródłami, aby połapać się w fabule, co uważam oczywiście za jedną z zalet
historii Vendittiego.
Carter Hall to przede
wszystkim archeolog, uczony i odkrywca, który od tysięcy lat odradzał się w
kolejnych wcieleniach, po raz pierwszy w starożytnym Egipcie. Główny bohater czuje
jednak, że bogata historia jego życia/kolejnych wcieleń jest niekompletna,
posiada luki, które pragnie uzupełnić. Z każdym nowym wcieleniem co raz
bardziej zapominał o swojej pierwotnej, niezwykle ważnej misji, od której
zależy najprawdopodobniej los całego wszechświata. Hawkman rozpoczyna nietypową
podróż, podczas której zbiera pozostawione wcześniej przez siebie samego, aby poznać cel
tajemniczej misji i uzyskać odpowiedź na najważniejsze pytania - kim tak
naprawdę jest Carter Hall i skąd pochodzi?
Podoba mię bardzo, jak sensownie
scenarzysta powiązał ze sobą wszystkie poprzednie komiksowe wcielenia Hawkmana,
bawiąc się nie tylko czasem, ale i przestrzenią, co daje pole do wielu
możliwości i zmiany scenerii co zeszyt. Tytułowy bohater jest niczym osoba
cierpiąca na amnezję, która krok po kroku odkrywa zablokowane w swoim umyśle
fragmenty, zbliżając się do ułożenia wszystkiego w jedną całość. W tym wypadku
prawda na temat Hawkmana wydaje się nie być tą z gatunku mrocznych i
nieszczęśliwych, której poznania z jednej strony pragnie, zaś z drugiej mocno
się obawia.
Nowymi złoczyńcami
wprowadzonymi przez Vendittiego są Deathbringers, co już samo w sobie wiele
tłumaczy, ale na razie niewiele wiemy na ich temat i można tylko przypuszczać
pewne rzeczy po przeczytaniu finałowej strony tego komiksu. Gościnnie pojawiają
się natomiast Madame Xanadu, a także Atom, którego ponowny team-up ze swoim
przyjacielem jest mocnym punktem omawianrgo tomu. Tutaj tak naprawdę nie
potrzeba na siłę umieszczania innych bohaterów świata DC przyciągających swoim
wizerunkiem czytelnika, gdyż historia sama w sobie jest na tyle ciekawa, iż warto
kontynuować jej lekturę.
Bryan Hitch pokazał się
wcześniej z fatalnej strony jako scenarzysta, ale na całe szczęście tym razem
zajął się tym, w czym idzie mu znacznie lepiej, czyli rysowaniem. Od strony
wizualnej jest naprawdę dobrze, chociaż jak już kiedyś wspominałem przy okazji
recenzji pierwszego tomu JUSTICE LEAGUE z Rebirth, Hitch nie jest dla mnie
jakimś mistrzem ołówka, artystą z górnej półki. Plasuje się gdzieś powyżej
średniej, ale nic ponadto. Taka kreska, ku mojemu zdziwieniu, całkiem fajnie
oddaje pomysły scenariusza Vendittiego, zwłaszcza kiedy akcja nabiera tempa i
dochodzi do konfrontacji Hawkmana z jakimś przeciwnikiem. Dużym plusem jest dla
mnie fakt, iż jeden artysta potrafił zilustrować wszystkie sześć zeszytów
zawartych w tym tomie (rzadko się to zdarza w przypadku innych serii), przez co
historię śledzi się bardzo płynnie. Na ironię zakrawa to, że akurat dokonał
tego ten sam artysta, który łapał potężne opóźnienia, nie wyrabiając się z
rysowaniem poprzedzającej Odrodzenie serii JLA. Jak widać Bryan potrafi się
ogarnąć, być może zmotywowała go do tego współpraca z Robertem Vendittim. Po
początkowych obawach szybko przyzwyczaiłem do prezentowanego na łamach HAWKMANA
stylu, który od tej pory utożsamiam właśnie ze światem tego bohatera.
Jeszcze krótko o technicznej
stronie tego wydania zbiorczego. Omawiany tom ukazał się na takim samym, nieco
gorszym jakościowo i mniej śliskim papierze od tego, na jakim Egmont wydaje u
nas komiksy z Odrodzenia. Standardowo nie znajdziecie tutaj żadnego słowa
wstępu, czy na zakończenie, tylko alternatywne okładki do każdego z sześciu
zeszytów. Bonusowo jest też pięć stron ze szkicownika Bryana Hitcha.
Pierwszy tom HAWKMANA jest
pozycją niezwykle przyjazną dla nowego czytelnika, który wraz z tytułowym
bohaterem krok po kroku odkrywa, kim tak naprawdę jest ta postać i jakie
wyzwanie przed nią stoi. Dobrze narysowana, przenosząca nas w różne miejsca w
czasie i przestrzeni, będąca mieszanką efektownej akcji, detektywistycznego
śledztwa oraz klimatu charakterystycznego dla historii z Indianą Jonesem w roli
głównej opowieść, którą czyta się z dużą przyjemnością. Tak bardzo komiks ten
przypadł mi do gustu, że gdyby nie ważne i przełomowe odkrycie na temat
pochodzenia Cartera Halla (dla którego zdecydowanie warto sięgnąć po kolejny
tom), Hawkmana uznałbym za najlepszego bohatera DC minionego roku. Warto dać
szansę historii napisanej przez Vendittiego niezależnie od tego, czy
Człowiek-Jastrząb jest przez Was znany i lubiany, czy też jest to dla kogoś
pierwsza styczność z tą nieco mniej znaną komiksową postacią. Mnie Venditti i
Hitch na tą chwilę zdecydowanie kupili swoją wersją Hawkmana.
Opisywane wydanie zawiera materiał z komiksów HAWKMAN #1 - 6
Odświeżoną i poukładaną na nowo historię Hawkmana znajdziecie znajdziecie
w sklepie ATOM Comics.
Dawid Scheibe
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz